Ja w czwartek tez pojade na kontole na nfz u mnie 6 ciaza ,ale mamy tylko synka przy sobieAdeline89 dziękuję Ci bardzo ! Umrę ze stresu do czwartku
Zdążyłam pokochać to maleństwo, wyzwolił się we mnie duch walki, instynkt macierzyński .
Jestem po 9 operacjach brzusznych, więc to będzie naprawdę trudna ciąża.
Ale dam radę !
reklama
Jaasna
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Lipiec 2018
- Postów
- 1 634
Witaj, gratuluję ciążyCześć dziewczyny
Jestem w 6 tygodniu, to moja druga ciąża ale stresuję się jeszcze bardziej, niż w pierwszej
Nigdy nie udzielałam się na żadnych forach, teraz czuję się wyjątkowo osamotniona w tym temacie. Śledzę fora odkąd zaszłam w pierwszą ciążę i widzę, że rozwijają się z tego wręcz wirtualne przyjaźnie
Może napiszę kilka słów o sobie: Mam na imię Patrycja, jestem 24 letnią mamą 3,5 letniej Emilki
Prowadzę dwa salony masażu, jestem w bardzo szczęśliwym i udanym związku z Przemkiem
Drugiej ciąży nie planowałam, naprawdę! No, nie tak szybko. Wydawało mi się, że odpowiednio się zabezpieczamy. Od kilku miesięcy brałam Qlairę, nie pominęłam żadnej tabletki. Niestety (a może stety) pani ginekolog pominęła, że mam bardzo chore jelita i może u mnie występować zespół złego wchłaniania leków. No i stało się
Wiedziałam już 4 dni przed terminem miesiączki. Miałam dziwne skurcze podbrzusza, takie bardzo bolesne bóle miesiączkowe, zupełnie takie, jak w pierwszej ciąży. Dosyć często było mi słabo. Zrobiłam test, kreska była tak jasna, że w zasadzie niewidoczna. Test uznałam za negatywny. Bóle nie dawały mi spokoju, więc następnego dnia ponownie wykonałam test, tym razem rano, ujrzałam bardzo bladą ale jednak różową kreskę. Nie mogłam w to uwierzyć. Ponieważ skurcze były naprawdę bardzo bolesne, wystraszyłam się, że grozi mi jakieś wczesne poronienie. Zgłosiłam się do szpitala. Tam kompletnie mnie olali, w usg nic nie zobaczyli, macica niepowiększona, żadnych oznak ciąży, wyłącznie słabo dodatni test. Kazali mi następnego dnia rano zrobić beta hcg. Zanim wróciłam do domu była już 23, myślicie, że wytrzymałabym do rana? Po drodze kupiłam następny test, przekonana, że przecież beta rośnie tak szybko, że teraz już wyraźnie będzie widać. Przemek był przekonany, że tamten był fałszywie dodatni. Ja swoje czułam i wiedziałam. Test wykonany koło północy mnie zaskoczył - kompletnie negatywny. I chociaż nie planowaliśmy ciąży i to nie był najlepszy moment, poczułam dziwny smutek. Jakby ktoś mi zabrał moją ciążę.Przemek odetchnął. Jest gotowy na dziecko i cieszyłby się, gdybym była w ciąży ale wolał, żeby to się wydarzyło w innym czasie. On zasnął. Ja nie... Ciągle się zastanawiałam skąd ten pozytywny test, skąd moje objawy. Przeglądałam fora o bladych kreskach, o fałszywych testach, o ciążach urojonych. W końcu zasnęłam. Obudziły mnie straszne mdłości, bóle mięśni. Czułam się, jakbym miała straszną grypę, kosmiczną jelitówkę. Przemek poszedł do pracy, przekonany, że nie jestem w ciąży. Ja jednak postanowiłam, że zrobię ostatni test. Pocieszałam się, że przy tak wczesnej ciąży może trzeba zrobić go rano. Poszłam do Kauflanda, tam mam aptekę. Kupiłam test strumieniowy i nawet nie dotarłam z nim do domu, zrobiłam go w Kauflandzie , schowałam do torebki, wyszłam. Po chwili zerknęłam i zobaczyłam śliczną, cienką, różową kreskę
Zadzwoniłam do Przemka. Powiedziałam mu, że jadę na betę. Wynik 22, po dwóch dniach 78, po kolejnych dwóch 350, tego dnia trafiłam do szpitala ponownie, z powodu tych skurczy.
