reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nie akceptuję mojego ciążowego brzucha...:(

Autorka nigdzie nie pisze, że nie akceptuje ciąży. Brzuch jej przeszkadza, bo przeszkadzał jej i przed ciążą. Dlaczego osoba z jakimkolwiek innym kompleksem jest pocieszana a ta nie? Co ma do tego fakt, że inne kobiety dałyby wszystko by być w ciąży? Osoba z krzywymi nogami nie może na nie narzekać, bo osoba bez nóg dałaby wszystko by je mieć? Wyluzujcie.
 
reklama
aga 85 ...melly chciała wiedzieć co inne dziewczyny myślą o jej niechęci do własnego ciała...i się dowiedziała ! To jest forum o ciąży i dzieciach...czyż nie ....więc nie dziwię się że są negatywne komentarze.
Nikt tu melly nie obraził,każdy delikatnie lub drastycznie wyraził swoje zdanie i tyle !!!
A ja przyjmuję przeprosiny jako ta size+
 
A moim zdaniem melly to "control freak" ;)
Przeraża ją to, że nie ma kontroli nad własnym ciałem.
Moim skromnym zdaniem pomoc psychologa jak najbardziej wskazana- by nie "wykluło się " z tego cos gorszego....
 
To i ja się wypowiem...ja się też bardzo cieszyłam z rosnącego brzucha i wręcz czekałam aż urośnie i się pojawi:) i robiłam sobie sesje zdjęciowe żeby potem mojemu pierworodnemu pokazać jak w mamusinym brzuszku rósł:) przytyłam też dosłownie 12 kg i po 2 tyg po porodzie wróciłam do wagi sprzed ciąży a też nic nie robiłam ale zajmowaniem się takim dzieckiem 24 h i wstawanie w nocy robi swoje. Więc nie martw się na zapas i pomyśl sobie że w tym brzuchu jest twoje maleństwo i wtedy powinna Ci przejść niechęć do brzucha. Pokochaj swój brzuch:) Tak jak większość przyszłych mam robi. To jest tylko przejściowe i szybko minie te 5 miesięcy i jeszcze będziesz tęskniła za tym stanem:)
 
Kliknelam tu przez zupelny przypadek, ale skoro tu zawedrowalam, to i poczytalam...

są matki które skrajnie obnoszą się z ciążą, karmią publicznie bo to takie naturalne i super,
no, to dopiero ohyda... Karmic dziecko piersia w publicznym miejscu... Obrzydliwosc! Rozumiem, ze jak jesz, to tez chowasz sie w kiblu, pod stolem gdzies, w ciemnej bramie. Wez sie otrzasnij! A no i co to znaczy "skrajnie obnosza sie z ciaza" ? Ze worka jutowego na grzbiet nie zarzuca i tylko brzuchem epatuja? A moze powinny odczepic brzuch i w domu zostawic - nie wiem, moze to jakis cud techniki, nie znam sie, stara jestem juz. A moze schowac sie przed swiatem powinny?
 
Dorcia no nie do końca z tym "nie obraził" bo jednak ostre słowa poleciały... ale i ja mam swoje za uszami więc powiedzmy remis. Dziękuję że przyjęłaś przeprosiny:)

Ale powiem wam że specjalnie uderzyłam z tym na forum- z racji anonimowości. No bo tak, obecnie trzeba się zachwycać ciążą i wszystkim co się z tym wiąże, jakie to słodkie i piękne, o rany i o rety, och i ach. I w porządku, macierzyństwo za pewne jest piękne ale to nie znaczy że ma odcienie szarości. Mój problem wiąże się z brzuchem nie z ciążą samą w sobie i co- i zostałam zjechana przez co niektórych. Coś jak pisze Aga_85 ja już nie mam prawa zasięgnąć "rady" albo przysłowiowo "pożalić się" bo nie pasuje do schematu zajaranej ciążą kobiety... ?
Zielona_maupo dlaczego odrazy zakładasz że publiczne karmienie mnie brzydzi? Po prostu uważam że jest to tak intymna chwila pomiędzy matką a dzieckiem że, za przeproszeniem, "wyciąganie cycka w restauracji" przy wszystkich ludziach i sprowadzenie tej magicznej chwili jedynie do "odżywiania" jest wg mnie niefajne.A co do "obnoszenia się"- znam kobiety, które po zajściu w ciąże to już po prostu palcem kiwnąć nie mogą, "bo w ciąży" i och i ach, same się nakręcają i już tylko o ciąży mówią/czytają/oglądają. I co, wg Ciebie taka skrajność jest jak najbardziej normalna, a moja niechęć do dużego brzucha to już fanaberia?
 
