dziewczyny co do zakupow - wejdźcie sobie na stronę reserved tam jest kupon zniżkowy 25% albo za polubienie profilu na fb. Tylko że to od poniedziałku przez tydzien ma dzialać,,,
Aa ja wykończona, chyba mnie adrenalina do dziś trzymała bo jeszcze ta sesja zdjeciowa, ale teraz padam, kaszlec zaczęłąm choć mówię już znośnie.zmęczona strasznie jestem i nic mi się już dziś nie chce robic a tu jeszcze kuchnia do posprzatania, prasowanie by się przydalo, ale trudno, poczeka.
co do zdjęć, to wykupilam jeszcze jesienią kupon na grouponie, chyba 99 zł mnie to kosztowalo a ma być 20 wybranych przeze mnie ujęć na plytce za to. Tylko nie wiem czy 20 sensownych wyjdzie, bo moje dzieci trudne sa do ogarniecia razem a jeszzcze z nami... Juz się boję bo nawet się nie zdążylam przejrzeć w lustrze, tylko w samochodzie widzialam,że mi się kompletnie fryzura zwichrowala:/ ech, najwyżej wybiorę same z dziećmi. Aśka jak urodzona modelka, jeszcze co prawda nie reagowała na polecenia typu połóz się na brzuszku (chyba nie wszystko rozumie jak jest taki harmider://) Ale grzecznie siedziala, uśmiechała się, można bylo ją jakoś uchwycić. A Wojtek ratunku, cały czas wybiegał z tego miejsca gdzie lampy ustawione, ciagle coś chcial innego, jak się czyms zajął to tyłem do obiektywu. NA rączkach nie posiedzial tym razem. Może go kurcze te lampy denerwowaly, nie wiem. dzieciaki rozczochrane, biegające, ciezko ogarnąć, a panie takie trochę chyba początkujace albo inny temperament bo jak dla mnie troche nieporadne były, Oczekiwalam większej pomocy szczerze mowiąc. Teraz myśłe,że mogly nam choćby zaproponowac normalne bawienie sie z dziećmi, ja nie wiedzialam co moge. Jakbym takiego Wojtka popodrzucala to mialby frajde i może by były fajne zdjęcia. A w tym chaosie zapomnialam. I chcą nasze zdjecia na bloga - no oczywiscie pewnie firma się rozkręca i wykorzystują do reklamy ta promocję, normalnie zdjęcia u fotografa duuużo kosztują, tu za dodatkowe zdjęcia mamy zaplacic 12zł za sztukę... Ale może to ja tak dzisiaj oceniam bo mam nerwa że beznadziejnie pewnie wyszlam a same dzieci to sobie moge w domu pofotografować Może nie będzie tak źle...
Dzieci wykończone, głodne ( bo po śniadaniu dostały tam tylko banany i bułkę, obiadek trudno przygotować poza tym czas... padły nam w samochodzie w drodze powrotnej i spały, jeszcze zdążylam pojść sama do domu zupkę podgrzać, a potem musielisy obudzić.
pisze dalej bo chcialam jeszcze o tej samodzielności. U mnie to jest tak,że Asia jest mocno samodzielna, ale WOjtek już niekoniecznie. Aśka chce sama się ubrać ( jakkolwiek jej to wychodzi) on wogóle niezainteresowany, no może rozbieraniem... Z jedzeniem jest tak,że Asia nie da sobie lyżki odebrać ( czasem ją dokarmiam drugą, jak sie przedłuża) bo WOjtka i tak karmię. Co z tego że on ma lyżkę i nawet zaczyna jeść jak po pierwszej minucie lapę wsadza do zupy i wyciąga ręcznie warzywka... a potem to juz miesza, bawi sie itp. Wolę nakarmić go zanim to zrobi... Może jeszcze nie dojrzał. Najgorsze,że jakoś mam opory przed zastosowaniem metody - albo zje albo będzie glodny, i tak mały i drobny jest muszę poczytać co na ten temat w mojej madrej książce ( ktorej od świat nie ruszyłam) Ale o przedszkolu nadal myśłe,choć się nei orientowałam, że takie sa wymagania. Przez pół roku wiecei ile się zmienią nasze dzieciaki To jest kolosalna róznica. moje dzieci mają ciotecznego brata starszego o poł roku....
