reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Nasze dzieci rozrabiaki

:baffled::baffled:Joasiek, zazdroszczę Ci, że możesz korzystać z ogródka, jak bym miała ogródek, to też bym nie chodziła za często na spacer, tylko bym w nim siedziała :tak:

Co do spacerów z Oliwką:
Takie wyjście, gdzie chodzimy sobie są ok, Oli boi się samochodów, więc choć na chodniku chce iść sama bez trzymania za rękę, to idzie blisko mnie, a przed każdym przejściem przez ulicę daje grzecznie rączkę.
Natomiast wyjście na plac zabaw jest mega wyzwaniem. Po pierwsze jak coś do niej mówię na placu, to ona tego wcale nie słyszy. Swoimi zabawkami się raczej dzieli, za to takie zachowania jak miała ostatnio Emilka działają na nią jak płachta na byka. Jak tylko ktoś nadmiernie strzeże swoich zabawek, nie chce się dzielić lub ciągle mówi to moje!, to Oli właśnie takiemu dziecku zabiera siłą lub podstępem zabawkę, spernicza ile sił w nogach i ma super zabawę jak właściciel ją wściekły i zazwyczaj z płaczem goni, żeby odebrać swoją własność :baffled:
 
reklama
Joasiek ważne że Milenka cały dzień na dworze ma możliwość być :tak:ja jakbym miała ogród też bym wolała pobyć na nim niż chodzić po osiedlu gdzie pełno aut :baffled: no pozostaje nam jedynie jakiś mały wyjazd nad jeziorko czy do parku :tak:


a Emilka dziś popisała mi futrynę wszędzie mam literki A teraz :baffled:
 
Muszę przyznać, że dawno już nie byłam z Milenką na spacerze :zawstydzona/y: W tygodniu to wiadomo, nei ma kiedy bo jak wracam z pracy i zrobię obiad to jest już późno, a w weekendy siedzimy na ogródku i Milenka się bawi a ja robię coś przy grządkach. Ale moja mama twierdzi, że spacery z nią to masakra, wogóle nie słucha, ucieka co sił w tych maleńkich nóżkach, podnosi z ziemi wszelkie śmieci itd :eek:

u nas podobnie, na ogrodku jest ok Zosia sie grzecznie bawi zabawkami a jak gdzies wychodzimy to najczesciej ucieka w rozne strony, po chodniku chodzi i daje mi reke jak przechodzimy przez pasy ale w sklepie ucieka, na placu zabaw tez jest grezeczna ale jak mamy z niego wyjsc to masakra, piski krzyki nawet ostatnio sie kładzie na trawie czy betonie i nie pojdzie za zadne skarby do domu.:baffled: ostatnio na siłe do auta wsadziłam i przypinałam pasami darła sie na całe osiedle:nerd:
 
No teraz ja dorzucę kilka nowinek - u nas Młody na spacerku zachowuje się znośnie, idzie za rączkę etc...ale w sklepie albo robi sceny z rzucaniem się na podłogę, bo on chce w drugą stronę iść, a ja chce zrobić zakupy więc idę tam, gdzie są artykuły, które mam do kupienia... z przymierzaniem ubrań jest to samo, wrzaski, płacz, wyrywanie się 'bo on nie będzie zakładał kurteczki czy sweterka'.
Jak jedziemy do znajomych, to najchętniej Młody już by wychodził od nich.
Najgorsze fazy są w domu - czasami muszę zrobić coś innego niż tylko bawienie się z nim - wtedy Młody zaczyna ciągnąć mnie, wrzeszczeć, płakać, sadzam go wtedy do kąta - więc on zaczyna albo z niego uciekać, albo wali głową w ścianę albo rzuca kwiatkami o podłogę (kwiatki mu zabrałam z parapetu, teraz więc rzuca zabawkami lub biegnie do nas i od nas ściąga kwiaty). I mimo, że mu się powtarza, nie wolno, nie rób tak, to boli, uspokój się - nic, jak grochem o ścianę...ręce opadają...
Już nie wiem co robić...tracę normalnie już ciepliwość i zastanawiam się, czy to słynny bunt dwulatka czy może jednak gdzieś popełniliśmy błąd w wychowywaniu...
 