Melly, wytlumacze Ci najlepiej jak potrafie.
Zostalas zjechana glownie za niewybredne slowa w stosunku do ludzi otylych. I nalezalo sie. Ja nie rozumiem argumentu w stylu - sa kobiety, ktore zycie w zamian za brzuch by oddaly - nie rozumiem, ale nie polemizuje, bo nie w tym rzecz, gdyz niewatpliwie takie kobiety sa. I tak dlugo jak dlugo Twoja niechec skierowana jest na brzuch, jako czesc ciala, a nie efekt dzieka,ktore w nim rosnie, pol biedy. Problem bylby, gdybys zlosc na dziecku odreagowywala, nie jadla, pasami sie sciskala... Warto pogadac ze specjalista, bo przed Toba jeszcze prawie pol roku z brzuchem, ktory malec nie zacznie. Warto tez porozmawiac o tym, jak jawia Ci sie inni ludzie, bo cos jest na rzeczy.
Ja nie zakladam, ze brzydza Cie kobiety karmiace piersia, ja IRONIZUJE. Ale skoro juz tutaj jestesmy, to nikt Ci nie kaze karmic dziecka piersia, nikt Ci nie kaze tego robic (jesli sie zdecydujesz) w miejscu publicznym - mozesz siedziec z dzieckiem w domu i nosa nie wysciubiac, bo dziecko domaga sie piersi takze gdy chce mu sie pic, to wszystko Twoja sprawa. Podobnie jak tylko i wylacznie Twoja sprawa jest czy bedziesz na matki karmiace patrzec, bo nikt Cie do tego zmusic nie moze. NIe podoba Ci sie? Nie patrz, wyjdz, ale nie masz prawa sie oburzac i nie masz prawa nikomu mowic, ze
"wyciąganie cycka w restauracji" przy wszystkich ludziach i sprowadzenie tej magicznej chwili jedynie do "odżywiania" jest wg mnie niefajne
, bo to nie Twoje dziecko, nie Twoj cycek i nie Twoje magiczne chwile.
A co do "obnoszenia się"- znam kobiety, które po zajściu w ciąże to już po prostu palcem kiwnąć nie mogą, "bo w ciąży" i och i ach, same się nakręcają i już tylko o ciąży mówią/czytają/oglądają. I co, wg Ciebie taka skrajność jest jak najbardziej normalna, a moja niechęć do dużego brzucha to już fanaberia?
To, ze niektore kobiety po zajsciu w ciaze magicznie staja sie niezdolne do tego by cokolwiek robic jest conajmniej dziwne i nie podoba mi sie rowniez. Co zlego jest jednak w tym, ze ktos tam sobie czyta/oglada wszystko, co z ciaza jest zwiazane, ze o ciazy chce rozmawiac? Ostatnio jak sprawdzalam, nie bylam do nikogo przyrosnieta - Ty rowniez, jak mniemam - i w otoczeniu ludzi "opetanych" przebywac nie musze. Nie podoba mi sie ktos, irytuje mnie jego paplanie? - usmiecham sie, przepraszam i ulatniam, dzwonie co jakis czas, by sprawdzic czy juz stan sie polepszyl.
Ze zacytuje raz jeszcze ku podkresleniu
I co, wg Ciebie taka skrajność jest jak najbardziej normalna, a moja niechęć do dużego brzucha to już fanaberia?
, bardzo Cie prosze nie wkladaj slow, ktorych nie wypowiedzialam w moje usta. Ja jestem w stanie zrozumiec, ze masz negatywne uczucia w stosunku do rosnacego brzucha i nie nazywam to fanaberia. Fanaberia jest strzelanie focha, bo sukienka jest w innym odcieniu niebieskiego, niz miala byc. Malo tego, uwazam, ze masz problem, tylko nie jestem w stanie okreslic gdzie jest jego podloze. No ale nie do mnie to nalezy.
 
