reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Młode Żonki :D

No to i ja się dołączę :tak:

Po ślubie jesteśmy 3 latka, razem niewiele więcej. Ślub po 5 miesiącach związku ;-) dla niektórych istne szaleństwo, ale ja bym małża nie zamieniła na żadnego innego :-D. Starsza pociecha urodziła się w 10 miesięcy po ślubie, druga w drodze. Nie powiem, kłócimy się, docieramy wciąż, ale też wynika to z tego, że charakterami jesteśmy zupełnie inni. Jednak jak to małż mówi: "Ktoś w tym domu musi nosić spodnie" :-p Więc wszystko na mojej głowie czasem się śmieje, że mam w domu dwójkę dzieci a niebawem trójkę.

Co ważne mieszkamy sami, a jakiekolwiek próby wtrącania się spaliłam na panewce, raczej dałam do zrozumienia, że albo zaakceptują nasze wybory, albo się będziemy kontaktować od wielkiego dzwonu. W ten sposób miałam pare miesięcy spokoju od T - teraz jak coś proponuje to zaznacza, że ona się nie wtrąca i nie dyktuje nam jak mamy zrobić :-). Gorzej z moją stroną rodzinki, ale to z kolei nie problem dla mnie aby ograniczyć kontakty.

Najlepiej nam gdy jesteśmy w naszej trójce i tego na nic bym nie zamieniła. Czasem nie jest łatwo, ale podjęliśmy pewne decyzje na początku (małżeństwo, dziecko) i wypada ciągnąć ten wózek dalej, z roku na rok cięższy o nowe doświadczenia, ale tylko się cieszyć.
 
reklama
Witajcie, śledzę wątek od chwili założenia i zastanawiałam się czy się przyłączyć bo ja to już raczej dinozaur a nie młoda żonka. Ale co tam może mnie przyjmiecie;-).
Mam 28 lat z moim M jesteśmy 12 lat razem a za tydzień będziemy świętować naszą 7 rocznicę ślubu.
Bywało różnie, fochy, nieodzywanie się całymi dniami, groźby wyprowadzki, kłótnie ale teraz przeżywamy swoją druga młodość i jeszcze chyba nigdy nie było między nami tak fajnie.

U nas dziecko też trochę ochłodziło stosunki. Tym bardziej że ja w ciąży nie miałam w ogóle ochoty na przytulanki. M niby to rozumiał ale i tak czuł się odrzucony. Potem chciałam być matką polką i wszystko robić przy małej sama i to mnie zgubiło bo byłam wiecznie przemęczona a do mężowego miałam pretensje że ucieka w pracę. A niby co miał ze sobą zrobić?
Z drugą córcią już nie byłam taka głupia. Przez pierwsze pół roku mieliśmy z M taka niepisaną umowę że raz w tygodniu on zostaje z dziewczynami a ja mam wychodne. Naprawdę super sprawa bo ja przez te 1,5 godzinki ładowałam sobie akumulatorki.

Teraz dziewczynki są już praktycznie samodzielne więc więcej czasu mamy dla siebie.
 
Wera - Liza ma rację, porozmawiaj z mężem, może faktycznie okaże się, że go oświecisz bo nic się nie domyślał...
U mnie po narodzinach małej było podobnie, czułam się brzydka niekochana i nic mi się nie podobało przez co M. bardo często obrywał za byle głupstwo. Pewnego dnia M. już nie wytrzymał i wysłał mnie na zakupy, wstąpiłam po drodze do fryzjera - niby tylko skrócić grzywkę ale o wiele lepiej się poczułam;-), pooglądałam wystawy i wróciłam do domu z całkiem innym nastawieniem do życia :-)
Tak więc Wera, głowa do góry, zacznij mysleć pozytywnie a będzie o wiele lepiej!
 
hey kobitki ,jak ja lubie takie wątki hehe :-D

Nam mija 14 sierpnia 1 rocznica ślubu ;) planów na ten dzień jeszcze nie mamy . jesteśmy razem od ponad 2 lat i po 4 dniach znajomości stwierdzilismy ze zamieszkamy razem i wynajęliśmy mieszkanie .3 miesiące bardzoooooo się kłucilismy . Bo w końcu rzuciliśmy sie na głęboka wode ,ale było warto . Po 6 mce mąż mi się oświadczył ,a miesiąc przed ślubem dowiedziałam się że jestem w ciąży:-)

U nas było ciężko na początku a to dlatego że mąż wyjechał do Niemiec jak mała miała 2 tygodnie . Ja zostałam z nia sama ,a jak wiadomo to moje pierwsze dziecko . Kolki itp przechodziłam sama .Przez skeypa opowiadałam mężowi że małą zaczeły interesować grzechotki itp smutne to było .

gdy przyjechal w czerwcu do PL ,nie wytrzymałam tego wszytskiego i postanowilismy że razem z Lenką jedziemy z Nim . Wszytsko na spontanie. Teraz mieszkamy razem ,mąż tutaj pracuje a ja z Lenką w domu . Wieczorki mamy dla siebie bo Lenka przesypia całe noce . Ja musze tylko kursować PL-DE bo kończę studia jeszcze.

