Dziewczyny gojenie to masakra!! Z tego co piszecie tak wnioskuję...
Mam w planach urodzić bez cięcia w wodzie.. mąż tak zaproponował, a potem czytanie i czytanie rodzajów porodu..
no wszystko wskazuje na rodzenie w wodzie... jeszcze do tego piękny pokoik w Ujastku.. no rewelacja.. to tego nie będę miała oporów rodzić przy mężu..
co sądzicie o tym? relaks sprzyja rodzeniu.. i nacięcie może być niekoniecznie
Powiem Ci tak: planować "co zrobię jak będę rodzić" to jedno, a tak na prawdę wszystko wyjdzie w praniu
Ja planowałam ciągłe chodzenie w czasie I fazy, marzyłam o porodzie w kucki, a co mi z tego wyszło? Jak miałam jeszcze moje naturalne skurcze (po odejściu wód co 4 min) chodziłam i skakałam na piłce i było super. Ale jak dostałam oxy (brak postępu w rozwarciu- ach ta moja żelazna szyjka
) to jedyne na co miałam ochotę to leżenie plackiem na łóżku porodowym! Problemem było dla mnie nawet przekręcenie się z boku (mniej odczuwalny ból) na plecy do "kontroli rozwarcia". Pod prysznic nie doszłabym gdyby TŻ mnie nie podtrzymywał, nawet w czasie kąpieli (ciepła woda rzeczywiście potrafi ukoić ból... w pewnym stopniu) nie byłam w stanie ustać na nogach jak nadchodził skurcz.
Jak miałam już parte ale nie wolno mi było przeć z powodu niepełnego rozwarcia (co za ból
) położna kazała mi ukucnąć na łóżku. I szczerze, nie wiem jak w czasie partych można być w stanie rodzić w kucki! Ja bym nie dała rady
Mi tam było dobrze na plecach
Także wszystkie nasze plany weryfikuje życie
A co do moich problemów z kroczem, to minęły po kilku dniach, jak zauważyłam na wkładce resztki szwów :-)
edit: A co do nacinania krocza, to nie jest ono zależne tylko od tego, czy będziesz zrelaksowana. Ma też związek z tym jak elastyczne ma się z natury tkanki oraz z tym jak wąskie jest krocze. Moja córcia okazała się za duża na możliwości mojego krocza.