Na początku może być ciężko z karmieniem, bo dzieci są jeszcze słabe (szczególnie jak złapią żółtaczkę) i często zasypiają przy jedzeniu. Trzeba łaskotać po policzku, pod brodą, żeby zassały znowu, bo jak nie to za chwilę będą znowu głodne.
***
Rany, podziwiam mamy, które stosowały jakiekolwiek diety eliminacyjne podczas karmienia. Szczególnie jeśli nie były potrzebne
Ja bym się na siłę nie katowała
Jadłam przy Franku wszystko i nic mu nie było. Oczywiście na początku unikałam ciężkich i wzdymających potraw albo takich ewidentnych alergenów jak orzechy.
Moim zdaniem trzeba dziecku możliwie najwięcej produktów wprowadzić "w mleku", kiedy są przetworzone odpowiednio, a jest wtedy duża szansa, że uniknie się uczuleń itp.
A lekarzy, którzy przy pierwszym bólu brzuszka u malucha mówią: "SKAZA BIAŁKOWA", nie słuchałabym. To jest jakieś strasznie modne słowo ostatnio :/ Frankowi już jedna genialna pediatra "zdiagnozowała" skazę białkową, alergię na mm, astmę i silną alergię skóry (nie wiadomo na co
). Oczywiście nic z tych rzeczy nie ma. Ale gdybym jej posłuchała, to nie wiem, ile bym karmiła, bo eliminując kolejne pokarmy, chyba bym zwiędła z głodu, a dziecko razem ze mną :/