reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mamy siedzące w domach z dziecmi

witaj vici:happy: fajnie cię poznać, ja tu z tych nowych ale systematycznie męczę domóweczki czytaniem moich postów ;-);-);-)
Kerry1 czy papryczki i cukina maja farsz jak na golabki??Smacznie wygladaja

Tak jak do gołabków, ja do gotujących się woreczków ryżu dodałam zioła, rosołek, a do farszu cebulkę zeszkloną, marchewkę startą, mięso z karczku, ten ryż, grzybki namoczone i przemielone, przyprawy, sól, pieprz i trochę przyprawy do gyrosa.
 
reklama
No Was na chwilę zostawić :wściekła/y:. Coście oszalały z tym pisaniem, czy co ?:wściekła/y:;-)

Mimo mojego złego samopoczucia musiałam wyjść do sklepu po brakujące składniki na żurek. Myślałam, że do domu nie wrócę, tak się źle poczułam.
 
O dzieki jeszcze raz za przywitanie :-)
Papryczki mniam choc mezus woli"normalne" golabki,jakis antypaprykowy troche jest :-D
U nas na obiad zapiekanka z makaronu z mieskiem mielonym i sosem czosnkowym
 
Kobietki powiedzcie mi, czy po APAP-ie mogę wziąć ASPIRIN-ę ??? Albo FERWEX ??? Kurcze, tak dawno lekarstw nie zażywałam, że nie pamiętam :zawstydzona/y:.
 
Szalone..... naprawdę....
Wszytkie teraz z mężami pewnie obiada zajadają hehe
WItam starą nową mamusię heheheh
Winka ja tam jak mnie coś boli to wszystko na raz biorę a apap jest tak słaby że spokojnie możesz sobie coś jeszcze zapodać...
A ja dziś na obiad rizotto mam. M jeszcze z pracy nie wróćił, WOjtek śpi cały czas.
Kurcze Michał mi kupy nie chce robić. Wstrzymuje i koniec.... Już 4 dzień nie robił. Boję się że go brzuch rozboli... MAcie jakieś pomysły na takie numery???
 
Zapomniałam wam napisać co mi wczoraj moja mama opowiadała. Chyba pisałam że Kubuś jest u dziadków na parę dni. Wczoraj przez miejscowość moich rodziców przechodziła pielgrzymka z Nysy do Częstochowy. Moje dziecię jak zauważyło, że tyle luda idzie ulicą to nic tylko stał na murku (czytaj: wisiał na płocie:-D) i do wszystkich krzyczał: "cieść":-D:-D i wszystkim chciał rączkę podawać. No i zarobiło moje dziecię obrazek święty, choragiewkę jakieś ciastka i czekoladę.:-) Potem parę osób korzystało też z ubikacji u rodziców, a mama częstowała ich kompotem. To Kuba do wszystkich "plosię" jak prawdziwy gospodarz. ;-)

A ja właśnie bawiłam się z juniorem na tapczanie, jeju on ma dwa i pół m-ca a śmieje się niemożliwe głośno.
 
reklama
No moja kiciunia to znajda z zeszłego roku - listopad bodajże to był. Śliczne małe kocię zabrudzone bo deszczowy dzień no i uratowałam ją prawie spod auta.:szok: No i tak sobie rosła rosła aż przyszła wiosna i zaczął się okres rui. Wtedy nagle kiciunia się zorientowała że ja to jestem samica a mój małż samiec. Żebyście widziały jak ona się łasiła do niego, normalnie konkurentkę wychowałam przy sobie:no:. Zanim poszliśmy na zastrzyk do weta to ona miała co tydzień te ruje. Ja tu na ostatnich nogach przed porodem a ta wyje po nocach i wyje. Na mnie zaczęła się rzucać, drapać i gryżć:no: a mój nie umiał się od niej odpędzić;-). W jeden dzień już byłam tak zdesperowana że chciałam ją wrzucić sąsiadom którzy mają kocura:-p. A niech se użyje:-p:tak:. Najgorsze było to że zaczęła nam sikać do naszego małżeńskiego łoża.:crazy::szok::no::wściekła/y:. Wystarczyły lekko uchylona drzwi i już była na łóżku. Po zastrzyku u weterynarza wszystko się uspokoiło, dosłownie nie ta sama kotka:nerd:. Aż przyszedł dzien mojego porodu, do szpitala rano a o 14 już był bartuś na świecie. małż ze mną, kubuś u babci, kicia sama w domu. No i znów się zsiusiała do łózka, tak mocno że moja pościel z owczej wełny wylądowała w pralni:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:. Małż się po prostu wściekł, gdy wrócił . Chciał ją wyrzucić przez okno:wściekła/y:. No i kicia wylądowała u moich rodziców na wsi.. poluje na myszy albo raczej one na nią bo to miastowy kot przecież:-D:-D:-D Flądra jedna, ona była tak o mnie zazdrosna że obgryzła nawet róże która dostawałam od małża.:angry::dry::no:
HIHI
Jak bym czytała o swoim kochanym kotku. Też był zazdrosny ale o mojego męż, jeszcze wtedy nim nie był. Dostałam go od znajomej mamy, bo bardzo chciałam całego białego kocórka, a on taki był. Przyniosłam go do domu, a nasz 2 lata starszy kocór, prawie go zagryzł, lanie dostał, a kociaczek wylądował w kartonie u mnie wpokoju. I tak sobie rósł , spał w oim pokoju w kartoniku, aż zaczełam chodziś z A.. i kotek wyladował na podwórku. Do mnie się łasił i wszystko nadal było OK, ale A.. miał przerąb... kot się rzucał na niego, gryzł go( a był taki spokojny zawsze, że za ogon go się ciągło i nawet nie zawarczał) i tak było przez 3 miesiące. Aż głuptasek nie skapną się, że A... chodził tylko w czarnych ubraniach i na nim go dobrze widać:-D, to się zaczoł łasić i włazić na kolana ( robił to chyba też złośliwie, bo tony włosów zostawiał:happy:). Kotka już nie ma, bo wlazł w silnik i jak tata odpałał auto to go poturbował, biedak uciekł i po tygodniu myśleliśmy, że gdzieś zdechł, a on wrucił. Bez zębów, z przetraconym ogonem i jedną wielką raną na łapie. Weterynarz mówił, że przeżyje i go leczył, ale mój dziadek stwierdził, że po kocie i jak wszyscy wyjechaliśmy z domu na weckend, "dobił " go:wściekła/y:, jak to ujoł. Szkoda mi go, bo był kochany i wierny.
 
Do góry