reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mieszkanie z teściami. Czy komuś się to udało?

Mieszkanie z teściami to najgorsze co mnie w życiu spotkało. Wszystko wspólne. Na szczęście mamy dwie łazienki, każdy swoją.
Teść złoty człowiek, ale teściowa to ta typowa z kawałów. Wszystkiego się czepia, wszystko chce wiedzieć, zakrada się i podsłuchuje.
Ile mnie spotkało przykrych sytuacji, słów krytyki to bym mogła książkę napisać.
Jeszcze przed ślubem wygarnęła mi, że jestem głupia i nigdy nie będę mieć dzieci, bo nie jem mięsa i wspomnę jej słowo. Jakoś nigdy nie wspomniałam, a w rok po ślubie urodziłam zdrowe dziecko. Słów nie zapomnę, zwłaszcza od osoby, która sama nie ma biologicznych dzieci. Dodatkowo "obrabia mi tyłek" przed całą rodziną. Nie raz słyszałam jak wieczorami opowiada przez telefon, a zapytana o to wszystkiego się wypiera.
Nikomu nie życzę mieszkania z teściami. Lepiej wynieść się czym prędzej, byle gdzie, byle osobno!
Straszna historia. Współczuję teściowej.
 
reklama
U nas na początku było źle. Teściowa zakochana w swoim synu a moim mężu traktowała mnie jak rywalkę. Jak ona na mnie psioczyła to głowa boli. Ja nie jestem kłótliwa i chyba dla tego się nie pozabijałysmy chociaż swoje zdanie zawsze mówię głośno. Teraz gdy mamy syna, teściowa zakochana we wnuku i nie wyobrażałam sobie że będę czekała kiedy wróci z pracy żeby napić się kawy. Dużo może nawet za dużo chce pomagać przy dziecku.
Hej, czy twój mąż chce tak bardzo mieszkać z rodzicami jak w moim przypadku?
 
Hej, u nas jest inaczej. My mieszkamy z teściami bo dom jest duży i koszty utrzymania też. Teściowie coraz starsi więc ktoś musi o nich też pomału zadbać. Ah No i mamy swoje piętro, osobne wejście. Mąż niechciał ale czuje się odpowiedzialny za rodziców i tak naprawdę wspólnie podjęliśmy tą decyzję. Jak pisałam wcześniej było źle ale daliśmy radę.
Hej, czy twój mąż chce tak bardzo mieszkać z rodzicami jak w moim przypadku?
 
Hej, u nas jest inaczej. My mieszkamy z teściami bo dom jest duży i koszty utrzymania też. Teściowie coraz starsi więc ktoś musi o nich też pomału zadbać. Ah No i mamy swoje piętro, osobne wejście. Mąż niechciał ale czuje się odpowiedzialny za rodziców i tak naprawdę wspólnie podjęliśmy tą decyzję. Jak pisałam wcześniej było źle ale daliśmy radę.
Hej, w moim przypadku też dom duży ale wszystko wspólne, oprócz sypialni niestety. Też teściowie coraz starsi ale jeszcze sprawni. Mój mąż chciał mieszkać z rodzicami mimo że jest jeszcze drugie mieszkanie. Czarno to widzę u mnie, zwłaszcza że już kilka razy teściowa mnie źle potraktowała. Ja chciałabym się wyprowadzić ale mąż oczywiście nie chce. Nie mamy jeszcze dzieci ale się staramy.
 
Mieszkamy z teściami (teraz już tylko z teściową) 10 lat, a miało być tylko na chwilę. Jest łatwiej finansowo, dogadujemy się. Był moment, kiedy zaczęły mnie wkurzać niektóre zachowania, bo jak wiadomo to starsi ludzie, inne pokolenie, inne spojrzenie na wiele spraw, ale nigdy nie było tak źle, aby się wyprowadzać. Moim zdanie wszystko zależy od ludzi i chęci dogadania się. Ważne, aby teściowie się nie wtrącali, gdy np. zdarzają się kłótnie pomiędzy młodymi.
 
