reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marzec 2019

Kiedy założyć wątek zamknięty?

  • 1 miesiąc

    Głosów: 5 100,0%
  • 3 miesiące

    Głosów: 0 0,0%
  • 5 miesięcy

    Głosów: 0 0,0%

  • Wszystkich głosujących
    5
  • Ankieta zamknięta .
A ja sie martwie jajnik mnie boli dzisiaj , nie wiem ,czy to od tej torbieli czy co, mam nadzieje,ze nic przez nia nie wyniknie. W pracy już wiedza o ciąży
 
reklama
Cześć dziewczyny, u mnie cukier wyszedł za wysoki i teraz muszę wypić glukozę:mad: tylko że to jest nie możliwe bo ciągle wymiotuję masakra jakaś:no: No i od dwóch dni próbuję się umówić na prenatalne z testem pappa i nie odbierają telefonu boże co za nerwy:evil:
 
Dziewczyny wdech, wydech [emoji3] ja od 2-3 dni czuję się o niebo lepiej i dzisiaj nawet mieszkanie ogarnęłam [emoji6] 3cie pranie w pralce, zaraz kawka i po synka do przedszkola lecę...
 
Ja byłam na badaniach dzisiaj rano i mam już wyniki. Niby wszystko ok tylko martwi mnie toxo IgG 259,4 a IgM wyszło 0,3 i aż ciepło mi się zrobiło ... Ale to chyba świadczy o tym, że kiedyś chorowałam, dobrze myślę?
 
A ja sie martwie jajnik mnie boli dzisiaj , nie wiem ,czy to od tej torbieli czy co, mam nadzieje,ze nic przez nia nie wyniknie. W pracy już wiedza o ciąży
Mnie też pobolewa ten jajnik co mam na nim torbiel, ale rzadko, bardziej dokucza mi ten drugi na którym nic nie ma. Mam nadzieję, że się chociaż zmniejsza :)
 
Ja byłam na badaniach dzisiaj rano i mam już wyniki. Niby wszystko ok tylko martwi mnie toxo IgG 259,4 a IgM wyszło 0,3 i aż ciepło mi się zrobiło ... Ale to chyba świadczy o tym, że kiedyś chorowałam, dobrze myślę?
Tak, przechorowałaś i to całkiem niedawno sądząc po ilości przeciwciał w klasie IgG i śladzie ich obecności w klasie IgM.
 
