Wiesz, nie mam pojęcia, czy wszędzie fałszuje się tak samo. Ale jeśli mam wierzyć jakimś tam naukowcom, jakimś tam badaniom, a osobie, która ma styczność z tym na codzień od początku trwania pandemii, to wybór jest jasny.
Zastanawia mnie jeszcze jedno. W tv pokazują personel opiekujacy się chorymi ubrany w kombinezony, maski, rękawiczki itd. Jak z Czarnobyla. A kiedy moja mama zachorowała na covid to zarówno lekarze jaki i pielęgniarki czy salowe przychodziły jedynie w maseczkach. Żadnych izolatek, żadnych nadzwyczajnych środków ostrożności. No przepraszam, raz tylko zarzucili na nią pokrowiec foliowy, jak przez cały szpital wiezli ją wózkiem na badania.
Mama leżała w sali z jeszcze jedną starszą panią. Obie chore na cukrzycę, mama ma dodatkowo nadciśnienie. Tamta pani leżała pod tlenem, mama miała tylko gorączkę. Tamta pani w pełni zaszczepione, mama w ogóle.
Mama mieszka z rodziną, łącznie z dziećmi 8 osób. Zaraziło się tylko dwoje.
Nie próbuje udowodnić, że wirusa nie ma, ze wszyscy kłamią. Ja tylko uważam, że to wszystko jest za bardzo przesadzone. I wiem, ze takie zdanie ma wiele osób ze świata zarówno naukowego jak i medycznego.