reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

.::: Mamy grudniowe 2015 :::.

kurde dzag, nie dobrze z tym materacem chyba u mnie, dzięki za opis,musze to teraz przemyśleć.

Szkrabek
domyslam się że moja samotnia zostanie naruszona powaznie :)

ja chcialabym odejsc od kompa i coś zrobić w domu, masakra nic mi sie nie chce ( poza spaniem i jedzeniem)
a propo zdrowego jedzenia, zjem chyba dziś chinczyka :)makaron sojowy z kurczakiem :p albo sajgonki
 
reklama
Domi, ale to o czym piszesz nie ma nic wspólnego z używaniem gotowców w kuchni. No chyba, że teściowa dodaje kilka kostek rosołowych ;-) To wiadomo, że takiego smaku to nigdy nie dogonisz. I dobrze ;-) Robisz pewnie smaczny rosół, ale po prostu inny niż Twoja teściowa :-) Ja bym nie miała kompleksów na Twoim miejscu. Wiadomo, że wołowy inaczej smakuje i wygląda niż drobiowy. A jak chcą Twój w wersji ciemnej to cebulę opiecz i wrzuć do gara :-)
Szkrabek, o złota Twoja mama :-) Mnie teź przetwory jakoś nie wychodzą i nie ciągną. Zrobiłam parę razy powiodła i dżemy, ale - jak to na początku robienia czegoś nowego - słabo mi wyszły. Ale od kilku lat mam postanowienie, że w końcu wezmę się za to na poważnie ;-) W końcu pasztetów pieczonych czy ciast i tortów też kiedyś nie potrafiłam zrobić a teraz wychodzą bez problemu :-) A co do tego sosu pomidorowego to owszem, najlepiej to w ogóle ze świeżych pomidor robić :-) Ale u nas takie sosy tylko w sezonie, mamy wtedy od brata męża z pola zapasy ;-) Poza sezonem to jednak w Polsce te pomidory średnie są. Tych Passat w kartoniki tez używam, ale jako dodatek do sosu, pizzy czy zupy pomidorowego. Sos do makaronu Lubie gesty, wiec miąższu więcej potrzebuje, stad pomidory w puszcze wole. A co do zamawiania pizzy - eeee, bez przesady. Pizzerie robią swieże ciasto, składniki dodają takie jak i Ty byś dodała, wiec mały problem :-) Lepsza taka zamówiona albo samemu zrobiona niż mrożona. Wszystko jest dla ludzi, byle z głową z tego korzystać. I jeść, a nie faszerować się chemia.
 
Dziewczyny z tym jedzeniem to jestem tego samego zdania. Skoro juz wszedzie tej chemii pelno to chociaz tam gdzie mozemy to starajmy sie jej unikac. Ja nie powiem ze nigdy nie siegam po gotowce bo i mi sie czasem zdarzy ale to bardzo rzadko. Staram sie tez sama robic rozne przetwory ale wiele tego nie pomieszcze w szafkach niestety wiec wszystkiego chociaz po troszke. I tak mam w kuchni jakies swojskie kompoty, soki, dzemy ogorki itd. A jak np obiadow mi sie nie chce gotowac ostatnio to robie od razu na 2 dni i daje do lodowki. Wole odgrzane niz z torebki. Chociaz np moj maz dosyc czesto siega po zupki chinskie bo je lubi :-\ dla dziecka tez chce robic sama a nie gotowe sloiczki brac. Wydaje mi sie ze tak jest i zdrowiej i taniej
 
aaa i jeszcze ciekawostkę Wam powiem. Moje dziecię bardzo lubi spaggetti, także często robię, ale zawsze mi powie, że u taty lepsze (jestem rozwiedziona z pierwszym mężem i młody jeździ co 2 tyg na weekend to taty). Ja sos robię oczywiście z pomidorów - parze i duszę z mięsem mielonym. I kombinowałam z przyprawami, inne mięso etc. i ciągle, że u taty lepsze. I co się okazało - tata kupuje gotowy sos w słoiku :-D
To odetchnęłam z ulgą, bedzie gorszy u mnie - trudno ;-)
 
Też staram sie zdrowo gotować i jak raz zaczęłam robić sos do kurczaka z ryżem albo ryby to juz tak robię zamiast fixu z paczki kupić i zawsze jak pytam męża czy chce sos mój czy fix to zawsze mówi że woli mój. Napojów kolorowych nie pijemy w ogóle jedynie woda mineralna albo kompoty mamy:-)Pizzę robię sama baaardzo mi smakuje ale teraz i tak nie mogę jej jeść. Zawsze ze zgrozą patrzyłam, jak teściowie faszerowali mojego męża brata dzieci sevendaysami, wszystkimi tymi opakowanymi ciastkami mlecznymi kanapkami i tak dalej. Ja rozumiem od czasu do czasu ale zamiast sniadania albo obiadu?Albo te napoje kolorowe. Aż ciary przechodzą a później wielkie zdziwienie ze zupy albo ziemniaczków nie chciał zjeść i wielki lament był krzyk i w ogóle. Dobrze że moja córeczka tego uniknie.
Dobra lecę sie przygotować na to usg 3d. Trzymajcie kciuki żeby mojej małej nic nie wyrosło między nogami :-D Milego dnia!
 