Cześć dziewczyny :)
Jestem w 6 tygodniu, to moja druga ciąża ale stresuję się jeszcze bardziej, niż w pierwszej :D
Nigdy nie udzielałam się na żadnych forach, teraz czuję się wyjątkowo osamotniona w tym temacie. Śledzę fora odkąd zaszłam w pierwszą ciążę i widzę, że rozwijają się z tego wręcz wirtualne przyjaźnie :D
Może napiszę kilka słów o sobie: Mam na imię Patrycja, jestem 24 letnią mamą 3,5 letniej Emilki :)
Prowadzę dwa salony masażu, jestem w bardzo szczęśliwym i udanym związku z Przemkiem :)
Drugiej ciąży nie planowałam, naprawdę! No, nie tak szybko. Wydawało mi się, że odpowiednio się zabezpieczamy. Od kilku miesięcy brałam Qlairę, nie pominęłam żadnej tabletki. Niestety (a może stety) pani ginekolog pominęła, że mam bardzo chore jelita i może u mnie występować zespół złego wchłaniania leków. No i stało się :D
Wiedziałam już 4 dni przed terminem miesiączki. Miałam dziwne skurcze podbrzusza, takie bardzo bolesne bóle miesiączkowe, zupełnie takie, jak w pierwszej ciąży. Dosyć często było mi słabo. Zrobiłam test, kreska była tak jasna, że w zasadzie niewidoczna. Test uznałam za negatywny. Bóle nie dawały mi spokoju, więc następnego dnia ponownie wykonałam test, tym razem rano, ujrzałam bardzo bladą ale jednak różową kreskę. Nie mogłam w to uwierzyć. Ponieważ skurcze były naprawdę bardzo bolesne, wystraszyłam się, że grozi mi jakieś wczesne poronienie. Zgłosiłam się do szpitala. Tam kompletnie mnie olali, w usg nic nie zobaczyli, macica niepowiększona, żadnych oznak ciąży, wyłącznie słabo dodatni test. Kazali mi następnego dnia rano zrobić beta hcg. Zanim wróciłam do domu była już 23, myślicie, że wytrzymałabym do rana? :D Po drodze kupiłam następny test, przekonana, że przecież beta rośnie tak szybko, że teraz już wyraźnie będzie widać. Przemek był przekonany, że tamten był fałszywie dodatni. Ja swoje czułam i wiedziałam. Test wykonany koło północy mnie zaskoczył - kompletnie negatywny. I chociaż nie planowaliśmy ciąży i to nie był najlepszy moment, poczułam dziwny smutek. Jakby ktoś mi zabrał moją ciążę.Przemek odetchnął. Jest gotowy na dziecko i cieszyłby się, gdybym była w ciąży ale wolał, żeby to się wydarzyło w innym czasie. On zasnął. Ja nie... Ciągle się zastanawiałam skąd ten pozytywny test, skąd moje objawy. Przeglądałam fora o bladych kreskach, o fałszywych testach, o ciążach urojonych. W końcu zasnęłam. Obudziły mnie straszne mdłości, bóle mięśni. Czułam się, jakbym miała straszną grypę, kosmiczną jelitówkę. Przemek poszedł do pracy, przekonany, że nie jestem w ciąży. Ja jednak postanowiłam, że zrobię ostatni test. Pocieszałam się, że przy tak wczesnej ciąży może trzeba zrobić go rano. Poszłam do Kauflanda, tam mam aptekę. Kupiłam test strumieniowy i nawet nie dotarłam z nim do domu, zrobiłam go w Kauflandzie :D, schowałam do torebki, wyszłam. Po chwili zerknęłam i zobaczyłam śliczną, cienką, różową kreskę :D
Zadzwoniłam do Przemka. Powiedziałam mu, że jadę na betę. Wynik 22, po dwóch dniach 78, po kolejnych dwóch 350, tego dnia trafiłam do szpitala ponownie, z powodu tych skurczy.
Na izbie lekarz stwierdził, że to ciąża pozamaciczna. W macicy nie było nic, na jajniku pęcherzyk 24 mm. Byłam załamana, położyli mnie na chirurgii ginekologicznej, a nie na patologii ciąży :(
Ale przyszły wyniki, beta hcg dzień później 530 - piękny przyrost. Profesor postanowił osobiście zrobić usg. Okazało się, że są dwa pęcherzyki - w macicy i na jajniku. Uznali, że jest to ciąża heterotopowa, a więc bliźniacza, z tym, że jedno zagnieździło się poza macicą. Wyjścia dwa - operować albo obserwować czy się wchłania. Po dwóch dniach beta i usg, beta już 1160, usg pokazało rozwijający się pęcherzyk w macicy, tej samej wielkości na jajniku. Otrzymałam wypis z zaleceniem zrobienia bety za kilka dni i usg.
Kochane, w czwartek skończę 6 tydzień i właśnie wtedy mam wizytę z usg.
Martwię się, że w pęcherzyku nie ma zarodka. Tak wiem, przy tak wczesnej ciąży to się zdarza. Pewnie urośnie ale puste jaja też się zdarzają....
Myślicie, że w 6 tygodniu będzie widać zarodek z bijącym serduszkiem?
Wybaczcie za rozpisanie się, musiałam się wygadać chyba :D
 
