reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Obumarcie jednego z bliźniąt - Nasze historie.

Nawet nie zauważyłam że istnieje taki wątek.
U mnie sytuacja była taka że jeden bliźniak był tydzień młodszy ale biło serce obydwu to był jakis 9 tydzień, potem byłam tuż przed prenatalnymi bo prowadziłam ciążę na lux med + prenatalne dodatkowo u super lekarza prywatnie ale że jeden był mniejszy to kazali przyjść jeszcze w między czasie na dodatkowe, Przed prenatalnym i dowiedziałam się że serce nie bije. Przeżyłam to źle tym bardziej że lekarka powiedziała na tym pierwszym USG jak się zapytałam czy to bardzo źle że jedno jest mniejsze to mówiła że nie choć najpierw miała taką kiepska minę jak mówiła że jedno jest mniejsze.
Wszystko pamiętam idealnie każde USG każde moje myśli jak analizowałam co poszło nie tak. Nie dojdę do tego bo mam kilka obumarłych płodów na swoim koncie i poronień ale jedno mnie bardzo zastanawia. W dwóch ciążach gdzie wystąpiło obumarcie płodu na wczesnym etapie miałam bardzo ciężka grypę z gorączką przy bliźniakach też właśnie na początku ciąży przechodziłam grypę.

Z ciąży bliźniaczej mam zdrowa córkę ciąża rozwijała się normalnie jak pojedyncza. Gorzej mam z psychika bo nie mogę patrzeć normalnie na bliźniaki bez myślenia co by było gdyby, a myślę tak codziennie bo mam w bloku 4 pary bliźniąt zawsze jakieś widzę a jedne są tylko pół roku starsze od nich miałam odkupić wózek. Na całym osiedlu jest jeszcze więcej bliźniąt, osiedle jest gigantyczne dlatego tak to widać.
Córka urodziła się 8 miesięcy temu a nie czuję jakbym miała się kiedykolwiek z tym pogodzić, nawet moje emocje po porodzie nie były takie jak przy pierwszym dziecku. To była niepełna ciąża i niepełne szczęście po porodzie. Zedne poronienie wcześniejsze nie zostawilo na mnie najmniejszego śladu a to cały czas we mnie siedzi
 
reklama
Nawet nie zauważyłam że istnieje taki wątek.
U mnie sytuacja była taka że jeden bliźniak był tydzień młodszy ale biło serce obydwu to był jakis 9 tydzień, potem byłam tuż przed prenatalnymi bo prowadziłam ciążę na lux med + prenatalne dodatkowo u super lekarza prywatnie ale że jeden był mniejszy to kazali przyjść jeszcze w między czasie na dodatkowe, Przed prenatalnym i dowiedziałam się że serce nie bije. Przeżyłam to źle tym bardziej że lekarka powiedziała na tym pierwszym USG jak się zapytałam czy to bardzo źle że jedno jest mniejsze to mówiła że nie choć najpierw miała taką kiepska minę jak mówiła że jedno jest mniejsze.
Wszystko pamiętam idealnie każde USG każde moje myśli jak analizowałam co poszło nie tak. Nie dojdę do tego bo mam kilka obumarłych płodów na swoim koncie i poronień ale jedno mnie bardzo zastanawia. W dwóch ciążach gdzie wystąpiło obumarcie płodu na wczesnym etapie miałam bardzo ciężka grypę z gorączką przy bliźniakach też właśnie na początku ciąży przechodziłam grypę.

Z ciąży bliźniaczej mam zdrowa córkę ciąża rozwijała się normalnie jak pojedyncza. Gorzej mam z psychika bo nie mogę patrzeć normalnie na bliźniaki bez myślenia co by było gdyby, a myślę tak codziennie bo mam w bloku 4 pary bliźniąt zawsze jakieś widzę a jedne są tylko pół roku starsze od nich miałam odkupić wózek. Na całym osiedlu jest jeszcze więcej bliźniąt, osiedle jest gigantyczne dlatego tak to widać.
Córka urodziła się 8 miesięcy temu a nie czuję jakbym miała się kiedykolwiek z tym pogodzić, nawet moje emocje po porodzie nie były takie jak przy pierwszym dziecku. To była niepełna ciąża i niepełne szczęście po porodzie. Zedne poronienie wcześniejsze nie zostawilo na mnie najmniejszego śladu a to cały czas we mnie siedzi