Na izbie lekarz stwierdził, że to ciąża pozamaciczna. W macicy nie było nic, na jajniku pęcherzyk 24 mm. Byłam załamana, położyli mnie na chirurgii ginekologicznej, a nie na patologii ciąży
Ale przyszły wyniki, beta hcg dzień później 530 - piękny przyrost. Profesor postanowił osobiście zrobić usg. Okazało się, że są dwa pęcherzyki - w macicy i na jajniku. Uznali, że jest to ciąża heterotopowa, a więc bliźniacza, z tym, że jedno zagnieździło się poza macicą. Wyjścia dwa - operować albo obserwować czy się wchłania. Po dwóch dniach beta i usg, beta już 1160, usg pokazało rozwijający się pęcherzyk w macicy, tej samej wielkości na jajniku. Otrzymałam wypis z zaleceniem zrobienia bety za kilka dni i usg.
Kochane, w czwartek skończę 6 tydzień i właśnie wtedy mam wizytę z usg.
Martwię się, że w pęcherzyku nie ma zarodka. Tak wiem, przy tak wczesnej ciąży to się zdarza. Pewnie urośnie ale puste jaja też się zdarzają....
Myślicie, że w 6 tygodniu będzie widać zarodek z bijącym serduszkiem?
Wybaczcie za rozpisanie się, musiałam się wygadać chyba
Ale sie rozpisałaś, chyba jesteś gadułą
Ale to nie zarzut, jak dla mnie mozesz pisać długie posty - lubię czytać i w ogóle dobrze sie ciebie czyta
Ooooo w końcu ktoś toleruje moją swędotę językaWitaj, gratuluję ciąży
Ale sie rozpisałaś, chyba jesteś gadułą
Ale to nie zarzut, jak dla mnie mozesz pisać długie posty - lubię czytać i w ogóle dobrze sie ciebie czyta
Jestem zachwycona. Muszę powiedzieć Przemkowi, że odpocznie ode mnie, bo Tobie będę gadać
- Dołączył(a)
- 25 Czerwiec 2018
- Postów
- 2 010
Marcówka19
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 1 Sierpień 2018
- Postów
- 42
Trzymam kciuki za nas. Mam nadzieję że wszystko dobrze się skończy. Witaj w naszym gronieAdeline89 dziękuję Ci bardzo ! Umrę ze stresu do czwartku
Zdążyłam pokochać to maleństwo, wyzwolił się we mnie duch walki, instynkt macierzyński .
Jestem po 9 operacjach brzusznych, więc to będzie naprawdę trudna ciąża.
Ale dam radę !
