Cześć dziewczyny!!
Nadrobiłam już Wasze posty i jestem znów na bierząco
.
Dalej jestem spuchnięta i mam napiętą twarz ale jest zdecydowanie lepiej niż wczoraj, moje oczy powoli wracają do normy i znów są duże
. Wapno popijam w dalszym ciągu <nigdy w życiu nie wypiłam tyle wapna
>, wczoraj już nie brałam antybiotyku, dzwoniłam dziś do lekarki i kazała mi go odstawić i zjawić się po receptę na inny antybiotyk
. Zobaczymy co z tego wyniknie. Widzę, że dziś od rana ruch na forum, ja dopiero teraz mam chwilkę wolnego. Kuba śpi, większość rzeczy mam już porobioną, musiałam pranie z balkonu na biegu ściągać, bo zaczeło padać
. Nie mam już siły do tej pogody... Wczoraj było strasznie gorącą, a dziś wieje i pada <raptem 18stopni>. Chciała bym prawdziwe lato choć przez kilka dni. Muszę dziś lecieć znów do PKO i się dowiedzieć czy wypisali mnie z BIKU, bo bez tego możemy się pożegnać z kredytem
, jak na złość od wczoraj nie mogę się do nich dodzwonić
, ja nie wiem jak oni pracują, że nie odbierają telefonów.
As, nie przypuszczałam, że do szczepionek dodają tyle zbędnych składników, a gdzie te wszytkie atesty? Przecież musiały one przejść przez badania, bo bez nich nie były by dopuszczone do sprzedaży
. Oligofrenopedagogika zajmuje się chyba nauką osób z upośledzeniem umysłowym, czy tylko dzieci? Współczuję uczulenia na osy, mojego T ukońsił, a raczej ugryzł na początku czerwca szerszeń i zaczeła mu puchnąć ręka <cała>. Wystraszyłam się i wysłałam go na dyżór do lekarza, a lekarka dyżurująca kazała mu pić wapno i stwierdziła, że nie jest uczulony. Jak się na drugi dzień obudził, to już miał spuchniętą twarz więc wysłałam go do szpitala i dopiero tam swierdzili, że jest uczulony i dali mu zastrzyki odczulające... Straszne to jest
.
Aguska, jak tam Bartuś? Dawałaś mu już na spróbowanie nektarynkę? Mój Kuba to dosłownie piszczy jak je widzi
i płacze jak zobaczy, że pestkę widać
.
Ewuniaf, antybiotyki kiedyś tak nie uczulały, teraz co 3 ludek jest na coś uczulony... szkoda tylko, że najwięcej wśród uczuleniowców jest dzieci, bo dorosły to zdaje sobie sprawę, że danej rzeczy jeść nie może, a dziecku ciężko jest wytłumaczyć i trzeba zabraniać :-(.
Justa, też wczoraj czytałam o małej Zosi. Aż serce się kraje... takie malutkie dzieciątko, a tak doświadczone przez chorobę.
Gimpelka, mam nadzieję, że dajesz sobie radę z tym wstawaniem Wojtusia w nocy. Bo ja dostawałam szału jak mi mały wstawał o 1 i nie spał do 4
.
Lenka, jak tam Gaja? W ogóle pisz co słychać!
.
Agulek, witam nową mamę :-) i życzę zdrówka