Oj rzadko tu ostatnio zaglądam... jakoś przez tą przeprowadzkę mam wrażenie, że doba skurczyła się o połowę
A teraz będę siedzieć w pracy całymi dniami- moja koleżanka poszła na urlop i przez najbliższe 2 tyg będę pracować od 7.15 do 18
w związku z tym Martusia została u babci- bo bidulka musiałaby siedzieć cały dzień w żłobku- mąż też teraz będzie więcej pracował, bo jego szef właśnie wrócił z urlopu z nową energią ;-)
I powiem Wam, że tak mi smutno jakoś... Jak wracam do domu, to mam łzy w oczach, jak mój kochany Skarbek nie wita mnie w progu :-( tęsknimy za nią strasznie. Martunia jest u babci już od czwartku, została na próbę, żeby zobaczyć, jak będzie- i chyba jej łatwiej niż nam :-) była trochę niespokojna, nikomu oprócz babci i Madzi nie dała się dotknąć :-) ale szybko poczuła się jak u siebie. Pojechaliśmy do niej w piątek zaraz po pracy- ale nas wyściskała
cały weekend spędziliśmy razem, wróciliśmy wczoraj późno- wyjechaliśmy jak Martuś zasnąła.
Teraz zapomnieliśmy wziąć aparatu, ale w piątek już będę o nim pamiętać, muszę zrobić fotki, jak się ściskają z Madzią- przytulają się, całują, głaszczą po główkach- no po prostu bomba, myślałam, że pęknę ze śmiechu, jak to zobaczyłam
w ogóle nie odstępują się na krok, ślicznie się razem bawią :-)