reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nasze porody (bez komentarza)

reklama
Melisa no to Ty "twarda babka" jesteś. Opisałaś to jak by ot tak było urodzić...lekko i wogóle. Napewno na taki skarb warto pocierpieć
 
Witajcie! To i ja opiszę swój poród....
Jak wiecie do szpitala trafiłam w dniu terminu z podwyższonym ciśnieniem tętniczym. Tam leżałam na patologii ciąży do 6 stycznia kiedy to założyli mi cewnik Foleya, który miał za zadanie skrócić trochę szyjkę, powiększyć rozwarcie itd...kolejnego dnia tj. 7 stycznia po wyjęciu cewnik okazało się, że rozwarcie jest na 2 palce i wtedy postanowiono, że nie ma na co dłużej czekać, bo ciąża już po terminie, ciśnienie skacze, rozwarcie jako takie mamy. Podłączyli mi kroplówkę z oksytocyną po 11 w południe. Do 17 leżałam i kompletnie nic prócz jakiś tam pojedyńczych skurczów się nie działo. Nawet lekarze się śmieli, że nie urodzę w tym dniu na pewno. W pewnym momencie jednak, dokładnie o 17 poczułam silny skurcz i odeszły mi wody. Potem wiadomo, skurcze coraz częstsze i mocniejsze. W pewnym momencie alarm, nade mną chyba z 11 lekarzy, bo dziecku podczas skurczu spadło tętno. Zadecydowali, że albo zwiększa dawkę oksytocyny i pójdzie rozwarcie albo jedziemy na stół na cesarkę. Oksytocyna podziałała, wytrzymałam do rozwarcia prawie 7cm i poprosiłam o zzo, bo po prostu graniczyło dla mnie z cudem wytrwać ten ból. Zzo zadziałało, błogostan, ciepło w stopy i nic nie boli...nagle po 10 minutach tego spokoju poczułam pierwszy party...15 minut później na świecie był już Kacperek. Rodziłam z mężem obydwoje płakaliśmy ze szczęścia kiedy małego położyli mi na piersiach. Niestety, Kacperek był duży 56cm i ważył 3810, nie dość, że mnie nacięli to sama też popękałam, zaliczyli pęknięcia do 3 stopnia i szyli mnie chyba z godzinę. Jedno tylko muszę dodać. Jeśli rodzić gdzieś w Warszawie to tylko w Orłowskim. REWELACYJNY personel, nie ważne czy sprzątaczka czy ordynator, wszyscy mili, pomocni i sympatyczni. Żadnego problemu z pomocą przy maluszkach. Butelka z pokarmem na żądanie kiedy tylko się chce. Jestem wdzięczna za cudowną opiekę zarówno na patologii ciąży jak i potem na położnictwie:)
 
Anisia fajnie że opisałaś swój poród,bo przyznam że na niego czekałam :) też rodzę w orłowskim i wiem,że jest to dobry wybór. pamiętam że przy córce też byłam zadowolona z "obsługi",mąż też.rozmawiałam ostatnio o znieczuleniu i podobno problemu szpital nie robi. jeśli pacjentka sobie zażyczy to dostanie.takie informacje dostałam od lekarki która była przy moim poprzednim porodzie.zobaczymy jak jest w praktyce :)
 
Anisia dobrze że istnieje coś takiego jak zzo... :-) przy partych coś pomaga.. choć mnie i tak strasznie bolało...
a co do pęknięcia to nie martw się Kochana.. mnie też nacięli a i tak pękłam i też szyli mnie ponad godzinę :-( dziś już jest lepiej.. zaczynam pomalutku siadać :) także głowa do góry! najważniejsze że Maluszek cały i zdrowy :)
 
a moim zdaniem parte nie są bolesne. owszem,nie są też przyjemne,ale nie bolą.tylko potrzebują aby w nie włożyć dużo wysiłku fizycznego,co jest trudne. tak jak to czułam. piekielnie bolące były te przed partymi :)
 
No, no Anisia, opisałas jak gdyby nigdy nic, a dla mnie jestes bohaterką - jak kazda dziewczyna, która rodzi naturalnie!!
 
reklama
Do góry