Pomoc nie pomogę, ale powiem Ci ze ja byłam właśnie takim dzieckiem. Tylko nie wpadałam w histerię. Posiadanie i nie wyrzucanie spreawialo u mnie poczucie bezpieczeństwa, i to nie tak że nie miałam tego w domu. U mnie też było pełno ścinek z wycinanek, gazet sprzed kilku lat, wypisane mazaki... Hitem było zbiernaie piór. Az dostałam kurzajek na palcach i chodzić musiałam na bolesne zamrażanie do dermatologa. Nadal jestem przesadnie oszczędna co do przedmiotów (bo się zużyją, tak jak u córki z blokiem), na szczęście zbieractwo mi przeszło. Albo zostawiam jakiś śmieć na jakiś czas, i wyrzucam go po paru dniach jeśli w tym czasie nie zostanie użyty lub mi się nie przyda. Mama raz na tydzień, raz na dwa tygodnie przychodziła do mnie i robiłyśmy wielki porządek, ile worków wynosilysmy to głowa mała. Najbardziej mi zawsze zależało na rzeczach papierniczych. Ze mną nikt nie poszedł do psychologa, być może dlatego że byłam spokojna, i kiedy przychodzil dzień gruntownego sprzątania to z wielkim żalem ale potrafilam odłożyć coś do worka, ale uważam że to by był pierwszy krok jaki podjęłabym na Twoim miejscu.
reklama
Betty2
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Luty 2022
- Postów
- 4 614
Zapisała przecieżJa zapisalabym koniecznie dziewczynkę do psychiatry.
Teraz tylko fajnie jakby szybciej jakiś się znalazł czy lekarz czy termin.
Betty2
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 18 Luty 2022
- Postów
- 4 614
Od czegos trzeba zacząć a p. dziecięcy to moim zdaniem nie błąd ...@Betty2 Psycholog, to nie psychiatra. Też osobiście bym poszła z tym problemem do psychiatry, a nie psychologa.
A jak układają się córce relacje rówieśnicze? Ma jakieś zainteresowania? Czy uczęszcza na jakieś zajęcia dodatkowe?
blanny
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Listopad 2020
- Postów
- 11 559
Zapisała do psychologa, a moim zdaniem jest równie bardzo albo bardziej potrzebny psychiatra. I to już dawno temu.Zapisała przecież
Teraz tylko fajnie jakby szybciej jakiś się znalazł czy lekarz czy termin.
I nie piszę tego złośliwie, to żaden wstyd chodzić do psychiatry.
Moja córka jest pod opieką psychiatry dziecięcego i wiem, co mówię.
Takie zachowanie może wskazywać nawet na jakieś zaburzenie i warto by było to sprawdzić, żeby dziecku skutecznie pomoc.
Psycholog zajmuje się terapią, ale nie zajmuje się diagnozowaniem. Diagnozowaniem zajmuje się psychiatra,właśnie od tego jest.
Sun flower35
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 2 Marzec 2022
- Postów
- 670
Wg mnie też powinny iść do psychiatry. Problem wydaje się bardzo zaawansowany. Zwłaszcza to, że"coś karze jej to mieć".Zapisała do psychologa, a moim zdaniem jest równie bardzo albo bardziej potrzebny psychiatra. I to już dawno temu.
I nie piszę tego złośliwie, to żaden wstyd chodzić do psychiatry.
Moja córka jest pod opieką psychiatry dziecięcego i wiem, co mówię.
Takie zachowanie może wskazywać nawet na jakieś zaburzenie i warto by było to sprawdzić, żeby dziecku skutecznie pomoc.
Psycholog zajmuje się terapią, ale nie zajmuje się diagnozowaniem. Diagnozowaniem zajmuje się psychiatra,właśnie od tego jest.
