Witam wszystkich po krótkiej przerwie w temacie. Bardzo Wam dziękuję za wszelkie rady. Przez ten czas cały czas zmagałam się z problemem skóry u córki i jesteśmy właśnie w trakcie leczenia. Przez ostatnie dni problem się nasilał, ranki kiepsko się goiły w zgięciach, krostki (nadkazenie) rozprzestrzeniały się na zdrowa skore. Trafiliśmy w końcu do dobrego dermatologa i mam nadzieje, ze stan skory będzie się juz tylko polepszał.
Na ten moment zdiagnozowano u córeczki ŁZS. Lekarz przepisał maści wysuszające i antybiotyki, do tego emolienty do kąpieli i smarowania, które maja odbudować skórkę.
Ranki się już wygoiły, na ten moment skóra nie jest zaogniona, krostki przysychają.
I co najważniejsze w tym wszystkim i widzę ogromną różnice, żeby nie kąpać dziecka codziennie i go nie przegrzewać. To chyba taka podstawa. Wystarczy kąpiel 2 razy w tygodniu i tak samo w ciepłym mieszkaniu mała fryga w krótkim bodziaku i spodenkach. A kapać raz w tygodniu w emoliencie, w krochmalu, nadmanganianie - tylko nie przesadzać z ciągłym wysuszeniem skóry. Co druga kąpiel sama woda, kąpiel ma być krótka, a woda ciepła, ale nie za gorąca. W moim przypadku dochodzę do wniosku, ze nadmierna higiena szkodzi. I oczywiście wiem, ze z tym kąpaniem i wietrzeniem ameryki nie odkryłam, ale trzeba się przekonać na własnej skórze, zetknąć z danym problemem żeby naprawdę uwierzyć jaka szkodę może przynieść przegrzanie dziecka i zbytnie wysuszenie delikatnej skory.
I fałdki dziecka trzeba przemywc naprawdę delikatnie, najlepiej przykładać wacik/gazik nie trzeć skory i osuszać-ja to robie sama woda.
Na ranki maść bez recepty która się sprawdziła to Termentile Baby (bez boraksu) - cynk w składzie fajnie zasuszal miejsca zaognione.
Z waszych polecajek Dexeryl naprawdę super się sprawdził (pediatra tez polecał), chociaż dermatolog przepisała coś lżejszego z avene.