Każdy z nas postrzega świat w swój indywidualny, jedyny, niedościgniony sposób. Jestem w stanie zrozumieć, że jeśli ktoś ma kłopot, np. z akceptacją swojego ciała na co dzień, to ciąża i zmiany z nią związane mogą wywołać wiele emocji.

Żyjemy w kulturze, gdzie promowany jest wygląd szczupłych, wysokich dziewczyn - chcemy, czy nie chcemy. Taki mamy przekaz z prasy i TV ( w sumie nikt nie zrobił chyba programu - wrzuć na wagę, a "wszyscy" ćwiczą i się odchudzają) i stąd też często napinka, że ja tak muszę i powinnam. Zobaczcie też, jak są pokazywane celebrytki- ciężarówki - zawsze piękne i wymuskane. Możemy ich nie lubić, ale często słyszę - o ja tak bym chciała wyglądać. I nagle, jak nie wyglądam to stres.

I myślę, że nieakceptowanie swojego brzucha w ogóle nie ma nic wspólnego z przyszłym dzieckiem, czy byciem w ciąży tylko wiąże się z żalem za utratą, czegoś na co może ktoś długo pracował, co jest dla kogoś ważne, bo wiąże się z jego pozycją, postrzeganiem siebie, a może lękiem przed utratą zainteresowania partnera. Tego nie wiemy. Dlatego nie reagowałabym ostro na takie wypowiedzi. Argumenty, pt: bo ja to uważam tak i tak, a na twoim miejscu nie pomagają specjalnie. Pomaga ciekawość drugiej osoby i zadawanie pytań:)
 
reklama
Aniaslu - ładnie napisane :)

melly - a ja cię trochę rozumiem. Jak przy mojej starszej córce cieszyłam się z rosnącego brzuszka, tak z młodszą już nie był on taki "och" i "ach" (przyznaję się przytyłam wtedy ponad 20 kg przez hormony) - i chodziło o sam fakt kolejnych fałdek a nie dziecka żeby nie było. O gustach jak sama napisałaś się nie dyskutuje ale ja byłam wychowywana że dziewczyna powinna się starać o swój wygląd a co za tym idzie o wagę i ta wizja moich obecnych 74 kg nie wpływa pozytywnie na moją samoocenę a wręcz mnie dobija. Nie mówię że większe nie jest ładne - może być piękne pod warunkiem że zadbane. Sama też byłam przeciwna "obnoszeniu" się z brzuszkiem w obu ciążach a potem karmieniu piersią w miejscach publicznych ale wtedy zawsze z pomocą przychodziła mi flanelka którą zasłaniałam i siebie i dziecko i nawet jak mała zachciała cyca na dworze nie był to problem - wręcz ułatwiło mi spacery bo nie byłam zatrzymywana przez konieczność butelkowania. Moim zdaniem we wszystkim trzeba znaleźć jakiś kompromis który będzie zarówno obyczajowy jak i Tobie pasujący. A taka moja mała rada - wybierz się na zakupy do sklepu z ciuszkami dla mam - można znaleźć naprawdę fajne rzeczy w których będziesz czuła się kobieco i ładnie nawet z rosnącym brzuszkiem :-) Bycie matką którą za kilka miesięcy zostaniesz to sztuka kompromisów. Im szybciej nauczysz się je znajdywać tym łatwiej będzie Ci się odnaleźć w roli mamy :tak: A nadprogramowymi kilogramami się nie przejmuj - max 6 tygodni i zapomnisz o nich zupełnie ;)
Trzymaj się i nie daj się :)
 
Do góry