Aa ja wykończona, chyba mnie adrenalina do dziś trzymała bo jeszcze ta sesja zdjeciowa, ale teraz padam, kaszlec zaczęłąm choć mówię już znośnie.zmęczona strasznie jestem i nic mi się już dziś nie chce robic a tu jeszcze kuchnia do posprzatania, prasowanie by się przydalo, ale trudno, poczeka.
co do zdjęć, to wykupilam jeszcze jesienią kupon na grouponie, chyba 99 zł mnie to kosztowalo a ma być 20 wybranych przeze mnie ujęć na plytce za to. Tylko nie wiem czy 20 sensownych wyjdzie, bo moje dzieci trudne sa do ogarniecia razem a jeszzcze z nami... Juz się boję bo nawet się nie zdążylam przejrzeć w lustrze, tylko w samochodzie widzialam,że mi się kompletnie fryzura zwichrowala:/ ech, najwyżej wybiorę same z dziećmi. Aśka jak urodzona modelka, jeszcze co prawda nie reagowała na polecenia typu połóz się na brzuszku (chyba nie wszystko rozumie jak jest taki harmider://) Ale grzecznie siedziala, uśmiechała się, można bylo ją jakoś uchwycić. A Wojtek ratunku, cały czas wybiegał z tego miejsca gdzie lampy ustawione, ciagle coś chcial innego, jak się czyms zajął to tyłem do obiektywu. NA rączkach nie posiedzial tym razem. Może go kurcze te lampy denerwowaly, nie wiem. dzieciaki rozczochrane, biegające, ciezko ogarnąć, a panie takie trochę chyba początkujace albo inny temperament bo jak dla mnie troche nieporadne były, Oczekiwalam większej pomocy szczerze mowiąc. Teraz myśłe,że mogly nam choćby zaproponowac normalne bawienie sie z dziećmi, ja nie wiedzialam co moge. Jakbym takiego Wojtka popodrzucala to mialby frajde i może by były fajne zdjęcia. A w tym chaosie zapomnialam. I chcą nasze zdjecia na bloga - no oczywiscie pewnie firma się rozkręca i wykorzystują do reklamy ta promocję, normalnie zdjęcia u fotografa duuużo kosztują, tu za dodatkowe zdjęcia mamy zaplacic 12zł za sztukę... Ale może to ja tak dzisiaj oceniam bo mam nerwa że beznadziejnie pewnie wyszlam a same dzieci to sobie moge w domu pofotografować Może nie będzie tak źle...
Dzieci wykończone, głodne ( bo po śniadaniu dostały tam tylko banany i bułkę, obiadek trudno przygotować poza tym czas... padły nam w samochodzie w drodze powrotnej i spały, jeszcze zdążylam pojść sama do domu zupkę podgrzać, a potem musielisy obudzić.
pisze dalej bo chcialam jeszcze o tej samodzielności. U mnie to jest tak,że Asia jest mocno samodzielna, ale WOjtek już niekoniecznie. Aśka chce sama się ubrać ( jakkolwiek jej to wychodzi) on wogóle niezainteresowany, no może rozbieraniem... Z jedzeniem jest tak,że Asia nie da sobie lyżki odebrać ( czasem ją dokarmiam drugą, jak sie przedłuża) bo WOjtka i tak karmię. Co z tego że on ma lyżkę i nawet zaczyna jeść jak po pierwszej minucie lapę wsadza do zupy i wyciąga ręcznie warzywka... a potem to juz miesza, bawi sie itp. Wolę nakarmić go zanim to zrobi... Może jeszcze nie dojrzał. Najgorsze,że jakoś mam opory przed zastosowaniem metody - albo zje albo będzie glodny, i tak mały i drobny jest muszę poczytać co na ten temat w mojej madrej książce ( ktorej od świat nie ruszyłam) Ale o przedszkolu nadal myśłe,choć się nei orientowałam, że takie sa wymagania. Przez pół roku wiecei ile się zmienią nasze dzieciaki To jest kolosalna róznica. moje dzieci mają ciotecznego brata starszego o poł roku....
Ostatnio edytowane przez moderatora: