Dzisiaj moje dziecię przeżywało szczepionkę. W poczekalni siedział sobie pan (czekał na żonę z synkiem). Ledwo co Młodą rozebrałam - już pana klepała po kolanku. Aż się dziwił, że taka śmiała i odważna
Później przykleiła się do okien apteki (apteka sąsiaduje jedną ścianą z poczekalnią w przychodni i ściana ta jest przeszklona) i pukała dotąd, dopóki jedna pani aptekarka nie przyniosła jej naklejki. A jak się wszystkie aptekarki śmiały
Później po poczekalni przyszła jakaś starsza pani, a Tośka od razu jej do siatki zajrzała. Co za dziecko
No i na sam koniec przyszła mamusia z córeczką 3 tygodnie młodszą od Toni - Amelką - ale Amelka zostawała w tyle za Tośką. Dużo mniejsza, chudsza, nie chodziła, nie mówiła i miała tylko 2 ząbki, ale za to uśmiech z buziaczki jej nie schodził. Kiedy wreszcie weszłyśmy na szczepienie, Tosia sama podała pielęgniarce książeczkę zdrowia, za co dostała aż 3 naklejki
Później było ważenie (10,4kg, czyli w 2 miesiące niespełna kilo przytyła), mierzenie (78cm) i osłuchiwanie, Młoda zdrowa jak dąb
No i na koniec ukłucie, ale tylko chwilę zapłakała i zaraz zaczęła się bawić piramidką. Zarówno pani doktor, jak i pani pielęgniarka wyjść z podziwu nie mogły, bo naprawdę rzadko zdarzają im się dzieci, które w ogóle nie płaczą
Poza tym Młoda rozwija się rewelacyjnie
Następne szczepienie po 3 czerwca, ale wykupimy płatną szczepionkę, żeby nie kłuć aż 3 razy