reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

"oddajcie mi mój brzuch"

Wiesz co... psycholog to dobry pomysł, ale... ale myśl, że będę musiała z nim wałkować temat i dochodzić do tego, czemu tak mam... na to nie jestem gotowa. Wiem, że nie da się ot tak pstryknąć palcami i problem zniknie sam.
Co innego jak bym miała to walkować, z kimś kto ma tak samo. Jeszcze nie spotkałam takiej osoby ;-) Czasami dobrze jest usłyszeć, że nasze problemy i "problemy" nie są tak oryginalne jak się na początku wydawało. Że są pospolite, że są inni, którzy dokładnie wiedzą, z czym walczysz na co dzień.

A co to ten smalec gęsi??? pierwsze słyszę...
 
reklama
smalec to ... smalec ;-) najzwyklejszy na świecie smalec gęsi ;-) nie mam pojęcia jak działa ale ... działa :-) kupuję w sklepie zielarskim ale w mięsnym też można już dostać, jest o tyle fajny że nie śmierdzi i nie brudzi ubrań, super się wchłania ... i kolejny raz nas uratował, po 3 dniach Natanielek zdrów jak ryba ;-) jeszcze troszkę pokasłuje no ale udał się wyjazd bez problemów ;-) odstawiam wszystkie syropy i inne wynalazki a jeszcze na nim smażę dla dzieci bo bardzo zdrowy jest ;-)

a z tym psychologiem to wiesz, jest tak że on cię nie wypytuje od razu o wszystko, no ale mówić trzeba ;-) można o różnych rzeczach a często jest tak że jak już przyjdzie co do czego to tego opowiadania wcale nie jest tak dużo, a papla się cały czas ;-) o wszystkim i nie można przestać ;-) nie ma się co bać tylko trzeba spróbować i już, sam strach często jest straszniejszy niż to co nas czeka :-) życzę ci abyś się zdecydowała, a może trafisz na kobietę która przez to przeszła? a jeśli nawet nie to myślę że ona ci opowie o niejednym takim przypadku ;-)
 
Jordgubbe, urodziłam na początku grudnia 2013 synka. Krótko mówiąc czuję to samo co Ty...

Przede wszystkim gratuluję synka!
Jeśli czujesz to, co ja to ta tęsknota do bycia w ciąży wcale nie umniejsza dumy i radości z dziecka :)

No i witaj w klubie....
Zachęcam Cię do pisania, to pomaga uwolnić się z nadmiaru myśli i emocji.
 
CZĘŚĆ I
Po stracie pierwszej ciąży, po wielu miesiącach leczenia zobaczyłam upragnione dwie kreseczki na teście…

9 miesięcy oczekiwania minęło bardzo szybko. Czułam się bardzo dobrze.
Poród nastąpił w 37 tygodniu i 5 dniu. Wszystko trwało 40 minut, bez znieczulenia i właściwie bez bólu.
Synuś przyszedł na świat zdrowy.
Od ponad 3 miesięcy uczymy się siebie nawzajem.
Kruszyna jest słodka, chociaż oczywiście bywają chwile zwątpienia.
Jestem najszczęśliwszą istotą pod słońcem!

CZĘŚĆ II
Liczyłam, że zdążę nacieszyć się „stanem oczekiwania” jeszcze chociaż tydzień dłużej…
Pojechałam do szpitala bo „wydawało” mi się, że zaczęły się delikatne skórcze…
„Sprawdzą i pewnie odeślą mnie do domu”…
Nie odesłali…
Zanim się zorientowałam… było już po wszystkim.
Synuś znalazł się przy mojej piersi.
Praktycznie nie było śladu bo brzuszku.
Od razu mogłam chodzić i siadać..
Z tego wszystkiego nie zrobiliśmy „ostatniego” zdjęcia brzuszka…
Hmm… Czy ja naprawdę urodziłam? To JUŻ??????????????

CZĘŚĆ III
Dokładnie przeczytałam wpisy w tym temacie.
Kilka dni zbierałam się, żeby coś napisać.
Zobaczyłam jedną datę posta: 18 września 2013
Zaraz…pamiętam ten dzień… Byliśmy na urodzinach znajomego. Ubrana byłam w turkusowy sweterek i brzuszek był J
Dzisiaj mija rok od ostatniej miesiączki – umownego początku ciąży,
Za kilka tygodni minie rok od zrobienia testu..
Znów będę przeżywała dzień usg genetycznego, dzień w którym poczułam pierwszy ruch Maluszka, moment kiedy dowiedzieliśmy się, że czekamy na synka…

Każda piosenka z tamtego okresu, książka, film, zdjęcie przypominają mi te wyjątkowe chwile… Czuję ściskanie w żołądku… Łzy same napływają mi do oczu…

W ciąży traktowałam ciążę „normalnie”, czyli czekałam na dziecko – logiczne.
Gdy już doczekałam się narodzin dziecka – paradoksalnie zaczęłam tęsknić za czymś co miało po prostu minąć…i minęło…


Może byłoby lepiej gdyby nie moja bardzo dobra i fotograficzna pamięć?

Może…
 
MMM,

przykro mi z powodu straty pierwszej ciąży....