Moja ciąża była idealna, różnica w wielkości dzieci była szacowana na 1 dzień, więc de facto była żadna... I tak jednemu maluszkowi przestało bić serduszko 😔
Długo czułam ból, żal, widok bliźniaków sprawiał, że czułam ucisk w żołądku. Moja córka ma już ponad 2 lata i ciągle dopadają mnie myśli jak byłoby super mieć taką dwójkę. Ale już nie jest to okupione takim bólem. Musiałam przeżyć swoją żałobę, płakałam 1 listopada jak zapalilam znicz pod krzyżem, musiałam wyrzucić te emocje z siebie. Teraz doceniam to, że córka została z nami, że ją mam. Pamiętam o tym maluszku i cieszę się, że dane mi było go zobaczyć na usg.
 
Nawet nie zauważyłam że istnieje taki wątek.
U mnie sytuacja była taka że jeden bliźniak był tydzień młodszy ale biło serce obydwu to był jakis 9 tydzień, potem byłam tuż przed prenatalnymi bo prowadziłam ciążę na lux med + prenatalne dodatkowo u super lekarza prywatnie ale że jeden był mniejszy to kazali przyjść jeszcze w między czasie na dodatkowe, Przed prenatalnym i dowiedziałam się że serce nie bije. Przeżyłam to źle tym bardziej że lekarka powiedziała na tym pierwszym USG jak się zapytałam czy to bardzo źle że jedno jest mniejsze to mówiła że nie choć najpierw miała taką kiepska minę jak mówiła że jedno jest mniejsze.
Wszystko pamiętam idealnie każde USG każde moje myśli jak analizowałam co poszło nie tak. Nie dojdę do tego bo mam kilka obumarłych płodów na swoim koncie i poronień ale jedno mnie bardzo zastanawia. W dwóch ciążach gdzie wystąpiło obumarcie płodu na wczesnym etapie miałam bardzo ciężka grypę z gorączką przy bliźniakach też właśnie na początku ciąży przechodziłam grypę.

Z ciąży bliźniaczej mam zdrowa córkę ciąża rozwijała się normalnie jak pojedyncza. Gorzej mam z psychika bo nie mogę patrzeć normalnie na bliźniaki bez myślenia co by było gdyby, a myślę tak codziennie bo mam w bloku 4 pary bliźniąt zawsze jakieś widzę a jedne są tylko pół roku starsze od nich miałam odkupić wózek. Na całym osiedlu jest jeszcze więcej bliźniąt, osiedle jest gigantyczne dlatego tak to widać.
Córka urodziła się 8 miesięcy temu a nie czuję jakbym miała się kiedykolwiek z tym pogodzić, nawet moje emocje po porodzie nie były takie jak przy pierwszym dziecku. To była niepełna ciąża i niepełne szczęście po porodzie. Zedne poronienie wcześniejsze nie zostawilo na mnie najmniejszego śladu a to cały czas we mnie siedzi
Doskonale Cię rozumiem. Ja tak miałam z małymi dziewczynkami urodzononymi w 2018, ponieważ w 32 tygodniu straciłam moją wymarzoną córcie..
Później kolejna ciąża i bliźnięta, myślałam sobie, że ta poprzednia strata zostanie mi wynagrodzona.. Na prenatalnych w 12 tc wszystko super, maluszki zdrowe.. Ale bardzo chciałam mieć ładne zdjęcia usg, więc znalazłam Panią ginekolog która takie robi i wybraliśmy się do niej w 15 tc i wtedy usłyszeliśmy, że serce jednego maleństwa przestało bić..świat mi się zawalił. Też oglądałam już bliźniacze wózki, śmialiśmy się z mężem jak to będzie z dwójką bobasów.. Druga dzidzia rozwijała się super i urodziła się w 36 tc zdrowa córeczka, która całkiem niedawno skończyła rok.
Bliźniaki do tej pory sprawiają jakieś ukłucie w sercu, ale w moim przypadku takie 3 letnie dziewczynki również..
 