No właśnie ja przed córką wyrzucam różne śmieci... czasami wyrzucam nawet do kosza w mieście żeby nie zauważyła. Ona potrafi wyjąć papierki po ccukierkach ze śmietnika. Byłam już z nią na pierwszej wizycie u psychologa. Stwierdzila u niej zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne. Kazała mi umówić córkę do psychiatry, powiedziała, że pewnie dostanie leki przeciwlękowe. Po wizycie u psychiatry mam umówić się znowu do tej Pani psycholog. Nie jestem za Ty mi lekami. Wolałabym tego uniknąć ale jak widzę, że ona się męczy... nie chce się bawić na dworze, w szkole na korytarzu zbiera śmieci zamiast się bawić z dziećmi... no przykro mi na to patrzeć. Nie jestem w stanie opisać tego jak mi jako matce z tym źle. Poświęcam czas córce tak jak wcześniej. Nawet więcej. Ale ona nie chce ani nigdzie wychodzić ani nic bo kończy się zbieraniem. Jej jest też z tym źle. Pani psycholog powiedziała, że to nie musi być spowodowane zmianami w jej życiu, tylko pracą mózgu. Tym bardziej, że córka od małego nie lubiła rozstawać się z różnymi rzeczami. Teraz to się tylko nasililo.Mogę napisać z autopsji.. Ja byłam taka dziewczynka, która nie pozwalała wyrzucić śmieci. Jak tata wyrzucił stare kapcie to wyciągałam je i chowałam "bo one jeszcze się przydadzą". Stluczony wazon nie nadawał się do wyrzucenia, bo "przecież da się go naprawić". Nie pamiętam już wielu sytuacji, ale wiem, że moi rodzice wyrzucali niektóre rzeczy za moimi plecami, oddawali na śmietnik sąsiadom itd. W momencie, w którym przyjechała śmieciarka, a ja położyłam się na koszu i powiedziałam że nie pozwolę im tego zabrać moi rodzice uznali, że mamy duży problem, z którym żadne z nas nie potrafi sobie poradzić. Ja do dziś pamiętam jak bardzo było mi szkoda tych wszystkich rzeczy i naprawdę uważałam, że nie można ich wyrzucić. Było mi och szkoda. Miałam wtedy też bodajże 8 lat. Trafiłam do psychologa. Do dziś pamiętam te spotkania - malowałam na nich, rozmawiałam, opowiadałam, grałam w jakieś gry. Wspominam je dobrze i najbardziej utkwiło mi w pamięci jak tłumaczyłam mamie, że Pani kazała narysować rodzinę a ja nie miałam siwej kredki więc narysowałam mamie niebieskie włosy. Ale do celu - psycholog uznała, że moim zachowaniem kieruje zazdrość względem siostrzeńca, którego razem ze mną wychowywali moi rodzice. Jego rodzice byli od kilku lat za granicą i nie udawało im się go do siebie ściągnąć. Pomiędzy nami 3,5 roku różnicy i byliśmy jak rodzeństwo, a ja do dziś uważam, że przez większość życia byl mi bardziej jak brat niż moje prawdziwe rodzeństwo. Ogólnie - kochaliśmy się ogromnie i jedno za drugim wskoczyloby w ogień. W życiu nie powiedziałabym, że mogłam być o niego zazdrosna. Tym bardziej, że moi rodzice jasno stawiali granice, że go wychowują, ale on jest wnuczkiem, a ja jestem córka. Chociaż oczywiście starali się dbać o nas po równo. W życiu nie pomyślałabym, że mogłabym być o niego zazdrosna, a jednak byłam. Po latach zapytałam rodziców co w takim razie zmienili, że problem mojego zbieractwa zniknął. Powiedzieli, że psycholog kazała im jednak więcej uwagi poświęcić mi, pozwolić poczuć się ciut ważniejsza itd. Jednocześnie chodziłam na spotkania z psycholog problem się rozwiązał i pozostał jedynie dość zabawnym wspomnieniem. Myślę, że u Was również może być tak, że córka w ten sposób stara się zwrócić na siebie uwagę, chociaż nie robi tego swiadomie i pewnie bardzo mocno kocha siostrę. Psycholog pewnie doradzi jak to rozwiązać a ja trzymam kciuki za powodzenie i chętnie prześledzę Wasze dalsze poczynania!
Tak już to zrobiłam. Pani psycholog uznała, że córka ma zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i powinnam z nią iść do psychiatry, pewnie dostanie leki przeciwlękowe i wtedy mam się umówić do Pani psycholog i będziemy godzi na terapię. Ciężko mi z tym, że mam faszerowac córkę lekami, wolałabym tego uniknąć, ale chyba już nie ma wyjścia. Mam nadzieję, że sobie poradzimy.Ja zapisalabym koniecznie dziewczynkę do psychiatry.
reklama
blanny
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Listopad 2020
- Postów
- 11 559
Leki to nic złego. W tym wypadku to mniejsze zło. Córka nie będzie miała życia społecznego, jeśli będzie się tak zachowywać ... Nastolatki nie będą tego akceptować. Będą ją wytykać palcami, śmiać się z niej, dokuczać jej. Wtedy to może dojść depresja albo i gorzej.Tak już to zrobiłam. Pani psycholog uznała, że córka ma zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i powinnam z nią iść do psychiatry, pewnie dostanie leki przeciwlękowe i wtedy mam się umówić do Pani psycholog i będziemy godzi na terapię. Ciężko mi z tym, że mam faszerowac córkę lekami, wolałabym tego uniknąć, ale chyba już nie ma wyjścia. Mam nadzieję, że sobie poradzimy.
W tym wypadku leki mogą córce pomóc normalnie funkcjonować. Po coś te leki wynaleziono, psychiatrzy nie wypisują ich jak cukierków albo by komuś zaszkodzić...
Trafiliście na dobrego psychologa. Naprawdę idź koniecznie z córką do psychiatry.
Dużo zdrowia dla Was obu. Trzymaj się ciepło.
Podziel się: