Mi siara nie leci. A na zakupy się wybieram, bo prezentów jeszcze nie mam.
Za to zdecydowanie mam szczęście do ludzi - jakoś na mój widok się zrywają i ustępują miejsca w kolejkach, w metrze, w tramwajach... Tylko w supermarkecie ostatnio grzecznie z mężem staliśmy, ale to dlatego, że nie chciało mi się leźć na drugi koniec sklepu do kasy z pierwszeństwem. Ale może to mój wyraz twarzy pod tytułem "Ustąp! No ale już!!!" mi to załatwia? ;-) Bo przyznam szczerze, że gdybym była w takiej sytuacji jak asiaN, to bym podeszła do pierwszej osoby siedzącej i zapytała, czy może mi ustąpić miejsca, bo jest mi słabo. A gdyby ten ktoś odmówił i nikt inny nie wstał, to bym poszła do recepcji i głośno spytała, czy w związku z brakiem pomocy od ludzi mogę wejść bez kolejki na badanie, bo inaczej nie gwarantuję, że nie zasłabnę na korytarzu.