Właśnie miałam podobny post napisać.
Mamy w zasadzie bardzo podobną sytuację- z tym, że zamiast rodziców jest moja mama i mój dziadek.
Także tak, da się. Jesteśmy tego przykładem.
Dom ogromny, bo podzielony na 5 mieszkań, więc my mamy swoje, ale obiady, śniadania, kolacje- to wszystko toczy się u dziadka na parterze. Mimo że mamy osobną kuchnię, to życie kwitnie tam. My do siebie idziemy wieczorem.
Wszyscy razem żyjemy i się nie kłócimy, nie wchodzimy sobie w drogę, jest szacunek, miłość.
Doszło do takiej sytuacji, że jak kupiłam bilety do teatru dla siebie i męża, to mąż z lekkimi pretensjami do mnie: „A mama?!”
Ja nie mam rodzeństwa, więc sprawa jasna i klarowna była od początku.
Mając dom, który ma prawie 300 m2, byłoby dziwne, gdybyśmy brali kredyt i kupowali mieszkanie.
No ale moja mama to moja przyjaciółka, więc…
Pewnie byłoby inaczej, gdybyśmy darły koty, ale nie- my pijemy razem wino co piątek, przynajmniej mam blisko, bo wystarczy tylko wyjść na klatkę schodową i zejść na pierwsze piętro xD.