reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Miłość do dziecka....

Izabelkaa

Zaangażowana w BB
Dołączył(a)
24 Maj 2021
Postów
120
Dziewczyny pomóżcie!!! Czuje się okropnie. Miesiąc temu urodziłam synka, pierwsze dwa tygodnie mega trudne, ale czułam jak energia mnie rozpiera jaki on jest wspaniały a ja mogę góry przenosić.....ale to wszystko minęło 😞 czuje się jak robot, automat. Mąż przychodzi i się zachwyca a ja się boję panicznie że nie kocham tego maleństwa...😭😭😭 Czytałam że miłość do dziecka nie zawsze przychodzi od razu. Jakie są wasze doświadczenia? Wesprzyjcie proszę że będzie dobrze.
 
reklama
Może...czasem nawet nie mam czasu dobrze się uczesać, zjeść itd mąż wraca późno z pracy a mały dużo płacze, prawdopodobnie kolki....
Do tego hormony i masz prawo się tak czuć. Ja mimo, że czułam od początku miłość do młodego, to nie mogłam się doczekać aż wróci mąż z pracy i go przejmie. A przez to miałam wyrzuty sumienia, że jestem zła matka. Teraz w dobie teleporad może warto kontaktować się z psychologiem, albo nawet rodzinnym? Czasami coś mądrego podpowiedzą żebyś się bardziej nie pogrążyła i nie wpadła w depresję. Mocno ściskam.
 
Dziewczyny pomóżcie!!! Czuje się okropnie. Miesiąc temu urodziłam synka, pierwsze dwa tygodnie mega trudne, ale czułam jak energia mnie rozpiera jaki on jest wspaniały a ja mogę góry przenosić.....ale to wszystko minęło 😞 czuje się jak robot, automat. Mąż przychodzi i się zachwyca a ja się boję panicznie że nie kocham tego maleństwa...😭😭😭 Czytałam że miłość do dziecka nie zawsze przychodzi od razu. Jakie są wasze doświadczenia? Wesprzyjcie proszę że będzie dobrze.
Przyjdzie samo, ja dopiero teraz po 2 latach zaczynam się dogadywac z moim pierwszym dzieckiem, a teraz mam jeszcze drugie 2 miesięczne i od pierwszych dni wpadłam w euforię. Karmię go, głaszcze, mówię mężowi, jaki nasz synulek jest kochany, idealny i cudowny:p Dużo zależy od Twojego obecnego stanu emocjonalnego i jakie dziecko Ci się trafiło. Córka to diablica, a synuś grzeczny anioleczek. Wiadomo, że łatwiej kochać dziecko, które się nie drze jak dzikie, daje się wysypiac i nie daje powodów do zmartwień. Na miłość przyjdzie czas:) Nie da się tego wymusić. Jak będziesz się sugerować historiami typu,,to była miłość od pierwszego płaczu i przytulania" i wywierać na sobie presję to będzie tylko gorzej. Samo przyjdzie, pozatym okres noworodkowy jest najgorszy. Poczekaj pół roku, rok a może nawet 2 lata. :)
 
Dziewczyny pomóżcie!!! Czuje się okropnie. Miesiąc temu urodziłam synka, pierwsze dwa tygodnie mega trudne, ale czułam jak energia mnie rozpiera jaki on jest wspaniały a ja mogę góry przenosić.....ale to wszystko minęło 😞 czuje się jak robot, automat. Mąż przychodzi i się zachwyca a ja się boję panicznie że nie kocham tego maleństwa...😭😭😭 Czytałam że miłość do dziecka nie zawsze przychodzi od razu. Jakie są wasze doświadczenia? Wesprzyjcie proszę że będzie dobrze.
Miałam podobnie. Tylko moja non stop wisiała na cycku i wykanczalo mnie to, że nie mogę się nigdzie ruszyć bo od razu płacz.. Czulam się jak więzień.. Tylko Ci się wydaje, że go nie kochasz, to jest zmęczenie, wywrotka życiowa ale z czasem to się unormuje. Jak mąż wróci z pracy zostaw ich samych, a Ty idź na dluuuugą kąpiel, zadbaj o siebie, zrób coś co sprawia Ci przyjemność. I olej trochę obowiązki domowe :) a jeśli chodzi o kolki.. pamiętaj, że to jest etap przejściowy, jest trudno ale to minie - mi to teraz pomaga przetrwać bunt dwulatka ;)
 
Kochana, jak zaszłam w 1ciaze mama mnie uczyla wszystkiego. Mówiła dużo rzeczy i dzieciach. Ale nikt mi nie powiedział że można nie pokochać własnego dziecka.. Urodziłam synka po naprawdę trudnym porodzie który zakończył się cc. Po12h pielęgniarka mi go przyniosła. Ja nie wiedziałam co mam zrobić z tym dzieckiem.. Miały dnie robiłam wszystko jak mnie uczyla mama. Ale bez uczuć czy takiego woooow..
Zdałam sobie sprawę że chyba nie kocham synka.. Byłam z nim związana ale to nie była miłość. Po miesiącu mały trafił do Szpitala z katarem. I jak pielęgniarka pobierała mu krew. On popatrzył się na mnie tymi małymi oczami moje serce wypełniła właśnie miłość do małego.. Przyszła miłość jak widziałam jego zapłakane oczka.. Po miesiącu czasu.. I tak zostało.

