reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mamy siedzące w domach z dziecmi

Trinakria - to sie ciesz babo ciesz i caluj po nogach


wiecie moj maz tez jest dobry ale czasem mnie wkurza ze sie nie domysli ze ja tez potrzebyje odpoczynku i wyjscia do ludzi .... maz moj np. cala noc wstaje do ewy ... wiec nie jest tak do konca az zle - ale mogloby byc lepiej
ale zrobilo mi sie przykro tym ze tak zasugerowal - ze ja w domu robie "nic" - w sumie nie powiedzial mi tego otwarcie ale mozna bylo to wyczytac to miedzy wierszami


atol - mu poprostu jestesmy obowiazkowe - ja nie wiem skad my bierzemy sile zeby o wszytskim pamietac i wszystko miec skonczone na tip top .... poprostu mamy taki dar i juz chyba nasz taki los ....

ehhhh - dzis jestem zmeczona juz psychicznie EWA i jej zachowaniem (zeby) ehhh trzymajcie za mnie kciuki bo sie chyba porycze :(
 
reklama
Dolaczam sie do waszych wypowiedzi.Moj maz tez uwaza ze jak siedze w domu to nic nie robie i on by tez tak chcial.Nie chcodzic do opracy itp Troche przykro to slyszec ale mam nadzieje ze kiedys bedzie mial okazje sie przekonac jak to jest naprawde.

A wszystkim mamuskom zycze zeby nie przejmowac sie takim gadaniem i robic swoje :)
Pozdrawiam.
 
I ja tez muszę powiedzieć, że mam WSPANIAŁEGO MĘŻA ;D mysli po prostu o wszystkim, tak naprawdę wizyty u lekarza, szczepienia itd. są chyba bardziej na jego głowie niz na mojej... :) nasz synek urodził się 12 dni przed terminem, nie bylismy na to do końca gotowi, ale w czasie naszego pobytu w szpitalu mój mąż tak wspaniale wszystko zorganizował, że aż byłam w szoku... ::) na szczęscie w domu spędza dość dużo czasu, bo oboje studiujemy, a zajęcia to w końcu nie praca od rana do wieczora, i czasem mozna nie pójść ;) ostatnio ja musiałam wyjśc na zajęcia, i to wieczorem, i mąż musiał sam wykąpać Olka - zwykle robimy to razem i idzie bardzo sprawnie, ale samemu poszło mu tez dobrze, i od tej pory nie miga się wcale od przewijania, co się zdarzało(zwłaszcza jak była kupka ;) ), a nawet sam się do tego rwie i czasem czuję się wręcz odsunieta od tego ;) niekiedy tylko się wkurzam wieczorami, jak Olek jeszcze harcuje, a on mówi, że jest taki zmęczony, że mam się zająć dzieckiem, bo on musi się połozyć spać. Wtedy mówię, że niech sobie wstaje dwa razy w ciągu nocy i do tego jeszcze karmi piersią, żeby Olek się nie najadł i nie chciał usnąć, to zobaczy co to jest zmęczenie :p ale tak naprawdę bardzo doceniam to jak o nas dba :) (tylko obiadu sam nie zrobi :p)
oczywiście zdarza się jak np. dzisiaj, że mąż mówi "wyjdę z Olkiem na spacer a ty się ucz" (bo mam dziś zaliczenie i własnie się uczę siedząc na babyboom :p ), ale oczywiście sam się nie wyszykuje, i za chwilę jest "ubierz mi go", "spakuj torbę" itd... no ale ja wcale nie narzekam i życzę Wam dziewczyny więcej wyrozumiałości ze strony Waszych Mężczyzn... :)
 
Po waszych wypowiedziach tak jak Trinakria musze stwierdzić, że mam wspaniałego i kochającego męża (a ja ciągle na niego narzekam ;D ).

Mój mężuś stwierdził, że opieka nad dzieckiem jest cięższa niż jego praca, a pracuje fizycznie po 8-10 godzin. Bardzo mi pomaga, w nocy wstaje i robi mleczko. I naprawdę docenia mnie, nie narzeka jak nie ma obiadu, nieraz nawet jak mu mówie, zeby poczekał, a ja coś szybko wykombinuje na ten obiad, to on na to, ze zje sobie kanapki. :)
On sam mi ostatnio przypomniał o podaniu leku wieczorem, bo ja nie doczytałam i byłam pewna że raz dziennie.
To on sprzata po mnie pampersy, pomaga przy kompaniu itp.
Jak do lekarza, czy na szczepienia to zawsze chodzi z nami ( ma to szczęście, że zawsze kiedy chce może sobie wziąć wolne).
 