No to ja muszę powiedzieć,że moje dziecie w miarę grzeczne na spacerze.Idzie trzymając sie wózka,albo przy mnie.Sporadycznie coś go zainteresuje ,więc oddala sie na chwilkę,ale z reguły daje sie namówić na powrót.Raczej nie ma problemu z powrotami do domu.
W pisakownicy ładnie sie bawi zabawkami z innymi,raczej sie dzieli(choc wiadomo czasem protest).
W domu potrafi sam sie zająć sobą przez dłuższą chwilke,więc mogę coś zrobić np. obiad,czy posprzątać.
Czasem sie denerwuje,ale łatwo go zainteresować czymś innym i odwrócić uwagę.:tak:
Jedyne miejsce ,gdzie Kubula chce szaleć i biegać,to sklep.Jeżeli robimy zakupy z mężem,to grzecznie siedzi w wózku sklepowym,ogląda zakupy,mąż go zagaduje,wygłupia sie z nim.Mi jest trudniej,więc sama robie zakupy w pobliskim Tesco i biore wózek,więc siedzi grzecznie.
 
ojoj no to widze ze u wiekszosci bunt na calego...u nasz tez! jak ja to mowie kilka razy dziennie "klocimy sie " z Lusia i jest wielki placz jak jej czegos sie zabrania..

co do spacerow to jak jest wozek to Lusia chce na nozkach a jak nie mamy wozka to chce do mamy,,,ten problem ze nie chce sama chodzic jak nie ma wozka mamy juz od dawna i naprawde nie wiem co robic...
 
Ja na mojego Victora też nie mogę narzekać, ładnie chodzi na spacerach. To dobrze, bo on już nie ma wózka, bo w wózku podróżuje Oliver, a Victor wszędzie na nogach;-) Czasem go puszczam i pozwalam mu odejść od siebie, ale w bezpiecznym miejscu. Wtedy i tak mnie słucha, i jak mówię, że idziemy tu czy tam to przychodzi do mnie:tak: W sklepach też się nie awanturuje, grzecznie siedzi w wózku i wcina paluszki najczęściej. Za to jak już chodzi po sklepie, to wszystko po kolei by mi z półek do koszyka wkładał:-p Nie znaczy to oczywiście, że się nie awanturuje i nie buntuje. Na razie nie rzuca się, nie uderza głową itp. - mam nadzieję, że tak już zostanie:tak:
 
U nas tez Kubus grzecznie siedzial w wozku na zakupach, ale pozniej im bardziej rozwijal sie psychicznie tym coraz czesciej mial swiadomosc, ze staje sie niezalezny. Dlatego odwidzialo mu sie jezdzenie sklepowym czy swoim wozkiem i woli go pchac niz w nim podrozowac.
 
Ja sobie nie wyobrazam nie wychodzic z dzieckiem na spacer:no: Owszem ogródek to bardzo dobrza rzecz i szczerze zazdroszcze, ale ma ten minus ze dziecko bawi sie z nim samo. Moja Marta jest tak spragniona dzieci ze od kiedy zrobiło sie ciepło to po 6 godzin dziennie spedzamy w Jordanku:tak:A tam totalne szaleństwo-naprawde zadbane sprzety i swietne piaskownice i o kazdej porze dnia mnostwo dzieci w podobnym wieku:-).I zauwazyłam, ze Marta jest niegrzeczna tylko wtedy gdy nie zdazy porzadnie się wybawic (tzn. min. 3 godziny) a ja juz chce wracac.Natomiast gdy Marta sie wyszaleje to jest supergrzeczna, pieknie je , pieknie spi i w ogole nie marudzi;-)
 
reklama
musze sie z Toba nie zgodzic madzix
my tez najczesciej siedzimy w ogródku ja mam dwoje dzieci ;-) ale na naszym jest zawsze minimum 4 sztuki to jest minimum
przy dobrych wiatrach mam ich 8:rofl2:
...mały plac zabaw:tak::rofl2:
 
Do góry