jade
Zadomowiona(y)
izunia - dobrze, że mnie rozumiesz. ja też jeżeli kiedykolwiek będę miala drugie dziecko, to jedynie z cesarką, za duża trauma.
basiu - nie przejmuj się, tak się zdaża, nie daj się dobijać rzeczami, na które nie masz wplywu.
a mój nadal mnie denerwuje i powiedzial, że ja mogę wziąć rozwód, a oni sobie z Adasiem poradzą. kurcze czasami myślę, w co ja się wpakowalam i najchętniej bym wrócila do Polski. ale cóż zobaczymy jak się wszystko uloży.
teraz czekam na jego siostrę z dwójką dzieci, która się oczywiście wprosila. nawet kurcze odpocząć nie można. ona wszystko musi wiedzieć, a mój to dzwoni do niej z każdą glupotą.
teraz jest akcja chrzcin. chcemy jechać w sierpniu do Polski, i ja chcialam nad morze pojechać. mój ma jechać tylko na 10 dni, ja sobie postanowilam na miesiąc.
no i myślalam, że od razu zrobimy chrzciny, a tu jego rodzinka (która oczywiście z katolicyzmem nie ma nic do czynienia), że oni definitywnie jadą. kurde 8 osób. i ja mam wracać z nad morza 4 dni wcześniej, żeby ich odebrać i obwozić potem może z malym dzieckiem. wkurzylam się teraz i powiedzialam, że to jest nasza jedyna szansa na jakiekolwiek wakacje w tym roku i nie mamy pieniędzy, żeby wyprawiać imprezę. to mój mówi, że może tu zrobimy, ale wtedy moja rodzina musi wydawać kase na bilety , no i ja musialabym wszystkie papiery zalatwiać z kościola i tlumaczyć, bo mój oczywiście katolikiem nie jest.
mówię Wam, czasami mam dość. ale wydaje mi się, ze trzeba być asertywnym i zacząć myśleć też o sobie a nie o innych.
basiu - nie przejmuj się, tak się zdaża, nie daj się dobijać rzeczami, na które nie masz wplywu.
a mój nadal mnie denerwuje i powiedzial, że ja mogę wziąć rozwód, a oni sobie z Adasiem poradzą. kurcze czasami myślę, w co ja się wpakowalam i najchętniej bym wrócila do Polski. ale cóż zobaczymy jak się wszystko uloży.
teraz czekam na jego siostrę z dwójką dzieci, która się oczywiście wprosila. nawet kurcze odpocząć nie można. ona wszystko musi wiedzieć, a mój to dzwoni do niej z każdą glupotą.
teraz jest akcja chrzcin. chcemy jechać w sierpniu do Polski, i ja chcialam nad morze pojechać. mój ma jechać tylko na 10 dni, ja sobie postanowilam na miesiąc.
no i myślalam, że od razu zrobimy chrzciny, a tu jego rodzinka (która oczywiście z katolicyzmem nie ma nic do czynienia), że oni definitywnie jadą. kurde 8 osób. i ja mam wracać z nad morza 4 dni wcześniej, żeby ich odebrać i obwozić potem może z malym dzieckiem. wkurzylam się teraz i powiedzialam, że to jest nasza jedyna szansa na jakiekolwiek wakacje w tym roku i nie mamy pieniędzy, żeby wyprawiać imprezę. to mój mówi, że może tu zrobimy, ale wtedy moja rodzina musi wydawać kase na bilety , no i ja musialabym wszystkie papiery zalatwiać z kościola i tlumaczyć, bo mój oczywiście katolikiem nie jest.
mówię Wam, czasami mam dość. ale wydaje mi się, ze trzeba być asertywnym i zacząć myśleć też o sobie a nie o innych.