reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze porody (bez komentarza)

ja też miałam rozpuszczalne,co mnie bardzo cieszy bo nie musiałam ganiać i ściągać. a koła nie używałam. siadałam normalnie już następnego dnia.
 
reklama
ja mialam po poprzedniej ciazy zalozone normalne szwy uwazam ze sa lepsze bo po 7 dniach sciagaja i jest megaulga za to te co mialam w srodku rozpuszczalne 3 szt:D kuły mnie bardzo długo- strasznie meczace...
melisko kochana zazdroszcze tak pozytywnych slow po porodzie -czytalam z taka ciekawoscia i lekkoscia ze az zazdroszcze wspomnien
fazerko a tobie wspolczuje partych na poczatku ale nie najgorzej jak znieczulenie bylo:)
wogole zazdroszcze wam tych znieczulen bo u nas jak bym poprosila to by wysmiali ze pytam o cos takiego ..a czasem potrafia rzec polozne do rodzacej ze jak robila to nie bolalo a teraz mowi ze boli..
 
hehe no szczescie ich takie ze mi nic takiego nie powiedziala ale za to kuzynka meczyla sie 10h i pewnie nawet nie miala sily myslec aby dociac im taka wypowiedzia, a i tak skonczyla na stole i wlasnie takiego czegos najbardziej sie boje , ze sie umecze a skonczy sie cc:/
 
Ja rodziłam bez znieczulenie i zszywali mnie też bez znieczulenia. Zszywanie trochę bolało (zwłaszcza tam gdzie pękłam), ale nie trwało zbyt długo, dało się przeżyć. Siadałam na drugi dzień normalnie bez koła. Dyskomfort (bo trudno to nazwać bólem) czułam w momencie siadania. Jak już siedziałam było OK. Czułam tylko te szwy normalne i to one utrudniały mi siadanie, nie rana. Szwów rozpuszczalnych wogóle nie czułam. Zdejmowanie szwów zwykłych nic mnie nie bolało.
Jak czytam niektóre Wasze historie , to się zastanawiam czy miałam taki lekki poród , czy taka odporna na ból jestem. Ciekawe jak będzie tym razem.
 
mi dzisiaj zdjęli szwy. bolało jak cholera, jeden musiała na siłe wyciągać bo się do mnie mocno przyczepił skubaniec. nadal ledwo siadam:D
 
marietta mimo znieczulenia bolało nieziemsko.. :( a co do moich szwów to czułam je przez pierwsze 5-6dni a później już tak jakby ich nie było :) nic nie ciągnie itp.. :)
 
