Witam. Jestem mamą już prawie 8 letniej córki. Ogólnie jest nieśmiałą dziewczynką, nie lubi wielkich zmian. Kłopot ze zbieraniem różnych rzeczy miała już od wczesnego dzieciństwa. Na początku nie określałam tego problemem tylko przywiązaniem do pewnych rzeczy. Do tej pory ma zabawki, które dostała jak miała 2 latka, a nie potrafi się z nimi rozstać. Kolejnie zaczęła zbierać jakieś kolorowe kamyczki, ładne piórka, patyczki... Później coś z tego robiła, więc dalej nie widziałam problemu. Dalo mi do myślenia, kiedy córka zaczęła zbierać zepsute zabawki. Trzyma je w pokoju i za nic w świecie za jej zgodą nie dam rady tego wyrzucić. Ale nie zastanawiałam się nigdy nad tym jej zachowaniem. Teraz jest w pierwszej klasie. Pół roku temu się przeprowadzilismy, urodziła się jej siostra. Aktualnie zbiera WSZYSTKO. Każdy spacer kończy się jednorazówką:liści, patyków, kamieni i Bóg wie co ona tam jeszcze znajdzie. Jak jej nie pozwolę tego zabrać to jest histeria. Wszystkie patyczki po lodach, lizakach, zużyte gumy do życia. Dosłownie zbiera wszystko. Za każdym razem jak zaglądam jej do plecaka po szkole to znajduje tam: ścinki z wycinanek (nie tylko jej) wygniecioną taśmę, połamane długopisy, które znajdzie, patyczki po lizakach (nie jej) folie aluminiową po kanapkach (nie jej) itd. Mam tego dość. Ostatnio nie pozwoliła mi się załatwić, bo "zużyje papier toaletowy, który ona chce" to już było przegięcie. Zrobiła taką histerię, że nie wiedziałam w pewnym momencie co się z nią dzieje. Ona zbiera dosłownie wszystko, wszystko musi mieć. I kolejny problem: wszystkiego jest jej szkoda, np bloków rysunkowych w domu ma pełno, A nie używa ich bo się skończą (mówienie, że przecież dostanie nowy nie przynosi efektów) i tak jest ze wszystkim. Na pytanie dlaczego to zbiera, albo czy koniecznie musi to mieć odpowiada z rozżaleniem, smutkiem i złością "ja po prostu muszę to wziąść, potrzebuje tego" jak pytam dlaczego koniecznie musi to mieć to mówi "nie wiem, coś mi każe to mieć" Jest mi przykro na to patrzeć, męczę się ja, domownicy, nie mogę normalnie wyrzucić np kartonu po mleku, butelki po napoju, bo jej to jest potrzebne. Jak zobaczy coś w śmietniku np jakiś pojemnik po jogurcie to muszę to wyciągnąć bo jest histeria. Okropna histeria. A najbardziej szkoda mi jej. Wiele razy z nią o tym rozmawiałam, ale ostatnio jak się jej zapytała czy ona dobrze się czuje z tym, że wszystko musi zbierać- powiedziała, że nie, ale ona musi to mieć bo coś jej każe.
Wiem, że pewnie to ja popełniłam gdzieś błąd w wychowaniu. Staram się zawsze żeby miała wszystko czego chce, może była za bardzo rozpieszczona i na zbyt wiele jej pozwoliłam. Mam żal do siebie. Powiedzcie mi jak ja mam jej pomóc? Czy warto z nią iść do jakiegoś specjalisty? Dodam, że bardzo wstydzi się nowych osób, jak ktoś się jej zapyta ile ma lat, albo jak ma na imię to nigdy nie odpowie itd. No ciężki ma ten charakter.
Wiem, że pewnie to ja popełniłam gdzieś błąd w wychowaniu. Staram się zawsze żeby miała wszystko czego chce, może była za bardzo rozpieszczona i na zbyt wiele jej pozwoliłam. Mam żal do siebie. Powiedzcie mi jak ja mam jej pomóc? Czy warto z nią iść do jakiegoś specjalisty? Dodam, że bardzo wstydzi się nowych osób, jak ktoś się jej zapyta ile ma lat, albo jak ma na imię to nigdy nie odpowie itd. No ciężki ma ten charakter.