u nas okej, od soboty jestem w domu, mały jest póki co spokojny i mało wymagający, szybko się najada i spi, starszaki zachwycone dużo pomagają nawet Dawid przylatuje kilka razy dziennie, nosi go, lezy sobie z nim, Fabian póki co nie okazuje zazdrości, chce we wszystkim pomagać, jest bardzo delikatny i ostrożny, chwilami widzę że mu nie pasuje kiedy karmię a on musi na coś poczekać bo wtedu mówi
"odłóż go i choć" ale chyba gorzej sobie to wyobrażałam jeśli chodzi o Fabcia.
Niemniej jednak czuję się słabo po tym porodzie, było ciężko choc nie trwał długo ( niecałe 4 godziny) dostałam małego krwotoku, pękł pęcherz płodowy ale zamiast wód albo raczej wraz z wodami leciała mi ciurkiem żywa krew cała masa. Położna mnie uspokoiła i powiedziała że zaraz dostane kroplówkę na ten krwotok że macica po 4 porodach zmęczona a do tego ta cholestaza często powoduje krwotoki przy porodzie. Przy 9 cm rozwarcia położna stwierdziła że jeszcze spokojnie z 10 minut zanim główka będzie gotowa do wyjścia więc ona leci szybko przynieść tę kroplówkę w momencie kiedy wyszła sama z pomocą męża urodziłam główkę ( okropne przeżycie) Daniel spanikowany trzymał główkę wzywając położna, ja krzyczałam bo mnie dosłownie rozrywało ( pękłam w dwóch miejscach) połóżna biegnie mało co się nie zabije drugie parcie i wyszłedł mały, potem szycie, kroplówka itd.
Obolała jestem bardzo, bolą mnie kości miednicy do tego ciągle upał. Zaleta jest taka że spacerujemy od pierwszego dnia wyjścia ze szpitala w domu ze wszystkimi moznaby kota dostać.
Od wczoraj jestem sama, Daniel musi pracować, już i tak sporo odpuścił przez moje leżenie w szpitalu, musi pozamykac sprawy żebyśmy mogli jechac do polski nad jeziora trochę odpocząć i żeby dzieci trochę pokorzystały jeszcze z tych wakacji.
więc już normalnie sama funkcjonuje, sprzatanie, zakupy, itd. mam lekki zjazd hormonalny ale wiem że to normalnie i wiem że to przejdzie więc nie daję się hormonom