Nasze życie wróciło do normy ,i skład 2+1 mi bardzo odpowiada . Nie planujemy drugiego dziecka . Lenka juz podrosła i to kumata kobietka i można z nią podróżować . Nie karmie piersią więc mąż bez problemu małą się zajmuje w 100% gdy jest w domu .

A sex hmmm u nas akurat był juz po 6 tyg po urodzeniu małej i nie widze różnicy .Chyba ja mam za duży temperament aby u mnie to osłabło . Wiadomo tez jestem zmęczona ,lub może mnie boleć głowa ale mój mąż bardzo pociaga mnie ;) Tylko mi się cos ostatnio przytyło i wstydzę się swojego ciała ,nie po ciązy bo wróciłam do wagi .Tylko od kiedy mieszkamy razem w Niemczech to pozwalam sobie na słodkie itp . musze się zmotywować bo tak byc nie może,tylko mó Ł mi w tym nie pomaga bo ciagle mnie ciągnie na pizze lub kupuje lody :/
 
Hehe Paulinko skad ja to znam ;) Nie powiem, że większość ale znaczną część mojej wagi zawdzięczam mężusiowi :dry:
Jemu to nic nie przeszkadza, wszystko jest pieknie, a moze zjesz to, czy tamto. Ja itak musze miec gdzie te hamulce bo tyle co on pochłania codziennie ( a figure ma cudną skurczybyk :wściekła/y: ) , w tym słodyczy !! :szok: kiedy ja potrwfie słodkiego tygodniami nie ruszyć :dry:
Więc itak jest kiepsko, a gdybym żarła w połowie tyle co on, bym do 150 kg napewno juz dobijała..
A tutaj człowiek je normalnie a puchnie sam nie wiedziec czemu :-(
 
witam,nie wiem kiedy ja was nadrobie:-D,ale fajnie ze jest nas tyle;-)
kokusia witaj ,ty dinozaur..a co ja mam powiedziec:-D,ale to ze mamy troche dluzszy staz malzenski,nie znaczy, ze zawsze jest kolorowo..
fajnie,ze taki watek powstal:blink:
 
Angel wiesz co kurcze ja niby teraz po 3 ciązach schudłam i waze tyle co przed nimi wszystkimi 66-68 kg, Ale jak cos zjem nie tak, od razu wyglądam jak w 6mies ciąży taki mi brzuch wyskakuje;/ niewiem co zrobic by tak nie bylo, jak czasem nic nie zjem mam tak samo :DDD

madlen, kokusia ale ten wątek powstał dla wszystkich żonek ;) i tych starszych i młodszych, bo chodzilo mi o to by powymieniac sie doswiadczeniami i tak by poprostu popisac :tak: wkoncu jak to żonki mamy takie same problemy i zmagamy sie z tym samym :-D jak zdobyc świat rekami faceta!! hahahaha;)

Dobra wpadłam na chwile bo musze robic dalej ogórki na zime...:| heh...;) wpadne później :-)
 
Delfin no to widzę, że spontan tak jak u nas ;-)

A widzicie z figurą to ja mam lepiej od mojego bo to on m usi uważać co je, ja mogę wcinać wszystko :-D

Jej zazdroszczę Ci.
U mnie podobnie jak u Angel, mężowy może wcinać wszystko i o każdej porze i nie przekracza swojej magicznej granicy wagi a ja tylko trochę zgrzeszę i od razu waga leci w górę. Każda moja dieta przy nim to katorga bo niby mi kibicuje (wiesz kotku dla mnie zawsze będziesz piękna ale skoro to ma Ci pomóc to się odchudzaj) ale kurcze jak człowiek popatrzy jak on się zajada pysznościami to od razu diety się odechciewa.

Witaj Madlen, kopę lat Cię nie "widziałam". Co tam słychać?

Mój M dzisiaj w pracy a my z dziewczynkami się obijamy. Wyszłyśmy trochę na dworek ale nas deszcz wygonił, a teraz znowu słońce, ach ta pogoda.

Liza podziwiam Cię że przy takiej gromadce chce Ci się jeszcze w przetworach siedzieć. I pewnie ogórki ze swojego ogródka?
 
Ostatnia edycja:
reklama
widze,ze temat diet sie pojawil?
ja od marca do czerwca chodzilam na fitness i nie powiem ,troche sie zminiejszylam,ale co z tego,jak na czas wakacji zawiesilam swoje cwiczonka i juz nie jest tak fajnie..ale jak to mi mowi moj malz,kochanego ciala nigdy za wiele,bynajmniej jak sie do mnie przytula,to czuje kobiete,a nie kaloryfer..chociaz mnie to wcale nie pociesza..
moj malz wlasnie wrocil z rybek,bo co sobote jezdzi wedkowac,na razie uciekam ,zajrze pozniej.
 
Do góry