reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Nasze opowieści z porodówek:)

malgos83

Fanka BB :)
Dołączył(a)
26 Luty 2010
Postów
2 121
Miasto
Zach-pom
Mam chwilę więc zacznę ten wdzięczny temat:)
W czwartek jak co rano dokuczały mi skurcze przepowiadające, ok 4 obudziłam się z mocniejszym bólem ale na tyle do zniesienia, że jeszcze zasnęłam..ok 8 wstałam wyszykować synka do przedszkola..skurcze nie odpuszczały ale były bardzo nieregularne. Pogoniło mnie do wc, zauważyłam brak apetytu. Zawiozłam synka, zrobiłam szybkie zakupy i do domu. Po 9 zadzwoniłam do męża, że coś się chyba kroi a on w szoku i do mnie, że pewnie fałszywy alarm. Po rozmowie z siostrą dopakowalam torbę, nastraszyła mnie, że to już i nie ma na co czekać a ja się śmiałam, żeby nie przesadzała. W między czasie leżałam sobie na łóżku i czytałam forum ale skurcze były częściej i mocniejsze- doszłam do wniosku, że jednak się wykąpie i pojadę na IP. W łazience jak zobaczyłam na wkładce krew to sprintem ubrałam się, zadzwoniłam po koleżankę i pojechałyśmy do szpitala. ok 12 byłam na miejscu, położna zbadała mnie i okazało się, że jest 4cm rozwarcia.Spojrzałam na nią w szoku bo przecież z pierwszym synkiem całą noc chodziłam z takimi skurczami i rozwarcie ciągle na 1cm. Po ktg napuściła mi do wann wody i poleżałam w niej ok 40min. Skurcze miałam już co 2 minuty ale na szczęście tylko z brzucha;d tym razem z krzyża mnie ominęły:)) po wannie na badaniu 8cm rozwarcie, w momencie badania odeszły mi wody płodowe (przejrzyste) i się zaczęło... skurcze co minutę, zaraz doszły parte i rodzimy;d wszystko byłoby super, gdyby te parte nagle nie osłabły..musiałam trochę na nie czekać ale bolały bardziej niż przy pierwszym porodzie..kilka razy parłam, mały szybko zszedł głowką i o 14.45 wyskoczył:DD nacięła mnie ale myślę, że niepotrzebnie bo pewnie nie spodziewała się tak małej główki (28), położyła mi synka na brzuchu, rozryczałam się jak głupia, pocałowałam i zabrali go na badania. lekarz mnie zszył. Zadzwoniłam do mężą a ten się popłakał i powiedział, że bardzo żałuję, że nie mógł być z nami. Podczas porodu była ze mną siostra a na korytarzu czekała koleżanka;d obstawę miałam;d
Mój synek urodził się w 37t3d, waga 2750, 52cm. Miłosz:)
 
reklama
Małgoś gratulacje!!!! Aż mnie ciarki przeszły jak to czytałam. Ale fajnie, że w sumie wszystko poszło dość szybko i sprawnie :D:D I juz ze swoim Maluchem jestes. O rety to juz tuz tuż u mnie za chwilę się zacznie 37 tc
Jeszcze raz ogromne gratulacje, odpocznij jeszcze póki możesz i wychodźcie do domu :) :happy:
 
Malgos gratuluje szybkiego porodu.Szkoda ze położna Cię nacięła,ale pewnie bała sie żebyś nie pękła.
Najważniejsze ze masz juz ze sobą Miloszka! :)
 
Dzięki dziewczyny. My w domku już od soboty..lekko nie jest ale jakoś trzeba sobie radzić..najgorsze dla mnie to dojście do siebie po nacięciu krocza;/ masakra..tego najbardziej się bałam i znów cierpię jak po pierwszym porodzie;/

karotka nie wiedziałam, że jest taki wątek.
 
malgos współczuję strasznie nacięcia, mnie to na szczęście przy Sarze ominęło,a w Niemczech tego z gruntu nie robią,chyba że naprawdę trzeba...Domyślam się,że fatalnie się czujesz; trzymam kciuki za szybkie dojście do siebie :* :& :-)
 
reklama
Do góry