Prewde godosz Awersjo
Jom tyż leń i zrobie tak Ty
A tak na poważnie to mam dylemat. Myślę, że Adi jest już gotowy na nowe jedzonko. Całkowicie sam nie siedzi, ale mojej znajomej córka ma 7 miesięcy i też jeszcze sama nie siedzi, więc z tym różnie bywa. Natomiast na pewno interesuje się tym co jem i to bardzo. Mieli tak fajnie papunią jakby co tam jadł.
I teraz tak 28 lutego lecimy do Polski. Zostajemy tam do 14 marca. Adrian kończy pół roku 7 marca. Czy zacząć rozszerzać mu dietę 7 lutego, gdy skończy 5 mż, tak aby już troche przyzwyczaił się do nowego żarełka, zanim polecimy do Polski, czy poczekać z rozszerzaniem diety do powrotu?
Boję się, że podróż, nowi ludzie, inny klimat plus jeszcze nowe jedzenie mogą spowodować zrażenie się do jedzenia, co zaowocuje problemami w rozszerzaniu diety? :-( Czy to nie za dużo dla niego? Jak myślicie?
A i jeszcze jedno pytanie do mam które maja już nastoletnie dzieci. Jak to było w tamtych czasach z tym glutenem? Czy w ogóle przywiązywało się do niego wagę? Czy dyskutowało się na jego temat? Czy po prostu gdy dziecko miało już te dwa ząby na krzyż, piętka od chleba w łapę i wiooo... ???