Cześć dziewczyny :)
Jestem w 6 tygodniu, to moja druga ciąża ale stresuję się jeszcze bardziej, niż w pierwszej :D
Nigdy nie udzielałam się na żadnych forach, teraz czuję się wyjątkowo osamotniona w tym temacie. Śledzę fora odkąd zaszłam w pierwszą ciążę i widzę, że rozwijają się z tego wręcz wirtualne przyjaźnie :D
Może napiszę kilka słów o sobie: Mam na imię Patrycja, jestem 24 letnią mamą 3,5 letniej Emilki :)
Prowadzę dwa salony masażu, jestem w bardzo szczęśliwym i udanym związku z Przemkiem :)
Drugiej ciąży nie planowałam, naprawdę! No, nie tak szybko. Wydawało mi się, że odpowiednio się zabezpieczamy. Od kilku miesięcy brałam Qlairę, nie pominęłam żadnej tabletki. Niestety (a może stety) pani ginekolog pominęła, że mam bardzo chore jelita i może u mnie występować zespół złego wchłaniania leków. No i stało się :D
Wiedziałam już 4 dni przed terminem miesiączki. Miałam dziwne skurcze podbrzusza, takie bardzo bolesne bóle miesiączkowe, zupełnie takie, jak w pierwszej ciąży. Dosyć często było mi słabo. Zrobiłam test, kreska była tak jasna, że w zasadzie niewidoczna. Test uznałam za negatywny. Bóle nie dawały mi spokoju, więc następnego dnia ponownie wykonałam test, tym razem rano, ujrzałam bardzo bladą ale jednak różową kreskę. Nie mogłam w to uwierzyć. Ponieważ skurcze były naprawdę bardzo bolesne, wystraszyłam się, że grozi mi jakieś wczesne poronienie. Zgłosiłam się do szpitala. Tam kompletnie mnie olali, w usg nic nie zobaczyli, macica niepowiększona, żadnych oznak ciąży, wyłącznie słabo dodatni test. Kazali mi następnego dnia rano zrobić beta hcg. Zanim wróciłam do domu była już 23, myślicie, że wytrzymałabym do rana? :D Po drodze kupiłam następny test, przekonana, że przecież beta rośnie tak szybko, że teraz już wyraźnie będzie widać. Przemek był przekonany, że tamten był fałszywie dodatni. Ja swoje czułam i wiedziałam. Test wykonany koło północy mnie zaskoczył - kompletnie negatywny. I chociaż nie planowaliśmy ciąży i to nie był najlepszy moment, poczułam dziwny smutek. Jakby ktoś mi zabrał moją ciążę.Przemek odetchnął. Jest gotowy na dziecko i cieszyłby się, gdybym była w ciąży ale wolał, żeby to się wydarzyło w innym czasie. On zasnął. Ja nie... Ciągle się zastanawiałam skąd ten pozytywny test, skąd moje objawy. Przeglądałam fora o bladych kreskach, o fałszywych testach, o ciążach urojonych. W końcu zasnęłam. Obudziły mnie straszne mdłości, bóle mięśni. Czułam się, jakbym miała straszną grypę, kosmiczną jelitówkę. Przemek poszedł do pracy, przekonany, że nie jestem w ciąży. Ja jednak postanowiłam, że zrobię ostatni test. Pocieszałam się, że przy tak wczesnej ciąży może trzeba zrobić go rano. Poszłam do Kauflanda, tam mam aptekę. Kupiłam test strumieniowy i nawet nie dotarłam z nim do domu, zrobiłam go w Kauflandzie :D, schowałam do torebki, wyszłam. Po chwili zerknęłam i zobaczyłam śliczną, cienką, różową kreskę :D
Zadzwoniłam do Przemka. Powiedziałam mu, że jadę na betę. Wynik 22, po dwóch dniach 78, po kolejnych dwóch 350, tego dnia trafiłam do szpitala ponownie, z powodu tych skurczy.
Na izbie lekarz stwierdził, że to ciąża pozamaciczna. W macicy nie było nic, na jajniku pęcherzyk 24 mm. Byłam załamana, położyli mnie na chirurgii ginekologicznej, a nie na patologii ciąży :(
Ale przyszły wyniki, beta hcg dzień później 530 - piękny przyrost. Profesor postanowił osobiście zrobić usg. Okazało się, że są dwa pęcherzyki - w macicy i na jajniku. Uznali, że jest to ciąża heterotopowa, a więc bliźniacza, z tym, że jedno zagnieździło się poza macicą. Wyjścia dwa - operować albo obserwować czy się wchłania. Po dwóch dniach beta i usg, beta już 1160, usg pokazało rozwijający się pęcherzyk w macicy, tej samej wielkości na jajniku. Otrzymałam wypis z zaleceniem zrobienia bety za kilka dni i usg.
Kochane, w czwartek skończę 6 tydzień i właśnie wtedy mam wizytę z usg.
Martwię się, że w pęcherzyku nie ma zarodka. Tak wiem, przy tak wczesnej ciąży to się zdarza. Pewnie urośnie ale puste jaja też się zdarzają....
Myślicie, że w 6 tygodniu będzie widać zarodek z bijącym serduszkiem?
Wybaczcie za rozpisanie się, musiałam się wygadać chyba :D
Witaj gratulacje powinno byc widac chociaż u nie ktorych zdarza się to między 7/8 zalezy kiedy owu była. To naprawdę masz niespotykana ciążę, oby wszystko sie dobrze skonczylo ,zycze ci tego
 
reklama
Adeline89 dziękuję Ci bardzo ! Umrę ze stresu do czwartku :D
Zdążyłam pokochać to maleństwo, wyzwolił się we mnie duch walki, instynkt macierzyński .
Jestem po 9 operacjach brzusznych, więc to będzie naprawdę trudna ciąża.
Ale dam radę !
 
Do góry