Zastanawiałam się właśnie czy to kiedykolwiek przechodzi.
Dlaczego siedzi we mnie to tak mocno. Nie jestem w stanie tego zrozumieć, nawet trochę czasem czuję że jest to głupie i jestem jakaś nienormalna nikomu nie mogę na żywo o tym powiedzieć bo chyba by mnie wyśmiał
No bo co mają powiedzieć osoby co straciły dziecko urodzone, to jest dopiero tragedia i jak to się ma do mojej, no nijak. Dlaczego wywyższam ten mój 'mały' ból do takiej rangi jakbym wręcz przeżyła śmierć dziecka
 
Zastanawiałam się właśnie czy to kiedykolwiek przechodzi.
Dlaczego siedzi we mnie to tak mocno. Nie jestem w stanie tego zrozumieć, nawet trochę czasem czuję że jest to głupie i jestem jakaś nienormalna nikomu nie mogę na żywo o tym powiedzieć bo chyba by mnie wyśmiał
No bo co mają powiedzieć osoby co straciły dziecko urodzone, to jest dopiero tragedia i jak to się ma do mojej, no nijak. Dlaczego wywyższam ten mój 'mały' ból do takiej rangi jakbym wręcz przeżyła śmierć dziecka
Nie wiem jak Ty na to patrzysz, ale dla mnie to jest śmierć dziecka.
Córeczkę z 32 musiałam urodzić siłami natury i pochować.
Bliźniaka z 15 tc nosiłam w sobie martwego do porodu.. Rozłożył mi wie w brzuchu, zostały z niego szczątki.. Dla mnie to jest śmierć moich dzieci i zawsze mówię, że dzieci powinnam mieć 4. Syna, córeczkę i bliźnięta. A przy sobie mam tylko syna i córeczkę.
 
Przykro mi dziewczyny :(
U mnie jednemu Maluszkowi serce przestało bić w 9 tygodniu. Cake życie marzyłam o bliźniakach, długie starania i w końcu zobaczyłam dwa równej wielkości pęcherzyki z zarodkami i dwa pięknie bijące ❤️❤️, byłam chyba najszczesliwsza osobą na świecie. Dwa tygodnie później okazało się, że jeden dzidziuś pięknie rośnie, drugi już gorzej. Dostałam skierowanie do szpitala na dział szybkiej diagnostyki płodu i tam dowiedziałam się, że drugiemu maluszkowi przestało bić serduszko. U mnie ciąża 2o2k, więc nie było zagrożenia dla drugiego Maluszka. Po 5 tygodniach na usg było już widać tylko jedno dziecko, drugi Maluszek się wchlonal.
Dla mnie to był cios, natomiast w rozmowie ze znajomymi okazało się, że to nie takie rzadkie. U kolegi z pracy jeden Maluszek przestał rozwijać się w 16-17 tygodniu.
Ja cała ciążę i polog bralam heparyne, na każdym usg miałam monitorowane przepływy. Do 17-18 tygodnia miałam usg co 2 tyg, potem co 3 tygodnie.
Moja Córeczka ma już 9 miesięcy, jest bardzo towarzyska i bardzo nie lubi być sama (śpi tylko wtedy jak ktoś jest z nią w pokoju, bawi się jak jestem obok niej itp.). Jedna włoska lekarka powiedziała mi kiedyś, że u nich na studiach przedstawiano teorie o pamięci embrionalnej i podobno dzieci z ciąż, które zaczynały się jako mnogie a kończyły jako pojedyncze częściej wymagają stałej obecności rodziców, bo podobno czują się samotne. Oczywiście to tylko teoria ale u mnie pasuje jak ulał 😉
Witam serdecznie
 
Ostatnia edycja:
Przykro mi dziewczyny :(
U mnie jednemu Maluszkowi serce przestało bić w 9 tygodniu. Cake życie marzyłam o bliźniakach, długie starania i w końcu zobaczyłam dwa równej wielkości pęcherzyki z zarodkami i dwa pięknie bijące ❤️❤️, byłam chyba najszczesliwsza osobą na świecie. Dwa tygodnie później okazało się, że jeden dzidziuś pięknie rośnie, drugi już gorzej. Dostałam skierowanie do szpitala na dział szybkiej diagnostyki płodu i tam dowiedziałam się, że drugiemu maluszkowi przestało bić serduszko. U mnie ciąża 2o2k, więc nie było zagrożenia dla drugiego Maluszka. Po 5 tygodniach na usg było już widać tylko jedno dziecko, drugi Maluszek się wchlonal.
Dla mnie to był cios, natomiast w rozmowie ze znajomymi okazało się, że to nie takie rzadkie. U kolegi z pracy jeden Maluszek przestał rozwijać się w 16-17 tygodniu.
Ja cała ciążę i polog bralam heparyne, na każdym usg miałam monitorowane przepływy. Do 17-18 tygodnia miałam usg co 2 tyg, potem co 3 tygodnie.
Moja Córeczka ma już 9 miesięcy, jest bardzo towarzyska i bardzo nie lubi być sama (śpi tylko wtedy jak ktoś jest z nią w pokoju, bawi się jak jestem obok niej itp.). Jedna włoska lekarka powiedziała mi kiedyś, że u nich na studiach przedstawiano teorie o pamięci embrionalnej i podobno dzieci z ciąż, które zaczynały się jako mnogie a kończyły jako pojedyncze częściej wymagają stałej obecności rodziców, bo podobno czują się samotne. Oczywiście to tylko teoria ale u mnie pasuje jak ulał 😉
Witam
Niestety ale miałam podobnie również 9 TC z tym że 2 chłopców.
W 9 TC jednemu z maluszków przestało bić serduszko...
W 13 TC nie było już nic widać wszystko się wchłonęło, drugi z maluszków rozwijał się prawidłowo.

