Mam dwa pytania, czy któraś z Was bierze metmorfine? Jakie macie zalecenia przy zajściu w ciążę, odstawić czy brać dalej? Słyszałam dwie wersje a z uwagi że odwołałam jutrzejszą wizytę bo jestem przeziębiona to mojej gin już nie spytam, chociaż w najgorszym wypadku tam zadzwonię.
No a drugie pytanie to dużo z Was bierze progesteron po owulacji? Moja gin nic nie mówiła na ten temat a przy pierwszej donoszonej ciąży brałam. Może miała mi w planie jutro powiedzieć. Po dwóch poronieniach trochę panikuję że może mogłabym coś zrobić tym razem żeby tego uniknąć :/
O to u niej byłam w poprzednim cyklu gdy na spontanie szukałam kogoś z szybkim terminem żeby sprawdzić czy była owulacja. Wydawała się bardzo spoko, chociaż trochę niepotrzebnie mnie nastraszyła nowotworem jak miałam dużo płynu w zatoce Douglasa. Przy okazji konsultowałam z nią moje wyniki badań i kazała brać acard od pojawienia się serduszka, znowu moja gin każe od pozytywnego testu a wiem że niektóre dziewczyny w ogóle biorą cały czas
ciężkie jest życie osoby która konsultuje się z różnymi lekarzami, za dużo opinii
aczkolwiek postanowiłam słuchać tej mojej (Sylwia Koryga Wszołek jak coś, też z Krakowa, przyjmuje na wiślanych tarasach).
Miałam podobne dylematy, nie wiadomo co zrobić bo ciąży nie da się tak łatwo zaplanować niestety :/ ech gdyby tak można było wpisać w kalendarz i już
ja co prawda nie myślałam o zmianie pracy, chociaż by wypadało kiedyś aczkolwiek po macierzyńskim nowa praca to trochę słaby pomysł, tylko miałam pod koniec roku rozkminę czy wracać do pracy na czas starań o drugie dziecko, czy iść na jakiś czas na wychowawczy. Jak zaszłam w ciążę początkiem września to myślałam że los zdecydował za mnie, bo do pracy miałam wracać w grudniu, niestety biochem. Potem kolejna ciąża końcem października i nawet dałam znać w pracy że nie wrócę żeby zdążyli kogoś znaleźć na moje miejsce, a tu znowu biochem. Długo myślałam co tu robić, no bo skoro tak sobie zaszłam dwa cykle pod rząd to może kolejny raz też się uda szybko to bez sensu wracać i sobie stresu dokładać. Z drugiej strony jakby jednak starania miały trwać dłużej albo znowu poronienia to jednak na wychowawczym nic nie zarabiam. Ostatecznie przekonały mnie masowe zwolnienia w pracy, a przy okazji mąż dostał podwyżkę więc argument z zarobkami stracił na znaczeniu. Ustaliliśmy że dajemy sobie pół roku a potem zobaczymy