O rety nie wyobrażam sobie co Państwo musieli przeżyć w domu. Dobrze, że Pani synek jest już po operacji. Gdyby nie to usg dzień przed porodem to nas by pewnie też wypuścili do domu bo córka urodziła się w dobrym stanie i nic nie wskazywało na to, że ma wadę wrodzoną. Niestety mam wrażenie, że ta wada jest bardzo trudna do wykrycia w ciąży i w ogóle. Córka już po narodzinach miała na oddziale patologii noworodka robione usg i RTG z kontrastem i bez i nie dało się aż do operacji określić z czego wynika niedrożność. My mieliśmy po prostu farta, że cokolwiek wyszło na tym usg jeszcze w ciąży i operacja była tak szybko. Jednak operacja w pierwszej dobie życia to też było ogromne ryzyko i lekarze przygotowali nas na wszystko, bo nie było wiadomo jak się to skończy. Okropne przeżycie. Najważniejsze, że dzieci mają to już za sobą
mam nadzieję, że synek czuje się coraz lepiej