Pycha pisze:
nie narzeka jak nie ma obiadu, nieraz nawet jak mu mówie, zeby poczekał, a ja coś szybko wykombinuje na ten obiad, to on na to, ze zje sobie kanapki.  :)

u mnie jest podobnie - obiad nie gotowy to nie ma zadnego problemu

moj maz jest ok - tylko te jego stwierdzenie - ze w domu to napewno luzy itp. aj

Pycha pisze:
Jak do lekarza, czy na szczepienia to zawsze chodzi z nami ( ma to szczęście, że zawsze kiedy chce może sobie wziąć wolne).

no trudno zeby tego nie robili nasi mezowie - wkoncu to tez ich dzieci - moj maz tez zawsze z nami jest ale ja nie uwazaM TEGO ZA JAKIS FENOMEN - TO SA POPROSTU JEGO OBOWIAZKI TAK SAMO JAK MOJE


a mnie smieszy ze jak oni nam pomagaja to raptem tacy kochajacy i wogole naj ... a dlaczego jak my robimy wsyztsko to to jest tak NATURALNE ???
 
No, to ja też muszę się dołączyć do dziewczyn które chwalą swojego męża. :)

Jak urodziła się Patrycja, wstawał w nocy tyle samo co ja, a nawet częściej, podawał mi ją do łóżka do karmienia, przewijał i odkładał do łóżeczka. Z kolei ja nad ranem byłam bardziej aktywna i ja od 4-5 rano przejmowałam "dyżur", a on odsypiał.
Do tej pory raz w nocy mała się budzi i z reguły wstaje do niej mąż, ja ją karmię i odkładam spać, a potem rano już ja się nią zajmuję (kaszka, ubieranie itp.)

Mój mąż ma tzw. wolny zawód i nie pracuje od - do. Są czasem takie dni, kiedy jest w domu i wtedy dużo robi przy małej, a ja mogę spokojnie coś ugotować, czy nawet wyjść na zakupy.
Zresztą, jak widzi, że mam doła, np po kilku ciężkich dniach sam na sam z małą - to wręcz karze mi zadzwonić do koleżanki i wypycha na miasto, odstresować się (najczęściej na zakupach ciuchowych  ;))

Więc, doceniam go, jest Kochanym Skarbem! I co ważne, nigdy go nie krytykuję, że np. krzywo założył pieluszkę, albo nie wie dokładnie jakie ubranko założyć, gdzie co leży, że nie lubi smarować pupy bo jest to tłuste. Ale go chwalę i nie szczędzę miłych słów, żeby go nie zniechęcić!!!! Myślę, że to ważne dla faceta - jak go się chwali.
Z większą przyjemnością coś robi.

A jak ma okazję zostać z  małą na cały dzień, to jak wracam zawsze mówi, że cieszy się, że to ja z nią siedzę, bo jestem dzielna, bo on by tak nie potrafił! I wiem, że docenia moją "pracę".
 
tuśka21 pisze:
Pycha pisze:
Jak do lekarza, czy na szczepienia to zawsze chodzi z nami ( ma to szczęście, że zawsze kiedy chce może sobie wziąć wolne).

no trudno zeby tego nie robili nasi mezowie - wkoncu to tez ich dzieci - moj maz tez zawsze z nami jest ale ja nie uwazaM TEGO ZA JAKIS FENOMEN - TO SA POPROSTU JEGO OBOWIAZKI TAK SAMO JAK MOJE

Dla mnie to duzo, że z nami chodzi, bo niestety nie każdy ojciec może wziąc wolne. Np. mąż mojej siostry bardzo rzadko z nimi jeździł po lekarzach, bo musiał być w pracy.

tuśka21 pisze:
a mnie smieszy ze jak oni nam pomagaja to raptem tacy kochajacy i wogole naj ... a dlaczego jak my robimy wsyztsko to to jest tak NATURALNE ???
U nas naturalne jest, że on mi pomaga, a napisałam, że ma wspaniałego i kochanego męża po przeczytaniu postów i porównaniu go z innymi.

