no cenowo dość drogo wychodzą dlatego zostawiam je na naukę czystości bo u nas na razie to bunt ze zmianą pieluchy jeśli nie jest taka ze 2 kg ciężka bo mi ucieka na hasło zmiany a z kolei jak jej już dobrze ciąży to sama łapie się w kroku i do mnie przychodzi... w sumie nie jestem nadgorliwa, dupka nam się nie odparza więc nie będę za małą biegać żeby ją przebrać, a kupę robi to wcale nie wiadomo kiedy tylko po smrodku wiemy i to też nie zawsze jest aromatyczna... więc próba nocnikowania była przez święta ale bez skutku więc na razie metoda - nic na siłę... na nocnik sama siada i wstaje ale w ubraniu i do tego jak siądzie i zapytać ją co robimy na nocniczku to tylko stęka i się uśmiecha... moje zdanie takie że bliżej wiosny jak mniej ubrania na niej będzie to podejmiemy kolejną próbę chyba że sama wcześniej zacznie wołać... u nas z mówieniem to w zasadzie tata, da, dada, lala, kaka (kaczuszka w kąpieli i w książeczce) , buba (na psa tak woła a pies nazywa się Saba...) a mama to tylko jak coś trzeba albo jak jakieś nieszczęście...i dość dużo takiego "gadania" w jej języku jak ja to określam mamrotania pod nosem no i wszystkie piski i krzyki...
u mnie motywacja odchudzająca poniżej zera... myślę że bliżej wiosny się ruszę bo i z małą więcej na spacery a teraz to albo katar albo brak pogody...