Nasz synek ma w tej chwili rok i 4 mc i faktycznie coś w tym jest że lubi być cały czas z kimś kocha zabawy ze starszą siostrą i wszędzie jest go pełno nadrabia za dwóch.
Jeśli chodzi o nas o rodziców cały czas myslimy jak by to było gdyby "ich było dwóch"
Czujemy taki niedosyt...trudno jest to opisać słowami.
 
Witajcie drogie mamy, może Was trochę pocieszę swoją historią. Dzień w którym się dowiedziałam, że jestem w ciąży bliźniaczej, był dniem pełnym szczęścia i wielkiego strachu. Szczęścia bo były dwa maluszki, a strachu bo okazało się, że ciąża jest jednokosmówkowa. W kolejnych tygodniach okazało się, że zaczeła się zwiększać różnica między dziećmi. Dowiedziałam się, że będą dziewczynki. Dowiedziałam się, że rozwinął się między nimi TTTS. Gorączkowa próba ratowania, pisanie maila do profesora z Gdańska, wizyty w Poznaniu na Polnej, wizyty w Stargardzie Gdańskim. Sytuacja wiele razy miała się szybko rozwiązać. Miały dzieci urodzić się chore, leżące... To był koszmar. Płacz, mobilizacja, strach, złość. W między czasie wzrosło mi wielowodzie i zwiększyło malowodzie. Można powiedzieć, że TTTS postępował pełną parą.Wszystkie emocje jak tornado, kręciły się w mojej głowie. Staraliśmy się jakoś walczyć. W 20 tygodniu ciąży okazało się, że jest szansa na ratowanie moich dzieci. Miałam poddać się fetoskopii, czyli laserowemu zamknięciu połączeń między dziećmi. Miało to dać szanse, moim córkom na walkę i szczęśliwe urodzenie. Zabieg się udał, myślałam że najgorsze jest za nami. Pierwsza doba była super, niestety drugiej dobry dzieci nie przeżyły. Choroba drążąca tą ciążę była tak zaawansowana, że jakieś połączenie, które zostało zamknięte otworzyło się. Może to zabrzmi bardzo mocno ale w pewnym sensie mając świadomość, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, żeby uratować te dzieci dało mi to spokój. Spokój ducha. Życie pisze swoje własne scenariusze. W mojej głowie rodzą się pytania, co by było gdyby. Pewnie długo tak będzie. Kłuje mnie widok bliźniąt. Boli, że mi się nie udało. Moje dzieci są pochowane na cmentarzu w miejscu, w którym mieszkamy. Zawsze będą częścią naszej rodziny. Dziewczynki zmarły 18 czerwca, urodziłam naturalnie dzień później. Ta mniejsza, miała tak duże małowodzie, że aż urodziła się w pęcherzu. Były malutkie. Miały wszystko. Zabrakło tylko czasu. Łożysko (kosmówka) od samego początku źle podzielona nie dała nam szans. Natura wie co robi. Jest brutalna ale zarazem piękna w swojej doskonałości. Może w ten sposób, zabierając Wam jedno dzieciątko dała drugie, które jest zdrowe? Wasz ból, Wasze ukłucie, które towarzyszy Wam widząc bliźnięta jest naturalne. Jesteśmy mamami, każda z nas miała nadzieję i chciała mieć ich dwoje. Z czasem wszystko myśli łagodnieją ale myślę, że zostaną z nami do końca życia.
 
