Bardzo cieszę się, że jest tyle osób, które potrzebują i pragną zmian! O ileż bardziej życie jest wtedy absorbujące i ciekawe?!
Cynamonka, z tymi srokami, to trafiłaś w 10! Tylko, że mnie ludzie rzadko zniechęcaja swoimi wypowiedziami (i dobrze!). Ja sama zniechęcam się, kiedy okazuje się, że to coś nowego, co wydawało się takie fascynujące, zaczyna być takie normalne, a już katastrofa, kiedy nie jestem w tym tak dobra, jak chciałabym. Prawdopodobnie wynika to z mojego wychowania, bo ciągle musiałam udowadniać, że stać mnie na więcej, niż ode mnie wymagają. Rodzice chcieli, bym poszła do zawodówki, uparłam się i wylądowałam w liceum ekonomicznym, ktore skończyłam z bardzo dobrymi wynikami i przywiozłam rodzicom list gratulacyjny. Ależ wtedy byłam z siebie dumna! Tych przykładów mgłabym sporo wypisać. Niestety mogłabym też sporo wypisać takich, gdzie robiłam coś, bo ktoś liczył właśnie na takie moje zachowanie... I to był mój błąd. Pewnie dlatego tak się motam. Mam wrażenie, że gdzieś w życiu pogubiłam się i nie potrafię odnaleźć "swojej drogi".Czasami udaje mi się trafić na tę ścieżkę i wtedy jestem bardzo, bardzo uparta. Tak też było z moim małżeństwem. Miałam wyjść za kogoś innego. Wszystko było załatwione... Pomimo tego, że czułam iż coś jest "nie tak", nie potrafiłam postawić na swoim. Na szczęście to chyba niebo wtrąciło się w to wszystko. Ślub został odwołany, a facet okazał się łajdakiem. I to strasznym. O mały włos przez niego nie doszłoby do małżeństwa z człowiekiem, który jest stworzony właśnie dla mnie. W tym przypadku byłam na szczęście bardzo pewna swego. Rodzice nie bardzo akceptują męża, bo pomimo tego, że wszystkim moim bliskim mój były facet dał się we znaki, to jednak oni nadal za nim tęsknią. A minęło od tamtej pory 5 lat. Gdy w zeszłym roku brałam ślub, jeszcze słyszałam o Panie R.
Ale nie jest źle! Generalnie życie mnie fascynuje! Uważam, że jeżeli chcemy popełnić życiowe błędy, to jednak opatrzność nie pozwala nam na to (choć może to być bolesne). Życie dawkuje nam zarówno niepowodzenia, jak i chwile euforii. Dostajemy tyle, ile jesteśmy w stanie przeżyć.
Co do ludzi toksycznych, cóż sama mam z nimi problem. Nie potrafię rozpoznać ich na tyle wcześnie, by nie zżyć się z nimi. A cóż dopiero poradzić, gdy okazują się nimi nasi najbliżsi? Ale może rzeczywiście ktoś ma na to jakiś sposób?
A teraz czekam na Największy Cud i Największą Zmianę w Moim Życiu. Na Moje Ukochane Maleństwo. I dobrze mi z tym.