Piszesz, że masz bardzo dobrą pamięć.
Ja też... zwłaszcza do dat. Prosty przykład: wspomniałaś o 18 września... to był dzień kiedy potwierdziłam ciążę u gina. Zobaczyłam tę małą czarną kropkę - moją córkę ;-')

Nie pamiętam już tak dokładnie co pisałam we wcześniejszych swoich postach, więc być może będę się powtarzać.

Po pierwszej ciąży miałam dokładnie tak samo. Mało tego! Nawet teraz jest kilka miejsc, w których sobie przypominam tę pierwszą ciążę, a minęły już 4 lata... te miejsca nie wywołują już takiego bólu, ale sam fakt, że wspominam....

U Ciebie mija rok od 1tc ;-) a u mnie... zaczynałam 8.msc. Staram się tak zajmować sobie dni, żeby nie myśleć o tym. Byle dotrwać do urodzin, po roczku będzie łatwiej. Później jeszcze przyjdzie taka refleksja, że "2 lata temu.... miałam ostatnią miesiączkę / testowałam / byłam u gina / itd" ale to już nie będzie tak dotkliwe.

Dla mnie najtrudniejsze momenty to było właśnie po 3 msc, później pół roku, 9 msc. No i ta końcówka teraz... kiedy to rok temu byłam w baaardzo zaawansowanej ciąży z baaaardzo dużym brzuchem.


Mi pomaga to wspominanie ciąży. Mówienie, że w niej byłam... nawet moja Córka Pierwsza wspomina te chwile. I równocześnie czuję ogromną radość i ból gdy słyszę ją jak mówi "byłaś w ciąży"
 
A mnie brakuje tego brzuszka, który miałam zanim urodził się mój synek.

Brakuje mi ciąży po prostu. Jak w niej byłam to też się nie spodziewałam, że przyjdzie moment, kiedy tak bardzo zatęsknię za tym stanem.

Najgorsze były 2 miesiące po porodzie - każdy wtorek spędzałam na rozpamiętywaniu tego, co działo się tydzień/ 2 tyg/ 3 tyg. itd temu, czyli dnia poprzedzającego poród.

Potem poprawa, potem nawrót około 4 miesiąca, i teraz znów poprawa.

I choc nie mam takiej dobrej pamięci do dat, to od czego jest kalendarz w komórce ;)
18 września... byłam 2 dni przed terminem i 7 dni przed porodem.
A rok temu zaczynało mi dopiero byc widac brzuszek...

Poza tym, są programy w TV, miejsca, ubrania, nawet kosmetyki, które przypominają mi o byciu w ciąży.
 
Fajnie, że wątek znowu ożył :-)


Nadulina,
a bardziej myślisz o tym brzuszku czy o tym maluszku?

W pierwszej ciąży, choć czułam się bardzo dobrze psychicznie i różnie fizyczni ani przez moment nie podejrzewałam, co się będzie działo po porodzie. W ostatnich tygodniach nie mogłam już doczekać się wzięcia córki w ramionach - normalne refleksje kobiety ciężarnej.

co się działo po.... długo by mówić. W każdym razie ta tęsknota do bycia w ciąży była potworna. Jak już zaczęliśmy planować drugie dziecko, w trakcie starań i później w ciąży bałam się bardzo, że nie pokocham dziecka. Że bardziej pragnę ciąży samej w sobie.
Oczywiście były to bezpodstawne obawy, kocham obie córki z całego serca. Ale... ale tęsknię za ich ruchami pod tym sercem ;-)

Te prawie 4 lata temu było łatwiej, bo wiedziałam, że będę znów w ciąży, tylko nie było na początku wiadomo kiedy. Po roku od porodu zaczęło dominować uczucie niecierpliwości, nie mogłam się doczekać by znów być w tym stanie.

Druga ciąża... bajka. od pierwszej do ostatniej chwili.
Wymiotowałam do 15tc, miałam skurcze od 19tc, zagrożona ciąża od 33tc, w sumie przeszłam 7 czy 8 infekcji, leczenie antybiotykiem, leczenie skalpelem, różne takie atrakcje. A i tak gdybym mogła się cofnąć w czasie i przeżyć to wszystko tak, jak było...


Żabs,
tak, tak racja :D o tym zapomniałam - u mnie ostatni dzień ciąży to była środa. Przy 8. czy 9. środzie już straciłam rachubę, przeszłam na miesiące ;-)
 
reklama
Przepraszam za brak polskich znakow.
Moim ostatnim dniem ciazy tez byla sroda. Czesto wspominam ten dzien, jednak wiekszym sentymentem darze czwartek...
Ciaza to cudowny czas oczekiwania i zapewne dlatego tak tesknie za tym stanem..
Najwazniejsze jednak jest to, ze porod przebiegl ksiazkowo, synek urodzil sie zdrowy i widze, ze sie rozwija. Gdyby cokolwiek bylo "nie tak" to dzisiaj nawet nie przyszloby mi do glowy tesknic za ciaza...
Taka refleksja mnie naszla bo kilka dni temu znajoma miala ciezki porod z komplikacjami...
Postaram sie skupic na dniu dzisiejszym i cieszyc chwila...
Serdecznie Was pozdrawiam!
 
Ostatnia edycja:
Do góry