A oto opowieśc z mojego porodu;
Natalka urodziła się w 36tyg. ciaży
Miałam wyznaczony termin porodu na 17 lutego, ale moje dziecko postanowiło inaczej
24 stycznia położyłam się z mężem spać o północy, nic nie wskazywało, że coś zacznie się dziać, zadnych zwiastunów porodu, o 2 w nocy przebudziłam się przekręciłam na drugi bok, poprawiam podusie i nagle poczułam, że prześcieradło jest jakieś wilgotne w pierwszej chwili pomyślałam, że mi się zdawało więc postanowiłam zapalić światło i sprawdzić, ledwo wstałam z łóżka a tu chlusnęło ze mnie mnóstwo wody, piżama mokra i w tym momencie zdałam sobie sprawę dlaczego prześcieradło mokre, najzwyczajniej w świecie zaczęły sączyć się wody płodowe
lecę szybko do łazienki sprawdzić jakiego koloru są wody, czy aby nie zielone ale wszystko ok. przezroczyste i przyjemnie ciepłe :laugh: zaopatruje się w wkładkę - za mała biore ręcznik i idę obudzić męża hasłem "kochanie rodzę"
oczywiście myślał, że żartuje przecież nic mi wcześniej nie dolegało, położyłam się z powrotem do łóżka aby przemyślec co dalej, leże tak sobie i poczułam jakiś mały ból w podbrzuszu ale nie wiazałam tego ze skurczami więc leże dalej za chwile znowu mały ból, pomyślałam, że nie ma żartów ja naprawde rodzę
i trzeba się zbierać do szpitala, wzięłam jeszcze szybki prysznic a skurcze miałam już co 7-5 min. wzywamy taxi i ok.5.30 jesteśmy na izbie przyjeć
mąż smiał się, że za oknem -20st.a mi zachciało się rodzić
przyjęła mnie jakaś mało sympatyczna położna
, chyba ją obudziłam zbadała mnie a mialam akurat skurcz bolało jak diabli (myslałam, że ja zaraz jej czymś przyłoze) okazało się, że rozwarcie na 4cm więc kazali mi sie przebrać, dali mężowi niebieski uniform i jazda na porodówkę, tam zajęła się mną sympatyczna pani położna
znowu zbadała, skurcze co 4-3min ale musze przyznać, że mało bolesne, poszłam pod prysznic ale jakoś niespodobało mi sie to, wolałm sobie leżec i czekać na bardzo bolesne skurcze bo przeciez miało strasznie boleć a ja nadal skurcze co 4-3min a rozwarcie stoi w miejscu, o 9 przyszla moje pani ginekolog no i zadecydowała, ze podajemy kroplówkę bo skurcze nieefektywne, przedwczesny poród i z obawy o dziecko, za długo bez wód, 6h może być niebezpieczne
no i zaczęło się, ledwo mi ją podali a tu rozwarcie na 6cm pare bolesnych skurczy i 9cm. rozwarcia, chwila i 10cm no i wtedy zaczęły sie skurcze parte jakieś 10 min i o 10.00 pojawiła sie Natalka
, dodam ze tradycyjnie mnie też nacięto
Natalkę miałam przy sobie bardzo krótko, maź płodowa była już na niej b.wyschnięta i położyli ja do cieplarki aby troszkę się wygrzała
dostała 9pkt.miałam ją dostać następnego dnia ale okazało sie, że moje dzieciatko ma żółtaczke i zapalenie płuc i przewieźli ją na oddział neonatologiczny więc nie leżałyśmy razem ani jednego dnia, chodziłam do niej na karmienia, nawet nie mogłam jej dłużej potrzymać bo jak nie leżała pod kroplówką to pod lampami i tak cały tydzień
całe szczęście, że leżałam na sali z mamusiami które również nie miały dzieci przy sobie bo inaczej bym zwariowała
po 9 dniach wszystko było już ok. i 1 lutego zabrałam moje dzieciątko do domu