Marcówka19
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 1 Sierpień 2018
- Postów
- 42
07.08.- @ania_ka
07.08.-17:00 @Martenika usg
07.08.- 18:30 @Sliim usg
Powodzenia!![/QUOT
Również życzę powodzenia
Jivka
Moderator
- Dołączył(a)
- 23 Lipiec 2018
- Postów
- 17 953
Cześć dziewczyny
Jestem w 6 tygodniu, to moja druga ciąża ale stresuję się jeszcze bardziej, niż w pierwszej
Nigdy nie udzielałam się na żadnych forach, teraz czuję się wyjątkowo osamotniona w tym temacie. Śledzę fora odkąd zaszłam w pierwszą ciążę i widzę, że rozwijają się z tego wręcz wirtualne przyjaźnie
Może napiszę kilka słów o sobie: Mam na imię Patrycja, jestem 24 letnią mamą 3,5 letniej Emilki
Prowadzę dwa salony masażu, jestem w bardzo szczęśliwym i udanym związku z Przemkiem
Drugiej ciąży nie planowałam, naprawdę! No, nie tak szybko. Wydawało mi się, że odpowiednio się zabezpieczamy. Od kilku miesięcy brałam Qlairę, nie pominęłam żadnej tabletki. Niestety (a może stety) pani ginekolog pominęła, że mam bardzo chore jelita i może u mnie występować zespół złego wchłaniania leków. No i stało się
Wiedziałam już 4 dni przed terminem miesiączki. Miałam dziwne skurcze podbrzusza, takie bardzo bolesne bóle miesiączkowe, zupełnie takie, jak w pierwszej ciąży. Dosyć często było mi słabo. Zrobiłam test, kreska była tak jasna, że w zasadzie niewidoczna. Test uznałam za negatywny. Bóle nie dawały mi spokoju, więc następnego dnia ponownie wykonałam test, tym razem rano, ujrzałam bardzo bladą ale jednak różową kreskę. Nie mogłam w to uwierzyć. Ponieważ skurcze były naprawdę bardzo bolesne, wystraszyłam się, że grozi mi jakieś wczesne poronienie. Zgłosiłam się do szpitala. Tam kompletnie mnie olali, w usg nic nie zobaczyli, macica niepowiększona, żadnych oznak ciąży, wyłącznie słabo dodatni test. Kazali mi następnego dnia rano zrobić beta hcg. Zanim wróciłam do domu była już 23, myślicie, że wytrzymałabym do rana? Po drodze kupiłam następny test, przekonana, że przecież beta rośnie tak szybko, że teraz już wyraźnie będzie widać. Przemek był przekonany, że tamten był fałszywie dodatni. Ja swoje czułam i wiedziałam. Test wykonany koło północy mnie zaskoczył - kompletnie negatywny. I chociaż nie planowaliśmy ciąży i to nie był najlepszy moment, poczułam dziwny smutek. Jakby ktoś mi zabrał moją ciążę.Przemek odetchnął. Jest gotowy na dziecko i cieszyłby się, gdybym była w ciąży ale wolał, żeby to się wydarzyło w innym czasie. On zasnął. Ja nie... Ciągle się zastanawiałam skąd ten pozytywny test, skąd moje objawy. Przeglądałam fora o bladych kreskach, o fałszywych testach, o ciążach urojonych. W końcu zasnęłam. Obudziły mnie straszne mdłości, bóle mięśni. Czułam się, jakbym miała straszną grypę, kosmiczną jelitówkę. Przemek poszedł do pracy, przekonany, że nie jestem w ciąży. Ja jednak postanowiłam, że zrobię ostatni test. Pocieszałam się, że przy tak wczesnej ciąży może trzeba zrobić go rano. Poszłam do Kauflanda, tam mam aptekę. Kupiłam test strumieniowy i nawet nie dotarłam z nim do domu, zrobiłam go w Kauflandzie , schowałam do torebki, wyszłam. Po chwili zerknęłam i zobaczyłam śliczną, cienką, różową kreskę
Zadzwoniłam do Przemka. Powiedziałam mu, że jadę na betę. Wynik 22, po dwóch dniach 78, po kolejnych dwóch 350, tego dnia trafiłam do szpitala ponownie, z powodu tych skurczy.
Na izbie lekarz stwierdził, że to ciąża pozamaciczna. W macicy nie było nic, na jajniku pęcherzyk 24 mm. Byłam załamana, położyli mnie na chirurgii ginekologicznej, a nie na patologii ciąży
Ale przyszły wyniki, beta hcg dzień później 530 - piękny przyrost. Profesor postanowił osobiście zrobić usg. Okazało się, że są dwa pęcherzyki - w macicy i na jajniku. Uznali, że jest to ciąża heterotopowa, a więc bliźniacza, z tym, że jedno zagnieździło się poza macicą. Wyjścia dwa - operować albo obserwować czy się wchłania. Po dwóch dniach beta i usg, beta już 1160, usg pokazało rozwijający się pęcherzyk w macicy, tej samej wielkości na jajniku. Otrzymałam wypis z zaleceniem zrobienia bety za kilka dni i usg.