 
Gwiazdka pisze:
A jak ma okazję zostać z  małą na cały dzień, to jak wracam zawsze mówi, że cieszy się, że to ja z nią siedzę, bo jestem dzielna, bo on by tak nie potrafił! I wiem, że docenia moją "pracę".


i o to wlasnie chodzi o to pare cieplych i milych slow ....

zreszta o tym jest ten watek - o pracy w domu
 
wiecie co ja tak sobie wlasnie pomyslam - ze my mamy dobrych meow - i pomagaja nam - tylko my jestemy przemeczone - i dlatego nasze mysli skupiaja sie na tym co negatywne w ich zachowaniu - ja to juz nie moge sie doczekac weekendu - moja mama zabiera ewe w piatek - a ja sobie sie wyspie i wyleniue - bede robic naprawde NIC NIC NIC  i jeszcze raz NIC

moj maz jest poprostu bardzo zapracowany - zmeczony bo mgr.robi - wiec i studia - male dziecko + wredna zona ktora ciagle cos wymaga - tak sobie mysle ze oni tez sa ludzmi - i naogol mezczyzni maja troszke inne podejscie do zycia .... dla moje meza nie jest piorytetem posprztac w domu ale to aby ewa byla usmiechnieta -

szkoda ze tak negatywne rzeczy wiecej sie uwidaczniaja - ale napewno i ja nie jestem doskonala ... szkoda tez ze moj maz jesty pokrojem czlowieka ktory nie jest wylewny ze swoimi uczuciami - moze gdyby byl wylewny mowil by mi jak pieknie dbam o caly dom i o niego ....

chyba musze zaczac doceniac to co mam
-czyli jest na kazde zawolanie
- przywnosi pieniadze do domku
- jak poprosze to zrobi to co kaze
- zajmuje sie ewa jak umie
-kapie i pielegnuje ja
- kupuje zawsze to co jest nam potrzebne
-nie wypomina pieniedzy (obecnie ja nie pracuje - ja wydaje ;))
- wstaje do ewy w nocy (ja spie cala noc)
- zawsze jest po pracy
- nie pije - nie szlaja sie z kumplami
- jest dla mnie dobry (tzn. nie bije mnie - nie krzyczy na mnie - )

wiec chyba nie jest tak zle jak mi sie wydaje - a ze czasem sobie pogada cos  - hmmm kazdemu cos wolno ... od teraz bede starac sie inaczej patrzec na To wszystko ....

napewno bedzie jeszcze okazja ze moj maz posiedzi dluzszy czas z dzieckiem i wtedy sie przekona co znaczy praca w domu ....
a usilnie i spierajac sie nie przekonam go to tego ze ja tez pracuje ....
 
reklama
A ja powiem tak, że mam NORMALNEGO, KOCHAJĄCEGO MĘŻĄ A KRZYŚ MA TAKIEGO OJCA.
Licząc od samego początku bardzo przeżywał ze mną to, że zostaniemy rodzicami.
Po pierwszej mojej wizycie u ginekologa zadzwonił z pracy i wypytywał co z nzaszym dzidziusie, czy wszystko ok.
Po pierwszym USG strasznie się wzruszył, gdy zobaczył dzidziousia na monitorku.
Wspierał mnie psychicznie przez cały okres ciąży a jego deklaracj, że będzie przy porodzie pozwoliła mi bezstresowo przeżyć te cudowne dla nas chwile, choć w rezultacie nie zdążył dojechać na poród, bo wszystko strasznie szybko się rozegrało, to gdy wpad na porodówkę i wziął w ramiona naszego synka i ucałował mnie, to zobaczyłam w jego oczach łzy szczęścia.
Po powrocie do domu ze szpitala był z nami przez kilka dni (miał urlop). To on pierwszy kąpał Krzysia i bardzo mi pomagał.
Gdy tylko ma chwilę wolnego czasu, to zajmuje się synem, a ja mam czas dla siebie.
Przez wekendy Krzyś należy praktycznie tylko do taty - przepada za ojcem, aż mi czasem jest smutno, że nie cieszy sie tak na mój widok (ale to tylko dla tego, że z mamą jest na codzień, a dziś kiedy wyjechałam sama na zakupy po powrocie zastałam szalejącego na mój widok synka).

Nie powiem, były takie momenty w których mój mąż powiedział, że on musi rano wstawać a ja mogę sobie pospać do której chcę i siedzę w domu, i to jest całkiem inna sytuacja niż jego. Ale ja powiedziałam mu wtedy, że chętnie się z nim zamieni jeśli tylko chcę i przedyskutowaliśmy wszystkie za i przeciw i teraz już tak nie mówi.

A wręcz przez święta kiedy miał więcej wolnych dni spędzonych z Krzysiem, powiedział mi, że podziwia mnie za to że opiekuję się dzieckiem, że w domu jest posprzątane i że zawsze kiedy wraca z pracy czeka na niego ciepły obiad i kochająca rodzina


Podsumowując (to moje zdanie):

MÓJ MĄŻ JEST TAKI JAKI POWINIEN BYĆ KAŻDY MĘŻCZYZNA POSIADAJĄCY RODZINĘ.


 
Do góry