reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

nasza waga

ja sie o same kilogramy jako tako jakos nie martwie za bardzo...tylko o skore na brzuchu...co ja mam zrobic zeby ona wrocila jakos do swojej formy...przeciez ja cale zycie mialam plasciutki wyprofilowany brzuszek a teraz sie taaaaaaaaaak bardzo rozciagnal ze nie wyobrazam sobie jakim cudem na sie sciagnac z powrotem...wydaje mi sie to wrecz niemozliwe...
 
reklama
Emilka - skoro przed ciążą miałas super brzuszek to wydaje mi się że regularne ćwiczenia i jakies kosmetyki pomogą Ci wrócić do dawnej formy - może nie będzie tak samo wyglądał, ale na pewno lepiej niż choćby mój ;-)
ja miałam okres kiedy bardzo drastycznie się odchudzałam - polegało to głównie na tym, że mało co jadłam i sporo ćwiczyłam, na tyle na ile mogłam, bo jednak nie wszystkie ćwiczenia moge wykonywać (miałam operację biodra) - no i efekt by taki, że wyglądałam jak kościotrup a skóra na brzuchu i tak była - co strasznie mnie denerwowało - ale to pewnie dlatego tak miałam, bo byłam zawsze pulchna i za szybko schudłam - i teraz pewnie też mi akurat skóra na brzuchu już zostanie, ale np moja kuzynka, która zawsze była szczupłą osbobą i dość wygimnastykowaną - po dwóch ciążach doszła do swojej figury wręcz idealnej - i brzuszek też jest w porządku :tak:
 
no moze i u mnie tak sie uda ...dalas mi jakies nadzieje hihi
tymczasem ide na spacerek z psem bo sie dopomina juz od godziny a ja caly czas mowie "zaraz" "juz juz" "chwileczke" jakby mial zrozumiec hihi a on co raz bardziej litosciwie na mnie spoglada i zaraz bede sprzatac z jakiegos dywanu ...
 
A ja od zawsze miałam wystający brzuszek, więc nie mam złudzeń - po ciąży pewnie nic się nie zmieni. Przynajmniej nie mam obaw, że coś straciłam ;-)
Ale też zawsze lubiłam wcinać słodycze i o ile mogę nie słodzić herbatki, to ciasteczka (najlepiej w czekoladzie) mogę wcinać tonami.

Ale wiecie co? Nie przejmuję się tym. Miałam znajomą, która wyleczyła mnie z kompleksów - dziewczyna była zawsze dość mocno zbudowana, ale w pewnym momencie swojego życia zaczęła się odchudzać i ćwiczyć. I oczywiście klasyczna sytuacja - najpierw ślicznie schudła i wyglądała super, ale niestety nie umiała się już zatrzymać i skończyło się to anoreksją, bulimią i wieloletnim leczeniem psychiatrycznym. Dzięki niej doszłam do wniosku, że już wolę swoje +5kg, niż jej problemy. Wszystko to kwestia samoakceptacji. I oczywiście rozsądku - jak przed ciążą przy 163cm wzrostu moja waga dotknęła 70kg, to wzięłam się za siebie i o dziwo zmieniając nieco dietę (ciemne pieczywo zamiast białej bułki, owoce zamiast czekolady itp.) w pół roku schudłam 8kg i wróciłam do prawidłowego BMI. Udało się! :-)
 
Oj ja tez bardzo boję się powrotu do normalnej wagi:zawstydzona/y:Szczególnie, że mojemu Mężowi na tym bardzo na tym zależy, a ja jestem przerażona, bo nie wiem, jak po porodzie będzie z tą głupią tarczycą i czy wszystko na pewno będzie zależało tylko ode mnie. Przed ciążą miałam dodatkowo hiperprolaktynie, tego też nie wiem, jak mi się podczas karmienia naturalnie zwiększona prolaktyna jeszcze podniesie(a może nie). W dniu ślubu ważyłam 61 kg. przy wzroście 164( w wakacje po slubie 58,5:)), potem przytyłam 3kg., czyli przed ciążą ważyłam ok. 64 kg.a teraz jest 80:-(fakt, że po podaniu Eutyroxu waga zwolniła, ale sam lekarz przyznał, że na tym etapie ciąży to on się już cudu nie spodziewał, więc myślę, że do 18-20 kg. dodatkowych dojdę:szok:i to jest dla mnie na prawdę straszne:-(bo całe zycie byłam patyczakiem, ważyłam ok 5o kg. dopiero na 4 roku studiów zaczęłam tyć i kupienie sukni ślubnej na rok przed ślubem było genialne, trzeba było trzymać wagę aż do ślubu:-), a później wakacje to zawsze coś zrzucam, bo robimy wiele, wiele kilometrów na nóżkach i w góry się wdrapujemy. A teraz...boję się strasznie, bo wakacje mniej aktywne z Jackiem, góry możliwe, ale łagodniejsze.
Oczywiście mam ambitne plany po rannym karmieniu zostawić moich Mężczyżn na 1/2 h w domu i biegać, a popołudniu na basen, ale co z tego wyjdzie...?Strasznie się boję:-(
 
jestem tego samego zdania co Melulu - zdrowy rozsądek to podstawa ;-) no i trochę cierpliwości i wytrwałości nie zaszkodzi - ja tam czarnych scenariuszy nie zakładam - postaram się zrzucić zbędne kg ale nie za wszelką cenę :tak:
 
Oj ja tez bardzo boję się powrotu do normalnej wagi:zawstydzona/y:Szczególnie, że mojemu Mężowi na tym bardzo na tym zależy,
Asia, czujesz presję z Jego strony? To chyba nie w porządku? :-( Przecież mąż nie kocha Cię za centymetry w talii?

