Ja tylko się wtrącę co do wesa... To też nie jest tak, że to badanie na pewno pokaże wadę genetyczną, jeśli ona jest. To badanie sprawdza tylko część genów. Dużą, ale wciąż część. Dziecko może mieć problemy na genetycznym podłożu, ale w wes i tak może to nie wyjść - bo akurat będzie mieć problem z genem, którego wes nie bada.
Warto chyba też dodać, że nawet mutacja w genach, która wyjdzie w wes u dziecka, nie musi wskazywać na to, że Wy macie problem... Może być tak, że po prostu u dziecka doszło do mutacji, złego podziału komórek. Wiele chorób genetycznych może wystąpić bez żadnego podłoża genetycznego (chociażby popularny zespół Downa). I fakt, że wyjdzie dziecku w badaniach nie znaczy, że rodzice są nosicielami.
Dużo lepiej byłoby zbadać w tym wypadku siebie niż zmarłe dziecko... Ono mogło mieć losową wadę.
A wes to owszem najszersze badanie - ale wciąż nie jest pełne i dziecko może mieć mutacje genu, którego wes nie bada.
Mi robienie wes córce odradziła neurolog - córka ma m.in. autyzm wczesnodzieciecy i padaczkę. Powiedziała, że po pierwsze może mieć mutacje, której wes i tak nie uwzględnia, a po drugie, nawet jak coś tam wyjdzie, niczego to nie zmieni. Ani leczenia i terapii, ani nie odpowie na to, czy my rodzice jesteśmy nosicielami jakiegoś wadliwego genu, czy u niej wystąpił losowo.
Dlatego zdecydowanie lepiej sobie te pieniążki zostawić, bo to badanie jest drogie. Zrobić te, które można na NFZ zrobić. I dopiero, jeśli tam nic nie wyjdzie, zastanawiać się, czy chce się rozszerzyć badanie dalej i szukać dalej.