Cześć dziewczyny!
Chciałbym się do Was przyłączyć i podzielić się naszym szczęściem
zacznę od początku. Natalia, 27 lat, w lutym niestety poroniłam, to był 5t4d... Strasznie to przeżyłam. Ale lekarz poradził nam odczekać jeden cykl i próbować dalej. No i się zaczęło, testy owulacyjne, temperatura, oczywiście co miesiąc wmawiałam sobie objawy i nic z tego nie wychodziło. Aż w końcu odpusciliśmy. Miałam zmienić pracę, bo w obecnej było za dużo stresu, ale zanim złożyłam wypowiedzenie jeszcze ten ostatni raz zrobiłam test. I co? Zobaczyłam cień cienia, ale był! Tego samego dnia poleciałam do laboratorium wynik 37. Nie był jakiś przeogromny ale po 48 godzinach było już 168 a tydzień później >10000. Byliśmy przeszczesliwi i umówiłam się na wizytę. Jestem już tydzień po wizycie. Serduszko bije, tętno 156
to był wtedy 7t4d, a termin wg usg mamy na 5 marca. Jest tylko jedno ale... Torbiel na lewym jajniku, 7centymetrowa, ale mam nadzieję, że się wchlonie i wszystko będzie dobrze, nie może być inaczej kolejna wizyta 13 sierpnia, trzymajcie kciuki! pozdrawiam wszystkie obecne i przyszle Mamy. I oczywiście gratuluję!