Kochane, w czwartek skończę 6 tydzień i właśnie wtedy mam wizytę z usg.
Martwię się, że w pęcherzyku nie ma zarodka. Tak wiem, przy tak wczesnej ciąży to się zdarza. Pewnie urośnie ale puste jaja też się zdarzają....
Myślicie, że w 6 tygodniu będzie widać zarodek z bijącym serduszkiem?
Wybaczcie za rozpisanie się, musiałam się wygadać chyba
Witaj, nie wiedziałam że takie rzeczy są możliwe. Trzymam kciuki za pozytywne wieci w czwartek
Dzisij zdecydowałam się jednak wrócić do mojego lekarza prowadzącego pierwszą ciążę. I wizytę mam już w pt po pracy
Heda
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 24 Październik 2016
- Postów
- 7 338
Znam podobną historię. Koleżanka leżała.W szpitalu przez to obserwowali czy to ciąża poza maciczna. Długo nie mogli ustalić co jest. Dziś te dwie dziwne plamki tudzież puste jajeczka mają ponad rok...Cześć dziewczyny
Jestem w 6 tygodniu, to moja druga ciąża ale stresuję się jeszcze bardziej, niż w pierwszej
Nigdy nie udzielałam się na żadnych forach, teraz czuję się wyjątkowo osamotniona w tym temacie. Śledzę fora odkąd zaszłam w pierwszą ciążę i widzę, że rozwijają się z tego wręcz wirtualne przyjaźnie
Może napiszę kilka słów o sobie: Mam na imię Patrycja, jestem 24 letnią mamą 3,5 letniej Emilki
Prowadzę dwa salony masażu, jestem w bardzo szczęśliwym i udanym związku z Przemkiem
Drugiej ciąży nie planowałam, naprawdę! No, nie tak szybko. Wydawało mi się, że odpowiednio się zabezpieczamy. Od kilku miesięcy brałam Qlairę, nie pominęłam żadnej tabletki. Niestety (a może stety) pani ginekolog pominęła, że mam bardzo chore jelita i może u mnie występować zespół złego wchłaniania leków. No i stało się
Wiedziałam już 4 dni przed terminem miesiączki. Miałam dziwne skurcze podbrzusza, takie bardzo bolesne bóle miesiączkowe, zupełnie takie, jak w pierwszej ciąży. Dosyć często było mi słabo. Zrobiłam test, kreska była tak jasna, że w zasadzie niewidoczna. Test uznałam za negatywny. Bóle nie dawały mi spokoju, więc następnego dnia ponownie wykonałam test, tym razem rano, ujrzałam bardzo bladą ale jednak różową kreskę. Nie mogłam w to uwierzyć. Ponieważ skurcze były naprawdę bardzo bolesne, wystraszyłam się, że grozi mi jakieś wczesne poronienie. Zgłosiłam się do szpitala. Tam kompletnie mnie olali, w usg nic nie zobaczyli, macica niepowiększona, żadnych oznak ciąży, wyłącznie słabo dodatni test. Kazali mi następnego dnia rano zrobić beta hcg. Zanim wróciłam do domu była już 23, myślicie, że wytrzymałabym do rana? Po drodze kupiłam następny test, przekonana, że przecież beta rośnie tak szybko, że teraz już wyraźnie będzie widać. Przemek był przekonany, że tamten był fałszywie dodatni. Ja swoje czułam i wiedziałam. Test wykonany koło północy mnie zaskoczył - kompletnie negatywny. I chociaż nie planowaliśmy ciąży i to nie był najlepszy moment, poczułam dziwny smutek. Jakby ktoś mi zabrał moją ciążę.Przemek odetchnął. Jest gotowy na dziecko i cieszyłby się, gdybym była w ciąży ale wolał, żeby to się wydarzyło w innym czasie. On zasnął. Ja nie... Ciągle się