Właśnie umówiłam ją dzisiaj do psychologa. Jednak czas oczekiwania jest dość długi- trzy miesiące. Może uda się wcześniej. Ten problem utrudnia jej normalne funkcjonowanie. Dzisiaj po szkole poszlysmy na plac zabaw. Nie chciała się bawić. Zaczęła wszystko co znajdzie zbierać. W końcu podeszła z płaczem, że chce wracać do domu, bo ona nie potrafi przestać. Do samochodu wracała z głową w górze, aby już więcej nic nie znaleźć i nie musieć tego zabrać. Po tym od razu pojechałam ją zarejestrować do psychologa. Inaczej się nie da.
Mówisz o poczuciu bezpieczeństwa. Czyli jak mam to rozumieć? Czuje się źle w domu czy jak? Mam żal straszny do siebie o to wszystko. Nikt jej nie robi żadnej krzywdy, bardzo dobrze się uczy... Może to kwestia tego, że wychowywała się bez taty, który z roku na rok zaczął ją coraz rzadziej odwiedzać (aktualnie z 3-4 razy w roku). Może przez to jest rozbita. Mój aktualny partner ma bardzo dobre do niej podejście. Dogadują się. Nie ukrywam, że to było dla mnie priorytetem. Inaczej nie zdecydowałabym się na nowy związek. Już sama nie wiem gdzie popełniłam błąd.