Ostatnia edycja:
Hej! ja sie zastanawialam czy opisywac swoj porod, bo nie byl fajny i nie chciala bym nikogo przestraszyc..... ale tez chciala bym sie z Wami podzielic tym co mi sie przytrafilo z winy pani ordynator oddzialu.....
Hm..... tozaczynam:
w niedziele 8.01 obudzilam sie z dziwnym uczuciem w organizmie.... czulam, ze sie cos dzieje, wyprasowalam ostatnie ciuszki i pieluchy tetrowe, dopakowalam torbe, moj M jechalna 10ta do pracy, powiedzialam mu, ze zaczely sie lekkie skurcze ale niech jedzie, jakby co bede dzwonic. Polozylam sie na tv i sie zaczelo, powoli skurcze coraz mocniejsze, coraz bardziej regularne, poszlam wziasc prysznic, ubralam sie, skurcze dosc mocne co 5min, dzwonie do M i po 40 min bylismy na IP. Tam KTG, przyjecie do szpitala. na oddziale, kazali rozruszac porod chodzeniem i za godzinemialam dostac oxytocyne, ale po 15 min polozna mowi, ze widac juz po mnie, ze sie na maxa nasililo, bada a tam rozwarcie na 6cm,kazala jeszcze chodzic, nie pamietam ile razy chodzilismy w kolko po odziale. W koncu wzieli mnie na upuszczenie wod plodowych, zamkneli nas w sali porodowej, masaz szyjki macicy i zaczely sie bardzo mocne skurcze prawie caly czas, za chwile juz parte, polozna (rewelacyjna babka) mowi, ze to cos nie tak, bo ja super pre, mala sie napina i juz dawno powinnam urodzic, zaczela mocniej badac i mowi, ze glowka za duza, ze nie da rady bo wogole nie wpasowuje sie w kanal rodny, zadzwonili po lekarza na co on stwiedzil, ze to sie kwalifikuje do cc, ale zeszla sobie pani ordynator i zbadala mnie strasznie bolesnie wywolujac jakis dziwne skurcze, zrobila usg i mowi wcale nie duza pomeczys sie jeszcze z 20 min i zobaczymy, nie ma co isc na latwizne..... I w tym momencie zaczely mi sie jak to polozna nazwala skurcze zstepujace, odwrotne, mala napierala maxymalnie juz wszedzie, myslalm, ze mnie rozerwie na pol, to byl bol nie do opisania, modlilam sie tylko, zeby ja ze mnie juz wyjeli, zeby ktos mi pomogl bo nie wytrzymam, od pierwszych skurczy mocnych w domu minelo juz 7godzin i moj M mowi, ze ja sie juz zapadalam, robilo misie mrocznie przed oczami, i on sie wkurzyl poszedl i powiedzial, ze moze ktos laskawie pomoze jego zonie! I ten lekarz juz bez konsultacji z pania ordy zadecydowal o natychmiastowej cesarce,zanim sie zorientowalam bylam juz na bloku, ja bylam juz jednym wielki maxymalnie bolacym skurczem...... anestezjolog sie nie mogl wbic w kregoslup bo skurcze byly non stop..... jakos sie udalo, jak pan doktor wyjal Hanieokazalo sie, ze przez te 20min zalecane przez Pania ordy mala przekrecila sie i porod byl odwrotny i nie urodzila bym tylko,udusila bym dziecko....... ufffff
Tym sposobem mialam porod przez cc, nie polecam, Hania po wyjeciu poszla do tatusia i spedzila z nim 3 godziny, dla nich to cudowne godziny.... a ja przez godzine bylam naprawiana, potem dwie na anestezjologicznej na obserwacji, potem przywiezli mnie wraka na oddzial, do polowy znieczulona, glowy nie podnosic, tylko plakac, mala widzialam ledwo...... Jak o 23 Mpojechaldodomu to Hania na oddzial noworodkow,mi dalicos na bol i sen, obudzilam sie w nocy i slyszalam placz dziecka i jakos bylam pewna, ze to moja coreczka, plakalam razem z nia..... Masakra, nie rozumiem, ze ludzie biora sobie cc na zadanie..... do dzisiaj chodze zgieta w pol, szef ciagnie, wnetrznosci naruszone boloa. szkoda gadac..... Ale Hania jest slodka i rekompensuje wszystko, moj M okazal sie dzielnym mezem, byl ze mna caly czas i bardzo mi pomagal, czulam jego cieplo i wiedzialam, ze nic mi sie nie stanie, bo nie da mnie skrzywdzic a potem dzielnie opiekowal sie nasza coreczka....
Moj porod nie byl mistycznym przezyciem ale upewnilam sie, ze moge polegac na M na 100%, zblizylo mnie to do niego i do dzisiaj wzruszam sie na samo wspomnienie wspolnej walki o zycie naszej dziewczynki......
A Pani ordy sni mi sie czasem po nocach i z tego co opowiadaly mi panie na anestezjologi to nie bylam odosobnionym przypadkiem, zawsze o cc decyduje w ostatnich 5min walki o zycie dziecka lub matki, masakra.....
 
reklama
pani ordy robila mi usg w trakcie porodu, zeby zobaczyc, czy naprawde duze dziecko i stwierdzila, ze nie..... a mala urodzila sie 58cm, 3980 z dosc duza glowka, a ja wogole jestem waska i juz w polowie ciazy mi mowiono, ze moge jej nie urodzic sn.... polozna stwierdzila to szybciutko i jak wychodzilam wczoraj ze szpitala to jeszcze poglaskala mnie po glowie mowiac, ze niepotrzebne byly te meczarnie, wiadomo bylo, ze bedzie cc, wiec po co bylo meczyc 2,5 godziny partymi skurczami i mnie i dziecko.......
 
Do góry