Zdecydowałam się napisać bo może ktoś miał podobną sytuację i doświadczył jakiegoś cudu, na który właśnie czekam.
W tym roku to już moja druga ciąża, miałam być mamusią w listopadzie, pod koniec kwietnia dowiedziałam się, że serduszko przestało bić w 8 tc, a więc szpital, zabieg i nadzieja że następnym razem się uda. Wykonałam badania, miałam włączoną wit. B6, B12, acard, od pozytywnego testu heparynę i luteinę dopochwową.
I udało się ponownie zajść, w dniu 13.11.2020 (to mój termin porodu z I ciąży), zrobiłam test, następnie betęHCG i okazało się że ponownie zaszłam w ciążę. Tydzień później 1 wizyta u lekarza, to był 6 tc 3 d, serduszko biło jak dzwon, wszystko okej, USG perfekcyjne. Leki i czekanie do następnej wizyty. 04.12.2020 pojechał na 2 wizytę, cała w nerwach czy wszystko okej, nie miałam żadnych plamień, krwi. USG pani doktor wykonywała bardzo długo, serduszko biło, ale obraz USG nie daje wielkich nadziei. W obrębie główki i kręgosłupa widać bańkę, której normalnie nie powinno być
prawdopodobnie wskazującą na jakieś wady. Pani Doktor powiedziała że serce może się zatrzymać na 11 tyd, 14, 18 lub później, zależy jaka duża będzie wada. W przyszły czwartek mam badania prenatalne, może się okazać już wtedy że serce nie bije, a być może że dalej bije ale nie jest okej. Ledwo się trzymam od czasu ostatniej wizyty, strasznie się boję co mnie czeka, co się wydarzy. Pani Doktor powiedziała że chciałaby żeby medycyna w tym przypadku się myliła, że można jedynie liczyć na cud, że może ta widoczna bańka zniknie
Któraś mamusia miała styczność z taką sytuacją?
Nurtuje mnie jeszcze jedno, czy np. jeśli dojdzie do zatrzymania serca ale w 18 tyg. to w szpitalu będę miała wykonane łyżeczkowanie, tak aby nie być świadomą tego co się dzieje czy dostanę tabletki na wywołanie.
Czytam forum już od marca, widzę że czasami z beznadziejnej sytuacji udaje się wyjść, wiem że nie tylko mnie to spotkało. Strasznie to wszystko ciężkie
jeszcze przed samymi świętami