Teraz opowiem wam mój poród. Nie opisywałam wcześniej aby was nie straszyć. Ze względu na cukrzycę przyjęli mnie na patologię ciąży na 5 dni przed terminem porodu. Po badaniach usg i na fotelu - brak rozwarcia mała czuje się dobrze. Spytali czy mogą stymulować rozwarcie przez założenie jakiegoś cewnika- zgodziłam się bo już chciałam urodzić. Po dobie rozwarcie nastąpiło, małe plamienie krwią ale po badaniu ginekologicznym okazało się, że mała nie wstawia się do kanału rodnego i mam nieprawidłową budowę miednicy. Ponieważ zwolniło się miejsce na cesarkę bo dziewczyna urodziła wcześniej to postanowiono za moją zgodą że zrobią mi cesarkę o 11 tego samego dnia. Ponieważ poprzedni zabieg się obsunął to anestezjolog zobaczył mnie dopiero na sali operacyjnej podsunął papiery do podpisu i kazał się kłaść. Zrobili mi szybko znieczulenie do kręgosłupa, nogi zaczęły mi drętwieć, anestezjolog zrobił wkłucie na kroplówkę, podpiął czujniki i czekaliśmy na operatorów. Przyszli lekarze i się zaczęło, jak przecinali mi skórę nic nie czułam lekki dotyk, ale za moment zaczął się horror - zaczęłam czuć piekielny ból i szarpanie, zaczęłam się szarpać i wsadziłam im rękę w pole operacyjne, anestezjolog przerwał na moment operację i podał mi narkotyczne psychotropy aby można było kontynuować, mnie zakręciło się w głowie, zaczęła mi wirować i pulsować cała sala operacyjna czułam się trochę jak na kolejce górskiej dochodziły do mnie jakieś dźwięki ale nie mogłam ich zidentyfikować. Potem moment przytomności pokazali mi małą - pamiętam jak przez mgłę, wstrzyknęli mi znów leki i a na koniec słyszałam tylko otrzewna zszyta - szyjemy skórę. Potem czułam tylko lekkie ciągnięcie i pieczenie, umyli mi rękę którą wcześniej wsadziłam w pole operacyjnej była cała w krwi, zaczęli mi odklejać płachty z brzuch i przykleili opatrunek. Potem wypieli wkucie w kręgosłupie i przełożyli na łóżko i zawieźli na pooperacyjną, tam dostałam środki przeciwbólowe i zobaczyłam małą w łóżeczku, po 6 godzinach kazali wstać i poszłam pod prysznic. Zjadłam kleik i przewieźli mnie na normalną salę razem z małą, od tego momentu przy małej robiłam wszystko sama, dostawałam tylko środki przeciwbólowe. Mała dostała 10 punktów ale miała mały cukier i cały czas była dokarmiana butelką. Po czterech dniach pojawił się dopiero pokarm w piersiach ale ona już nie chciała ssać, teraz jest na moim mleku ściąganym i czasami próbuje ssać jak ma bardzo dobry humor.
Tak więc mnie operowano praktycznie na żywca bo znieczulenie w kręgosłup nie zadziałało, dobrze że im nie uciekłam ze stołu, opisałam cc dopiero teraz aby was nie straszyć.
Tak więc mnie operowano praktycznie na żywca bo znieczulenie w kręgosłup nie zadziałało, dobrze że im nie uciekłam ze stołu, opisałam cc dopiero teraz aby was nie straszyć.