Nie martw się, mów o swoich uczuciach. Może jesteś zbyt zmęczona żeby dostrzeć że go kochasz? Miłość to nie jest milion zdjęć na fb. Miłość jest gdy dbasz o to dziecko. Gdy martwisz się o to dziecko.
Jeżeli czujesz że łapie Cię depresja proszę Cię abyś może skorzystała z teleporad z psychologiem?
 
Nic się nie przejmuje , połóg jednak daje w kosc , ja na początku tez mialam tylko poczucie obowiązku, ale z każdym tygodniem ,miesiącem przychodzila coraz wieksza miłość
 
Jak urodziłam synka, było bardzo źle.. Czułam się fatalnie. On ciągle płakał, chcial,żeby go nosić, ciągle wisiał na cycu.. Nic nie zostało z mojego życia.. Miałam wizję,że któregoś dnia po prostu wyjdę z domu, jak mąż wróci.. plułam sobie w brode, jak ja mogłam chcec czegoś takiego.. Takiego piekła.. Z każdym jednak dniem było coraz lepiej. Stałe mówiłam mężowi, że źle się czuje, jak wracał z pracy, starał się jak najwięcej zajmować małym. Nosił go całymi nocami.. A ja płakałam w poduszkę. Nawet nie wiem kiedy, ale którego dnia poczułam się silniejsza. Ubrałam chustę, wyszłam na spacer, do siostry, na zakupy.. kupiłam płyty pomelody, zapisałam się nawet do klubu rodziców z dziećmi do 3 lat. I już sama nie wiem kiedy to się stało, ale poczułam, że nie mogę bez niego żyć. Że kocham go na zabój.. Dziś ma prawie 2,5 - a ja uważam, że jest najcudowniejszym, co mnie w życiu spotkało.. W marcu rodzi się jego mlodsza siostra- będzie trudno, ale wiem, że jeśli nie od początku, pokocham ja tak samo, jak tego małego smyka.
Dasz rade. Poproś o pomoc, wyjdz na spacer do biedronki, zrób coś dla siebie..
 
reklama
Ja miałam tak po każdym porodzie...mam dwoje dzieci i pierwsze trzy miesiące przy każdym z nich to była dla mnie masakra...ciągle płakałam, nie miałam na nic ochoty i siły...nikt mi nie powiedział, że początki macierzyństwa to jest taki armagedon...że dziecku ciągle coś będzie, a ja nie będę wiedziała co mu jest i jak mu pomóc, a to będzie mnie wykańczało totalnie...nikt mi nie powiedział, że może być tak, że dziecko wisząc na cycku 3h nie je tylko sobie śpi, a z cycka zrobiło sobie smoczek...nikt mi nie powiedział, że dziecko może całymi dniami krzyczeć i płakać jak się później okazało z głodu...itd itd
Jak już przeszłam gehennę z synem, przez którego schudłam po porodzie 15 kg w 3 tygodnie to myślałam, że już wszystko przeszłam z takim noworodkiem i po urodzeniu córki już będę spokojniejsza...mhm...jasne...
Córka okazała się jeszcze "lepszym" egzemplarzem i budziła się z krzykiem co godzinę żeby wypić 10-20 ml mleka...po miesiącu z nią byłam jak zombie, do tego narastała we mnie złość i frustracja, bo się kompletnie nie wysypiałam, a do tego ciągle siedziałam z laktatorem, bo miałam nawał pokarmu masakryczny...czułam się jak krowa dojna, totalnie nieatrakcyjna, z wielkim brzuchem i blizną po drugim cc...nie miałam siły nawet czasem umyć włosów, więc możesz sobie wyobrazić jak wyglądałam przez pierwsze miesiące...wrak człowieka i to dosłownie... mała nie spała, nie jadła, nie przybierała na wadze tak jak powinna, do tego okazało się, że ma infekcje dróg moczowych (miesięczne dziecko!), później pleśniawki i tak stale coś przez 3 miesiące...ja ją kochałam, ale potrafiły być dni, że nosiłam ją na rękach i ryczalam...powiedziałam o tym mojej mamie, że czuje się jak wyrodna matka, że zamiast się cieszyć, że mam zdrową, śliczną córkę to ja ryczę....moja mama mi powiedziała, że ona też tak miała i że to minie, ale jeśli czuje się tak źle to mam porozmawiać z psychologiem...odwlekałam to jak tylko mogłam, bo uważałam, że to przesada...mi samo przeszło, córka po 3 miesiącach się zaadoptowała i zmieniła się, zaczęła jeść i przesypiać dłużej niż godzinę...ale było blisko żebym nabawiła się depresji poporodowej, więc ja radzę żebyś porozmawiała z psychologiem póki nie jest jeszcze za późno, bo depresja jest czymś straszym, a po porodzie podobno nie trudno o nią
 
Do góry