Jaxtoxja
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 31 Styczeń 2022
- Postów
- 106
Przeczytałam wszystkie odpowiedzi. Każdy ma swoje zdanie i szanuje to. Tak naprawdę ciężko w kilku zdaniach opisać mój problem i to dlaczego martwię się zachowaniem mojej rodziny. Wynika to z tysiąca sytuacji których doświadczyłam. Duża dyskusja rozwinęła się na temat złego odżywiania. Od czasu do czasu sama jem fastfoody, chipsy, słodycze. W moim dzieciństwie też jadłam słodycze, lubilam je i cieszyłam się gdy coś dostałam. Żyliśmy skromnie, często jedliśmy to co było i przeżyliśmy. Potem dorosłam zaczęłam się uczyć, poznawać świat, rozumieć że odżywianie wpływa na nasze zdrowie. Tak, mam większe możliwości niż moja mama. Tyle że ona po 40stce znowu została mamą. Mój brat ma 10 lat. Mama od małego karmiła go słodyczami i śmieciowym jedzeniem. Nie przywiązuje wagi do jego diety (sama ciągle mówi że chciałaby schudnąć ale po dwóch dniach diety rezygnuje). Pamiętam sytuację gdy pediatra zakazał dawania niespełna rocznemu dziecku parówek i danonków (z powodu mocnej wysypki) ale moja mama to zignorowała i dalej tak samo karmiła brata. Teraz 10 latek bardzo mało je. Codziennie dostaje słodycze (wybrane przez niego) lub chipsy. Gdy na obiad jest coś czego nie lubi (je tylko kilka obiadów typu nagetsy i frytki) to najada się słodyczami. W ten sposób nigdy nie spróbuję nowych potraw. Moja mama nie rozumie tego że gdyby nie dostawał tylu słodyczy to zacząłby jeść inne posiłki. Sami powiedźcie co w wieku 10 lat wybralibyście do jedzenia? Obiad czy słodycze? Uważam że dziecko w tym wieku nie rozumie jak ważne jest odżywianie i obowiązkiem rodzica jest uczenie wybierania zdrowszych posiłków. Raz na jakiś czas niech będzie zupka chińska na obiad (jeśli ktoś lubi) ale nie codziennie. A u nas jest tak że my jemy np. Zupę warzywną a 10latek w tym samym czasie zupkę chińską.
Druga kwestia to jak sama nazwałam "wieśniacka" mowa. Moja mama przy ludziach potrafi powiedzieć do 10latka "żryj to" lub "wytrzyj tą mordę". Gdy jesteśmy sami w domu takie odzywki są na porządku dziennym. Mi szkoda brata, nie jest szanowany, jest tylko głupim dzieckiem które ma się słuchać ale jednocześnie nie w domu żadnych zasad.
To samo dotyczy kwestii jego grania na komputerze czy telefonie. Jest uzależniony. Mama nie potrafi być konsekwetna i zabronić mu grania. Np. gdy o coś się zdenerwuje to zabierze młodemu telefon, powie że przez tydzień nie może grać a dwa dni później już o tym nie pamięta. Tak samo było w moim dzieciństwie. Wiedziałam że gdy mama się zezłości to na drugi dzień o tym zapomni i odpuści karę. Mój brat jest uzależniony. Jedynie ja stawiam mu granice (np. Może grać codziennie przez godzinę). Ale gdy mnie nie ma w domu nikt tego nie pilnuje. Dawno temu powinnam się poddać ale to mój młodszy brat i martwię się o jego przyszłość. Czasem płaczę mężowi że młody nie wyrośnie na przyzwoitego człowieka.