Ja mieszkam z rodzicami mojego chłopaka od 3,5 roku. Na początku było pięknie, naprawdę wspaniałe dwa lata, z teściową dogadywałam się lepiej, niż z własną mamą. Niestety, punktem zapalnym jest kuchnia - teściowa ma swoją wizję prowadzenia domu, zagląda w garnki, instruuje których patelni używac, itp. To drobne rzeczy, ale bardzo mnie stresują, i odbierają poczucie niezależności. Najgorsze jest to, że sama nie potrafię zdecydować, co robić - wynieść się czy nie? Chłopak nie chce słyszeć o przeprowadzce. Niby mieliśmy robić osobna kuchnię, ale widze, że ten pomysł coraz mniej mu się podoba. Czuje, że oddziela się od rodziców. A ja nie mogę wytrzymać z jego matka. Wkurza mnie jej zachowanie w kuchni, narzucanie swojego zdania. Na początku byłam zakochana, wdzięczna, szczęśliwa, myślałam że damy rade. Ale z czasem jest coraz gorzej. Mam 29 lat, chłopak 40. On chce się już żenić, ja się boję. Boję się, co będzie, gdy urodzę dziecko.
 
Ja mieszkam z rodzicami mojego chłopaka od 3,5 roku. Na początku było pięknie, naprawdę wspaniałe dwa lata, z teściową dogadywałam się lepiej, niż z własną mamą. Niestety, punktem zapalnym jest kuchnia - teściowa ma swoją wizję prowadzenia domu, zagląda w garnki, instruuje których patelni używac, itp. To drobne rzeczy, ale bardzo mnie stresują, i odbierają poczucie niezależności. Najgorsze jest to, że sama nie potrafię zdecydować, co robić - wynieść się czy nie? Chłopak nie chce słyszeć o przeprowadzce. Niby mieliśmy robić osobna kuchnię, ale widze, że ten pomysł coraz mniej mu się podoba. Czuje, że oddziela się od rodziców. A ja nie mogę wytrzymać z jego matka. Wkurza mnie jej zachowanie w kuchni, narzucanie swojego zdania. Na początku byłam zakochana, wdzięczna, szczęśliwa, myślałam że damy rade. Ale z czasem jest coraz gorzej. Mam 29 lat, chłopak 40. On chce się już żenić, ja się boję. Boję się, co będzie, gdy urodzę dziecko.
Nie pakuj się w to. Skoro już teraz czujesz się źle w tym domu, to jak pojawi się dziecko to jestem prawie pewna, że będzie tylko gorzej. Ja też się świetnie dogadywałam z teściową, byłyśmy koleżankami, ale jak urodził się mój syn, to jej strasznie odbiło. Teraz rozmawiam z nią czysto grzecznościowo, a mieszkamy osobno! Więc nie wyobrażam sobie, co by było, gdybyśmy mieszkali razem.
Naprawdę nie znam takich par, którym mieszkanie z teściami/rodzicami wyszło na dobre, szczególnie gdy pojawiają się dzieci.
 
