a ja uwazam, że nie ślub wszystko zmienia, tylko wspólne zamieszkanie, u nas kłótnie to były przede wszystkim o szczegóły związane ze sprzataniem i takimi róznymi pierdołkami, ja jestem zodiakalna panna i u mnie musi być porządek i wszystko na swoim miejscu, a Darek raczej nie zwracał na to uwagi i np. takie rzeczy doprowadzały mnie do szału: szykował kanapki i zostawił po sobie pełno okruszków, chodził w butach po domu, a piach mu wszędzie wylatywał, wrzucał do prania spodnie robocze, a w kieszeniach pełno gruzu, srubek itp., jak sie kąpał, to łazienka cała zachlapana była, no i jeszcze wiele innych takich detali, teraz jest lepiej, nie powiem ze super, ale i on sie stara i ja już na to się uodpornialm, więc wielkich awantur już nie ma :-)