zastanawiałam skąd ten pozytywny test, skąd moje objawy. Przeglądałam fora o bladych kreskach, o fałszywych testach, o ciążach urojonych. W końcu zasnęłam. Obudziły mnie straszne mdłości, bóle mięśni. Czułam się, jakbym miała straszną grypę, kosmiczną jelitówkę. Przemek poszedł do pracy, przekonany, że nie jestem w ciąży. Ja jednak postanowiłam, że zrobię ostatni test. Pocieszałam się, że przy tak wczesnej ciąży może trzeba zrobić go rano. Poszłam do Kauflanda, tam mam aptekę. Kupiłam test strumieniowy i nawet nie dotarłam z nim do domu, zrobiłam go w Kauflandzie , schowałam do torebki, wyszłam. Po chwili zerknęłam i zobaczyłam śliczną, cienką, różową kreskę
Zadzwoniłam do Przemka. Powiedziałam mu, że jadę na betę. Wynik 22, po dwóch dniach 78, po kolejnych dwóch 350, tego dnia trafiłam do szpitala ponownie, z powodu tych skurczy.
Na izbie lekarz stwierdził, że to ciąża pozamaciczna. W macicy nie było nic, na jajniku pęcherzyk 24 mm. Byłam załamana, położyli mnie na chirurgii ginekologicznej, a nie na patologii ciąży
Ale przyszły wyniki, beta hcg dzień później 530 - piękny przyrost. Profesor postanowił osobiście zrobić usg. Okazało się, że są dwa pęcherzyki - w macicy i na jajniku. Uznali, że jest to ciąża heterotopowa, a więc bliźniacza, z tym, że jedno zagnieździło się poza macicą. Wyjścia dwa - operować albo obserwować czy się wchłania. Po dwóch dniach beta i usg, beta już 1160, usg pokazało rozwijający się pęcherzyk w macicy, tej samej wielkości na jajniku. Otrzymałam wypis z zaleceniem zrobienia bety za kilka dni i usg.
Kochane, w czwartek skończę 6 tydzień i właśnie wtedy mam wizytę z usg.
Martwię się, że w pęcherzyku nie ma zarodka. Tak wiem, przy tak wczesnej ciąży to się zdarza. Pewnie urośnie ale puste jaja też się zdarzają....
Myślicie, że w 6 tygodniu będzie widać zarodek z bijącym serduszkiem?
Wybaczcie za rozpisanie się, musiałam się wygadać chyba
Gratulacje i trzymam kciuki by i Ciebie dobrze się skończyło. Jak masz jakieś pytania to priv.
reklama
Cześć dziewczyny
Jestem w 6 tygodniu, to moja druga ciąża ale stresuję się jeszcze bardziej, niż w pierwszej
Nigdy nie udzielałam się na żadnych forach, teraz czuję się wyjątkowo osamotniona w tym temacie. Śledzę fora odkąd zaszłam w pierwszą ciążę i widzę, że rozwijają się z tego wręcz wirtualne przyjaźnie
Może napiszę kilka słów o sobie: Mam na imię Patrycja, jestem 24 letnią mamą 3,5 letniej Emilki
Prowadzę dwa salony masażu, jestem w bardzo szczęśliwym i udanym związku z Przemkiem
Drugiej ciąży nie planowałam, naprawdę! No, nie tak szybko. Wydawało mi się, że odpowiednio się zabezpieczamy. Od kilku miesięcy brałam Qlairę, nie pominęłam żadnej tabletki. Niestety (a może stety) pani ginekolog pominęła, że mam bardzo chore jelita i może u mnie występować zespół złego wchłaniania leków. No i stało się
