Witam!
Postanowiłam zamieścić ten temat u Was na wcześniakach, bo czytam Wasze historie od dwóch lat i kibicuję wszystkim dzielnym dzieciaczkom. podziwiam Was i Wasze Skarby Najdzielniejsze na świecie. Piszę z prośbą o pomoc. Mam koleżankę, jest w drugiej ciąży (pierwsza prawidłowa, wszystko ok) od 12 tyg. miała krwawienia, okazało się, że to krwiak. Leżała, powoli wszystko wracało (podobno ) do normy. W 20 tygodniu całkowicie odpłynęły jej wody. Od tej pory jest w szpitalu (minął 22 tydzień), wody powoli się uzupełniają ale i wypływają więc de facto prawie ich nie ma. w dodatku znowu krwawi nie wiadomo dlaczego. Podobno jakieś ma czynne naczynie krwionośne (coś takiego jej lekarka powiedziała). Dzieciątko żyje, jakoś tam rozwija się, waży ok 500 g. Ona leży u nas w mieście w szpitalu wojewódzkim, lekarze każą jej czekać...tylko na co? Poradźcie, czy Waszym zdaniem ona ma czekać czy podejmować jakąś walkę? jeśli tak to gdzie, w jakim szpitalu i u kogo. czy miałyście podobne doświadczenia? Chciałabym jej pomóc bo niestety jej rodzina zdaje się nie zamierza za wiele działać i to mnie wkurza najbardziej.
Sama mam dwie przecudne córeczki. Pierwsza była wcześniakiem, choć nie skrajnym. dlatego wtedy do Was trafiłam jako cichy czytacz. Pozdrawiam i proszę o porady.
Postanowiłam zamieścić ten temat u Was na wcześniakach, bo czytam Wasze historie od dwóch lat i kibicuję wszystkim dzielnym dzieciaczkom. podziwiam Was i Wasze Skarby Najdzielniejsze na świecie. Piszę z prośbą o pomoc. Mam koleżankę, jest w drugiej ciąży (pierwsza prawidłowa, wszystko ok) od 12 tyg. miała krwawienia, okazało się, że to krwiak. Leżała, powoli wszystko wracało (podobno ) do normy. W 20 tygodniu całkowicie odpłynęły jej wody. Od tej pory jest w szpitalu (minął 22 tydzień), wody powoli się uzupełniają ale i wypływają więc de facto prawie ich nie ma. w dodatku znowu krwawi nie wiadomo dlaczego. Podobno jakieś ma czynne naczynie krwionośne (coś takiego jej lekarka powiedziała). Dzieciątko żyje, jakoś tam rozwija się, waży ok 500 g. Ona leży u nas w mieście w szpitalu wojewódzkim, lekarze każą jej czekać...tylko na co? Poradźcie, czy Waszym zdaniem ona ma czekać czy podejmować jakąś walkę? jeśli tak to gdzie, w jakim szpitalu i u kogo. czy miałyście podobne doświadczenia? Chciałabym jej pomóc bo niestety jej rodzina zdaje się nie zamierza za wiele działać i to mnie wkurza najbardziej.
Sama mam dwie przecudne córeczki. Pierwsza była wcześniakiem, choć nie skrajnym. dlatego wtedy do Was trafiłam jako cichy czytacz. Pozdrawiam i proszę o porady.