Nie pakuj się w to. Skoro już teraz czujesz się źle w tym domu, to jak pojawi się dziecko to jestem prawie pewna, że będzie tylko gorzej. Ja też się świetnie dogadywałam z teściową, byłyśmy koleżankami, ale jak urodził się mój syn, to jej strasznie odbiło. Teraz rozmawiam z nią czysto grzecznościowo, a mieszkamy osobno! Więc nie wyobrażam sobie, co by było, gdybyśmy mieszkali razem.
Naprawdę nie znam takich par, którym mieszkanie z teściami/rodzicami wyszło na dobre, szczególnie gdy pojawiają się dzieci.
Ostatnio coraz częściej słyszę, że lepiej uklada się mieszkanie jak kobieta mieszka ze swoją matką i coś w tym jest. Ze swoją mama dogaduję sie bardzo dobrze, a z tesciowa na odległość i rzadko, a jest mi bardzo ciężko. My mieszkamy w jednym budynku z moimi rodzicami, ale mamy osobne kuchnie itp. Z teściową nie wyobrażam sobie mieszkać, przynajmniej ze swoją. My nie byłyśmy koleżankami, a odkąd jest córka jeszcze gorzej jest, ale czasem mam wrażenie, że ona zaczyna się z tym godzić, że na głowę mi nie wejdzie. A mój mąż to sie lepiej dogaduje z moimi rodzicami niż ja, a ja się dogaduję bardzo dobrze 😅 no ale moi rodzice są już wiekowi. Patrzą na życie przez pryzmat dzieci i wnuków, a nie ustawiania wszystkiego po swojemu.

Ja znam pary, które dobrze się dogadują i takie, które źle mieszkając z rodzicami/teściami. No ale o spięciach na linii teściowa - synowa słyszałam dużo. I to chyba największy zapalnik. To wynika po prostu z różnic, nic się z tym nie zrobi.

Ja też bym nie szła w to, skoro teraz jest źle autorko.
 
Ja mieszkam z rodzicami mojego chłopaka od 3,5 roku. Na początku było pięknie, naprawdę wspaniałe dwa lata, z teściową dogadywałam się lepiej, niż z własną mamą. Niestety, punktem zapalnym jest kuchnia - teściowa ma swoją wizję prowadzenia domu, zagląda w garnki, instruuje których patelni używac, itp. To drobne rzeczy, ale bardzo mnie stresują, i odbierają poczucie niezależności. Najgorsze jest to, że sama nie potrafię zdecydować, co robić - wynieść się czy nie? Chłopak nie chce słyszeć o przeprowadzce. Niby mieliśmy robić osobna kuchnię, ale widze, że ten pomysł coraz mniej mu się podoba. Czuje, że oddziela się od rodziców. A ja nie mogę wytrzymać z jego matka. Wkurza mnie jej zachowanie w kuchni, narzucanie swojego zdania. Na początku byłam zakochana, wdzięczna, szczęśliwa, myślałam że damy rade. Ale z czasem jest coraz gorzej. Mam 29 lat, chłopak 40. On chce się już żenić, ja się boję. Boję się, co będzie, gdy urodzę dziecko.
nie pakowalabym się w taki układ. Facet ma 40 lat na karku i nie ma zamiaru się wyprowadzić od mamusi? Przy dziecku będzie jeszcze gorzej.
 
reklama
To wszystko jest tak niesamowicie przykre. W ogóle mam bardzo ciężki czas w życiu, odczuwam to tym bardziej, że idą święta, wszyscy powinni być razem, kochać się, a ja co... Teściowa mnie dosłownie osacza, blokuje. Nad wszystkim chce mieć kontrolę. Jej wizja prowadzenia domu to ,,współpracujemy razem", na zasadzie ona coś zarządzi, zaś ja się dostosuję. A ja tak nie chcę. Na samą myśl o pozostaniu z nią sama w domu mam ciarki. Rok temu, w święta przesadzila, dyrygując moim sposobem nakrycia stołu. Porozmawiałam z nią później o tym i powiedziałam, że nie życzę sobie takich uwag - ona zaś stwierdziła, że jestem zapatrzona w siebie i przesadzam... Mój partner w ogóle mnie nie rozumie, ignoruje moje problemy, twierdząc, że przesadzam. A ja już znam tę śpiewkę, czytałam na innych forach jak to wygląda - mężczyzna wmawia kobiecie, że przesadza, kobieta nie czuje się rozumiana, i rodzi się konflikt.
Niestety, ale chyba będę zmuszona rozstać się z człowiekiem, o którym byłam pewna, że zostanie moim mężem.
 
Do góry