Wiedziałam już 4 dni przed terminem miesiączki. Miałam dziwne skurcze podbrzusza, takie bardzo bolesne bóle miesiączkowe, zupełnie takie, jak w pierwszej ciąży. Dosyć często było mi słabo. Zrobiłam test, kreska była tak jasna, że w zasadzie niewidoczna. Test uznałam za negatywny. Bóle nie dawały mi spokoju, więc następnego dnia ponownie wykonałam test, tym razem rano, ujrzałam bardzo bladą ale jednak różową kreskę. Nie mogłam w to uwierzyć. Ponieważ skurcze były naprawdę bardzo bolesne, wystraszyłam się, że grozi mi jakieś wczesne poronienie. Zgłosiłam się do szpitala. Tam kompletnie mnie olali, w usg nic nie zobaczyli, macica niepowiększona, żadnych oznak ciąży, wyłącznie słabo dodatni test. Kazali mi następnego dnia rano zrobić beta hcg. Zanim wróciłam do domu była już 23, myślicie, że wytrzymałabym do rana? Po drodze kupiłam następny test, przekonana, że przecież beta rośnie tak szybko, że teraz już wyraźnie będzie widać. Przemek był przekonany, że tamten był fałszywie dodatni. Ja swoje czułam i wiedziałam. Test wykonany koło północy mnie zaskoczył - kompletnie negatywny. I chociaż nie planowaliśmy ciąży i to nie był najlepszy moment, poczułam dziwny smutek. Jakby ktoś mi zabrał moją ciążę.Przemek odetchnął. Jest gotowy na dziecko i cieszyłby się, gdybym była w ciąży ale wolał, żeby to się wydarzyło w innym czasie. On zasnął. Ja nie... Ciągle się zastanawiałam skąd ten pozytywny test, skąd moje objawy. Przeglądałam fora o bladych kreskach, o fałszywych testach, o ciążach urojonych. W końcu zasnęłam. Obudziły mnie straszne mdłości, bóle mięśni. Czułam się, jakbym miała straszną grypę, kosmiczną jelitówkę. Przemek poszedł do pracy, przekonany, że nie jestem w ciąży. Ja jednak postanowiłam, że zrobię ostatni test. Pocieszałam się, że przy tak wczesnej ciąży może trzeba zrobić go rano. Poszłam do Kauflanda, tam mam aptekę. Kupiłam test strumieniowy i nawet nie dotarłam z nim do domu, zrobiłam go w Kauflandzie , schowałam do torebki, wyszłam. Po chwili zerknęłam i zobaczyłam śliczną, cienką, różową kreskę
Zadzwoniłam do Przemka. Powiedziałam mu, że jadę na betę. Wynik 22, po dwóch dniach 78, po kolejnych dwóch 350, tego dnia trafiłam do szpitala ponownie, z powodu tych skurczy.
Na izbie lekarz stwierdził, że to ciąża pozamaciczna. W macicy nie było nic, na jajniku pęcherzyk 24 mm. Byłam załamana, położyli mnie na chirurgii ginekologicznej, a nie na patologii ciąży
Ale przyszły wyniki, beta hcg dzień później 530 - piękny przyrost. Profesor postanowił osobiście zrobić usg. Okazało się, że są dwa pęcherzyki - w macicy i na jajniku. Uznali, że jest to ciąża heterotopowa, a więc bliźniacza, z tym, że jedno zagnieździło się poza macicą. Wyjścia dwa - operować albo obserwować czy się wchłania. Po dwóch dniach beta i usg, beta już 1160, usg pokazało rozwijający się pęcherzyk w macicy, tej samej wielkości na jajniku. Otrzymałam wypis z zaleceniem zrobienia bety za kilka dni i usg.
Kochane, w czwartek skończę 6 tydzień i właśnie wtedy mam wizytę z usg.
Martwię się, że w pęcherzyku nie ma zarodka. Tak wiem, przy tak wczesnej ciąży to się zdarza. Pewnie urośnie ale puste jaja też się zdarzają....
Myślicie, że w 6 tygodniu będzie widać zarodek z bijącym serduszkiem?
Wybaczcie za rozpisanie się, musiałam się wygadać chyba
Podziel się: