Wpadam trochę popluć jadem, bo jak się ugryzę w język, to niechybnie zginę na miejscu...
Egzamin wewnętrzny oczywiście zaliczony, miałam 1 błąd na pytaniu, w którym zawsze mam błąd
Ale ja nie o tym...
Egzamin miałam w centrum, na Ogrodowej. Normalnie dojazd zajmuje mi z 10 minut, w porywach 15 (bo ja rajdowiec jestem
). Dzisiaj jechałam 35...
Krew mnie po prostu zalewa, pielgrzymi to osobny gatunek ludzi...
Ja nie wiem, dlaczego im się wydaje, że są świętymi krowami??? Czują się jak u siebie! Włażą pod samochód, przechodzą przez ulicę w niedozwolonych miejscach, pasy traktują jak pastwisko, normalnie masakra!!! Jakbym miała pozwolenie na broń, to bym waliła jak do kaczek, tylko szkoda, bo poszłabym siedzieć jak za ludzi...
A jak się na nich trąbi, to wielkie oburzenie! Że jak można ich poganiać albo krytykować! przecież oni przyszli się MODLIĆ i wszyscy tubylcy powinni ich po stopach całować...
Ja współczuję tym, którzy mieszkają nad morzem, bo w Częstochowie taki najazd mamy raz w roku, a w kurortach cały sezon... Nie wytrzymałabym psychicznie...
Kierowcy to już w ogóle osobny temat, bo jak zagubienie w obcym mieście jestem w stanie zrozumieć, tak kompletnego braku znajomości przepisów już nie! I stoi taki osioł, blokuje ruch, bo nie widzi, że ma pierwszeństwo, albo ślepy, że sygnalizacja jego nie dotyczy... Ależ się dzisiaj naklęłam...
Babka z ośrodka, gdzie miałam egzamin wewnętrzny - to samo, wdałyśmy się w dyskusję i też leciały niewybredne słowa, bo też biedna dzisiaj godzinę stała w korku...
Babka z WORDu - stwierdziła, że na samą myśl o przedzieraniu się przez miasto jej słabo i nienawidzi Częstochowy w sierpniu...
Dobrze, że ogólny egzamin mam już po szczycie pielgrzymkowym, bo mogłoby się to baaaaardzo źle skończyć (bynajmniej nie dla mnie...).
Wrrrr....
Beti, dzięki, że zadzwoniłaś, bo mogłam odrobinę dać upust emocjom, inaczej bym porozjeżdżała to bydło