Witam
Niestety ale miałam podobnie również 9 TC z tym że 2 chłopców.
W 9 TC jednemu z maluszków przestało bić serduszko...
W 13 TC nie było już nic widać wszystko się wchłonęło, drugi z maluszków rozwijał się prawidłowo.

Nasz synek ma w tej chwili rok i 4 mc i faktycznie coś w tym jest że lubi być cały czas z kimś kocha zabawy ze starszą siostrą i wszędzie jest go pełno nadrabia za dwóch.
Jeśli chodzi o nas o rodziców cały czas myslimy jak by to było gdyby "ich było dwóch"
Czujemy taki niedosyt...trudno jest to opisać słowami.

Przykro mi, że Ty też przez to przeszłaś 💔
Ale myślę, że przez te przeżycia bardziej doceniamy to, że ten jeden maluszek z nami został ♥️

Witajcie drogie mamy, może Was trochę pocieszę swoją historią. Dzień w którym się dowiedziałam, że jestem w ciąży bliźniaczej, był dniem pełnym szczęścia i wielkiego strachu. Szczęścia bo były dwa maluszki, a strachu bo okazało się, że ciąża jest jednokosmówkowa. W kolejnych tygodniach okazało się, że zaczeła się zwiększać różnica między dziećmi. Dowiedziałam się, że będą dziewczynki. Dowiedziałam się, że rozwinął się między nimi TTTS. Gorączkowa próba ratowania, pisanie maila do profesora z Gdańska, wizyty w Poznaniu na Polnej, wizyty w Stargardzie Gdańskim. Sytuacja wiele razy miała się szybko rozwiązać. Miały dzieci urodzić się chore, leżące... To był koszmar. Płacz, mobilizacja, strach, złość. W między czasie wzrosło mi wielowodzie i zwiększyło malowodzie. Można powiedzieć, że TTTS postępował pełną parą.Wszystkie emocje jak tornado, kręciły się w mojej głowie. Staraliśmy się jakoś walczyć. W 20 tygodniu ciąży okazało się, że jest szansa na ratowanie moich dzieci. Miałam poddać się fetoskopii, czyli laserowemu zamknięciu połączeń między dziećmi. Miało to dać szanse, moim córkom na walkę i szczęśliwe urodzenie. Zabieg się udał, myślałam że najgorsze jest za nami. Pierwsza doba była super, niestety drugiej dobry dzieci nie przeżyły. Choroba drążąca tą ciążę była tak zaawansowana, że jakieś połączenie, które zostało zamknięte otworzyło się. Może to zabrzmi bardzo mocno ale w pewnym sensie mając świadomość, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, żeby uratować te dzieci dało mi to spokój. Spokój ducha. Życie pisze swoje własne scenariusze. W mojej głowie rodzą się pytania, co by było gdyby. Pewnie długo tak będzie. Kłuje mnie widok bliźniąt. Boli, że mi się nie udało. Moje dzieci są pochowane na cmentarzu w miejscu, w którym mieszkamy. Zawsze będą częścią naszej rodziny. Dziewczynki zmarły 18 czerwca, urodziłam naturalnie dzień później. Ta mniejsza, miała tak duże małowodzie, że aż urodziła się w pęcherzu. Były malutkie. Miały wszystko. Zabrakło tylko czasu. Łożysko (kosmówka) od samego początku źle podzielona nie dała nam szans. Natura wie co robi. Jest brutalna ale zarazem piękna w swojej doskonałości. Może w ten sposób, zabierając Wam jedno dzieciątko dała drugie, które jest zdrowe? Wasz ból, Wasze ukłucie, które towarzyszy Wam widząc bliźnięta jest naturalne. Jesteśmy mamami, każda z nas miała nadzieję i chciała mieć ich dwoje. Z czasem wszystko myśli łagodnieją ale myślę, że zostaną z nami do końca życia.

Współczuję bardzo! I podziwiam, że mimo wszystko jesteś w stanie tak pięknie o tym pisać i wyciągać takie mądre wnioski ♥️ dziękuję
 
reklama
Drogie dziewczyny, dziękuję Wam, że mogłam Was trochę pokrzepić i przy okazji się trochę wygadać. Na koniec dodam, że każda z Was jest dzielna, bo jest silną kobietą, która mając jedno z dzieci, dała radę i się podniosła, a nie każdy to potrafi! Buziaki Wojowniczki!
 
Do góry