Długo mogłabym tak opisywać. Moja siostra ma 2 dzieci i niestety poszła w ślady mamy. Jej dzieci często chodzą brudne, jedzą byle co. Ostatnio jechaliśmy razem pociągiem na drugi koniec Polski. Siostra z mężem i dziećmi mieli osobny przedział. To był koszmar. Siedzenia i podłoga była cała w okryszkach, czekoladzie, z plamami od soków. Nie posprzątali tego. Siostra nie posprzątała nawet gdy jej maleńkie dziecko zwymiotowało na podłogę. Mi było wstyd a siostra z mężem śmieli się z tego i chwali wśród rodziny :-(
Narazie z mężem mieszkamy w moim domu rodzinnym. Mamy osobne mieszkanie i intymność. Wiem że gdy urodzi się moje dziecko nie będę mogła go zostawić pod opieką mamy czy siostry (jedynie sporadycznie). Wiem że ich zachowanie nie zmieni się. Jednocześnie to moja najbliższa rodzina, kocham ich i nie wyobrażam sobie nie mieć z nimi kontaktu. Mimo wszystko doświadczyłam i doświadczam mnóstwa dobrych sytuacji. Często jesteśmy razem szczęśliwi, pomagamy sobie, dbamy o siebie i martwimy jeden o drugiego.
Chciałam się wygadać, poradzić i zwrócić Waszą uwagę na takie problemy. Ja cały czas uczę się prawidłowych zachowań od męża, koleżanek z pracy czy przypadkowych ludzi spotkanych na mojej drodze. Jeżeli macie w swoim otoczeniu osoby które słabiej radzą sobie w życiu, doradźcie im lub dajcie dobry przykład.
Druga kwestia to jak sama nazwałam "wieśniacka" mowa. Moja mama przy ludziach potrafi powiedzieć do 10latka "żryj to" lub "wytrzyj tą mordę". Gdy jesteśmy sami w domu takie odzywki są na porządku dziennym. Mi szkoda brata, nie jest szanowany, jest tylko głupim dzieckiem które ma się słuchać ale jednocześnie nie w domu żadnych zasad.
To samo dotyczy kwestii jego grania na komputerze czy telefonie. Jest uzależniony. Mama nie potrafi być konsekwetna i zabronić mu grania. Np. gdy o coś się zdenerwuje to zabierze młodemu telefon, powie że przez tydzień nie może grać a dwa dni później już o tym nie pamięta. Tak samo było w moim dzieciństwie. Wiedziałam że gdy mama się zezłości to na drugi dzień o tym zapomni i odpuści karę. Mój brat jest uzależniony. Jedynie ja stawiam mu granice (np. Może grać codziennie przez godzinę). Ale gdy mnie nie ma w domu nikt tego nie pilnuje. Dawno temu powinnam się poddać ale to mój młodszy brat i martwię się o jego przyszłość. Czasem płaczę mężowi że młody nie wyrośnie na przyzwoitego człowieka.
Długo mogłabym tak opisywać. Moja siostra ma 2 dzieci i niestety poszła w ślady mamy. Jej dzieci często chodzą brudne, jedzą byle co. Ostatnio jechaliśmy razem pociągiem na drugi koniec Polski. Siostra z mężem i dziećmi mieli osobny przedział. To był koszmar. Siedzenia i podłoga była cała w okryszkach, czekoladzie, z plamami od soków. Nie posprzątali tego. Siostra nie posprzątała nawet gdy jej maleńkie dziecko zwymiotowało na podłogę. Mi było wstyd a siostra z mężem śmieli się z tego i chwali wśród rodziny :-(
Narazie z mężem mieszkamy w moim domu rodzinnym. Mamy osobne mieszkanie i intymność. Wiem że gdy urodzi się moje dziecko nie będę mogła go zostawić pod opieką mamy czy siostry (jedynie sporadycznie). Wiem że ich zachowanie nie zmieni się. Jednocześnie to moja najbliższa rodzina, kocham ich i nie wyobrażam sobie nie mieć z nimi kontaktu. Mimo wszystko doświadczyłam i doświadczam mnóstwa dobrych sytuacji. Często jesteśmy razem szczęśliwi, pomagamy sobie, dbamy o siebie i martwimy jeden o drugiego.
Chciałam się wygadać, poradzić i zwrócić Waszą uwagę na takie problemy. Ja cały czas uczę się prawidłowych zachowań od męża, koleżanek z pracy czy przypadkowych ludzi spotkanych na mojej drodze. Jeżeli macie w swoim otoczeniu osoby które słabiej radzą sobie w życiu, doradźcie im lub dajcie dobry przykład.