U nas domowy szpital, grypa żołądkowa...najpierw mąż, teraz Kubuś...ehhhh sielanka, mnie jakoś oszczędziło, ale nieświadoma "zarazy" przenieslismy wirusa na synka kolezanki, bo ja głupia przekonana byłam, ze mąż zjadł nieświezego kebaba, zresztą on sam tez tak twierdzil, bo juz nastepnego dnia czuł się lepiej...a tu pech i małego tez dopadło...cięzko mi patrzec na to jak cierpi i wymiotuje, bo dzięki bogu biegunki nie ma, tylko dwa razy zrobil wodnista kupkę, ale apetytu brak, pic tez niewiele chce, a probuję mu przemycic elektrolity i nie mogę
:-( no nic muszę byc dobrej myśli...
Kubus ma sporo pieprzyków, własciwie ma je od urodzenia, a co ciekawe niektore z nich są dokładnie w tym samym miejscu, w którym mam je ja...mały klonik mamusi ;-)
Antylopka to Ci kaskaderzy a tych Twoich braci
aneta,
mrozik trzymajcie się dzielnie do końca ;-)
Sciskam całą resztę paaa