My już po pierwszej nocce bez cycunia, najpier po przebudzeniu poszedł tato, trzymał go na rączkach ale płacz był strasznie załosny, chciałam już iść dać mu co chce, ale coś mnie powstrzymało, po ok 50 min zasnął na 5 min, potem znów pobudka, poszłam ja, u mnie szybciej się przytulił i zaczął zasypiać na rękach, potem go położyłam, obudził się, znów płacz i tak ok pół godzinki, w końcu na rękach zasnął i go odłożyłam, pospał 4,5 godzinki sam, do 4 rano
potem znów pobudka, chyba sobie przypomniał że już wcześniej płakał
no i znów trochę kwilenia, trochę płaczu, noszenie na rękach, w końcu go położyłam i jakoś butlę z sokiem wcisnęłam, wypił wszystko, mąż przyniósł drugą, po drugiej pokręcił sie trochę i zasnął, spał do prawie 7.30! całkiem nieźle, myślałam, ze bedzie gorzej z pierwszą nocką. Teraz w dzień też czasem za bluzkę chciał mi zaglądnąć, ale odwracałm jego uwagę, na dzemkę też bez cycka poszedł, marudził trochę, płakał, uciekał z łóżka, ale w końcu już tak był padniety, ze wzięłam go na rece i po chwili zasnął. Jestem zadowolona, nie jest łatwo, ale widzę, ze jednak mały potrafi "żyć" bez cycusia mamy. Z tego co widzę jednka przy odstawianiu mimo wszytsko powinna być mama, to ona przytula, mówi delikatnie i choć maleństwo nie dostaje cycunia to ono wie, że jest bezpieczne
. Oby tak dalej nam szło
pozdrawiam