Przepraszam, ale dla mnie to nie do pojęcia. U mnie jest tak, że mam poczucie bezwarunkowej akceptacji mojego męża - nawet jeśli czasem wyglądam paskudnie (o czym sama wiem ;-)), on twierdzi, że bardzo mu się podobam :-) I zawsze się dziwiłam, jak np. koleżanki z pracy opowiadały, że ich mężowie potrafili skrytykować je, że się źle ubrały albo uczesały... Mój uważa, że nie jestem ozdobą doczepioną do niego, jak krawat, którego kolor i wzór on ma prawo sam sobie wybrać. A co dopiero mówić o takich kwestiach, jak waga po ciąży, na które ma się dużo mniejszy wpływ, niż na kolor bluzki i długość spódniczki...
 
Mojego Męża trudno wyczuć, czasem ja wcale nie czuję, żebym fajnie wyglądała, a on mówi, że ślicznie, a czasem rzuci jakimś przykrym tekstem i nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Mój teść podobnie funkcjonuje...Staram się go wychowywać w tym, żeby tak nie mówił, ale inne dziewczyny mi w tym nie pomogły. Zawsze jeździliśmy z młodzieżą na wyjazdy letnie, a mój Mąż był odpowiedzialny za stronę muzyczną. Taki chłopak z gitarą..i zawsze miał takie fancluby, że szok. Chyba dlatego został moim Mężem, że ja go po prostu olewałam i trzeba było mnie zdobyć jednak i jest zazwyczaj bardzo kochany, ale nie mogę z niego wyplenić tego poczucia jestem super, a Ty musisz się postarać... Ale walczę dzielnie... a poza tym on od ślubu przytył już 10 kg. jeszce troche go podtłuczę i jakby co to powiem mu, że owszem mogę schudnąć , ale z nim;-)
 
Asia, czujesz presję z Jego strony? To chyba nie w porządku? :-( Przecież mąż nie kocha Cię za centymetry w talii?

Przepraszam, ale dla mnie to nie do pojęcia. U mnie jest tak, że mam poczucie bezwarunkowej akceptacji mojego męża - nawet jeśli czasem wyglądam paskudnie (o czym sama wiem ;-)), on twierdzi, że bardzo mu się podobam :-) I zawsze się dziwiłam, jak np. koleżanki z pracy opowiadały, że ich mężowie potrafili skrytykować je, że się źle ubrały albo uczesały... Mój uważa, że nie jestem ozdobą doczepioną do niego, jak krawat, którego kolor i wzór on ma prawo sam sobie wybrać. A co dopiero mówić o takich kwestiach, jak waga po ciąży, na które ma się dużo mniejszy wpływ, niż na kolor bluzki i długość spódniczki...

super masz męża. mój nigdy mi nie powiedzał i nie dał do zrozumienia że jestem za gruba czy coś takiego. nawet jak przytyłam to cieszył się że cycuszki mam większe :zawstydzona/y: ale myślę że gdybym jakoś tak strasznie, strasznie przytyła - mówię tutaj już nie o 5 kg nadwagi tylko o wiele większej to chyba bym mu się nie podobała. ale na szczęście wiem też że ja bym się w takiej wadze czuła źle i sama dla własnego dobrego samopoczucia starałabym się schudnąć. oczywiście wszystko w granicach rozsądku. zawsze byłam osobą która lubiła jeść i moje diety raczej polegały na tym samym o czym ty piszesz, chlebek razowy i nie 3 kromale na śniadanie tylko np 2. 0 słodyczy, więcej owoców no i ruch. nigdy nie stosowałam takich diet jak moje koleżanki które na śniadanie piły kawę, na drugie śniadanie jedno jajeczko z sałatą a na obiad pierś gotowana na parze z kurczaka. to nie dla mnie!!
 
reklama
Asia, bardzo dobre podejście :-) Może jak już Twój mąż zostanie ojcem, to dojrzeje, trochę mu się zmienią priorytety i jako matka jego dziecka zyskasz w końcu 100% akceptacji? Trzymam kciuki, żeby tak się stało! :-)

Poza tym skoro on tyje, to Ty też masz prawo, bo czemu by nie! :-) To jest dobry układ, jak tyje się wspólnie, potem jest łatwiej, jak się wspólnie odchudza. Mój mąż ostatnio też tyje mi dla towarzystwa, więc po ciąży pewnie spróbujemy powtórzyć akcję zdrowego odżywiania i powrotu do normalnej wagi (poprzednio też odchudzaliśmy się razem).

Chociaż jak pisałam wcześniej, moje normy nie są jakoś bardzo wyśrubowane - celem jest dla mnie 60-63kg przy wzroście 163cm (mam ciężkie kości i już przed ciążą miałam spory biust, więc z taką wagą czułam się w porządku).
 
Do góry