No i dzień zbliża isę ku końcowi. Odebałm wyniki prześwietlenia-płuca bez zmian. POszłam do babci na pięć minut ale tak sie zagadałyśy, ze wysżłam po 2h, jeszcze spotkałam lekarza i z nim pogadałam. Boją sie ciąć babcię i wymyślili, ze przez żółądek jkoś jej te kamienie wyciągną. Babci asię cieszy, ze pod nóż nie idzie.
I poleciałąm do lekarza, dostałam recepte na inhalator-wziewy jakieś czy coś, ponad 4 dychy
, a gorzkie dziadostwo fuj, no al enic, [rzeżyje niech tylko pomoże, bo już nie wyrabiam.
Malinuś tak więc odpowiedziałm ana pierwsze pytanie, jakoś tak wlotem, hehe.
Odebrałąm młoda z przedszkola. Z płaczem-bo nie chciała jeszcze iść do domu
. No ale jakoś doszła
Prezkabaciłam ją ciepłym kakałkiem.
No i rozmontowałam łóżeczko Witusi, wchodzi i mówi-mamo-gwoździe wyleciały, nie da się spać, i co teraz.
A ja teraz mam zadanie poustawiac jakoś ten pokój, hehe
Dokładnie tak
W ciagy dnia tez dokładnie wie kiedy siku robi, a jak nasika to otem sie rozbiera, żeby jej pieluch zmienić
tylko, ze ona nie za bardzo gada, więc jeszcze lipa
No i zimno, no ale Helenke odpieluchowałam w grudniu
Nabyłam juz nocnik, bo tego co miałam to sie pozbyłam, zobaczymy, może będę próbować
Powiem, Cii, że moja bardzo szybko zimą złapała, a latem sikął po nogach i potrafiła się tym jeszcze cieszyć, hehe. A zimą? 2 dni i wiedziaął do czego się robi, hehe. Ja o wiośnie o łóżeczkowym odpampersianiu mówiłam.
Lidka współczuję, zebyście sie tylko tfu tfu tfu jakiegos choróbska nie nabawili
A mnie nadal głowa boli. Od wczoraj rana jakoś przejśc nie chce. A jak kaszlnę, to nei wiem, czy płuca wypluję, czy oczy wydusze bólem
Dobra, obiad zjeść i pokój skończyć