Domi to moze gotuj jak nie ma ich w kuchni to nie bedziesz sie niepotrzebnie denerwowac albo zacznij od tego co ci wychodzi najlepiej. Ja tez czasem mam ogromne obawy jak cos zrobie czy innym posmakuje ale jak mi nikt nad glowa nie truje to najczesciej mi wychodzi dosyc smacznie:-)
Szkrabek no niestety nie zawsze jestesmy w stanie uzyskac taki smak jak z torebki ale tam jest mnostwo wzmacniaczy smaku. Ale pewnie jak twoje dziecie podrosnie to doceni twoj trud:-)

Dziewczyny co do tych temperamentow w brzuszku to mam nadzieje ze sie jednak nie sprawdzi u mnie:-) ja to mam mala terrorystke pod sercem :-)
 
olciastrzelce - ja zawsze robię na min. 2 dni - chyba bym oszalała codziennie gotując! Zresztą jak pracowałam to robiłam obiad w niedzielę i jedliśmy do wtorku włącznie, w środę coś nowego i tak do weekendu. Ewentualnie inna surówka, no i świeże ziemniaki, ryż czy kasza (choć tez odgrzane się zdarzają). Zupa też na min 3 dni. Sorry, ale są granice stania w garach... przynajmniej dla mnie ;-)


Domi - oczywiście, że się stresujesz na nowym, ja też bym te 10 lat temu stracha miała gotując dla "nowej" rodziny, z kucharzem pod bokiem.
Ale spokojnie - wyrobisz się z czasem i przejdzie Ci w okolicach 30-tki przejmowanie się pierdołami :-p Choć jak masz już dzieciątko to może nawet szybciej :-) Jak komuś nie pasi to niech sam zasuwa w garach albo do restauracji i już :-) U mnie nie ma wybrzydzania (oczywiście marudzą czasem, ale jakie jest wyjście? Muszą zjeść :-p).
Mojego męża kasza, ryż i makaron kole w zęby - tylko ziemniory! A jak są naleśniki na obiad to mówi "no dobra, rozumiem zaczynamy dzis od deseru. A kiedy będzie obiad?" :-D

dzag - pomidorki z pola to podstawa mniem mniem aż zazdroszczę - też mamy obok działki takie małżeństwo co mają swoje pomidory i w lecie sprzedają. Nigdzie nie kupiłam jeszcze lepszych! Ale nie zawsze tam jesteśmy niestety...
Ja muszę się nauczyć robić pasztet! Zwykle dostaję zrobiony lub porcję do upieczenia. :-p Muszę wydębić przepis od mamy!
 
Szkrabek" pisze:
Mojego męża kasza, ryż i makaron kole w zęby - tylko ziemniory! A jak są naleśniki na obiad to mówi "no dobra, rozumiem zaczynamy dzis od deseru. A kiedy będzie obiad?"
Buahahaha :rofl2: Dobry :-D Mój mąż co prawda sam od czasu do czasu robi naleśniki na obiad (ja się nie biorę za to - skoro jemu wychodzi to niech robi :-p ). Ale potem widzę jak za półtora godziny łazi po kuchni i już kombinuje jedzenie :-D. A mina mojego męża jak do obiadu daję brukselkę albo szpinak - według mnie całkiem dobrze przyprawiony, nie to co mu w dzieciństwie teściowa serwowała - bezcenna :rofl2:.
Szkrabek, i to jest właśnie wkurzające w tych gotowcach :wściekła/y: - są tak naszpikowane solą i cukrem i wzmacniaczami smaku, że komuś kto jest do nich przyzwyczajony naturalny smak nie podchodzi. I co raz więcej trzeba solić i słodzić, żeby w ogóle czuć smak! Obłęd. Jak widzę w rodzinie mojego męża jak 3 kopiaste łyżeczki cukru sypią do kubka kawy czy herbaty, to mi się na wymioty zbiera :eek:. Ja standardowo 2 płaskie sypię, a to ponoć też nie mało. A teraz przy tej cukrzycy od tygodnia do śniadaniowej herbaty mam 1 płaską (choć w ogóle nie powinnam :rolleyes2:) i normalnie już po tygodniu czuję, że ta herbata jest słodka! Dziwić się później, że dzieci nie zjedzą jogurtu naturalnego z owocem świeżym. No pewnie. Bo nie ma ton cukru w sobie jak te kolorowe jogurciki "dla dzieci". A najbardziej mi się śmiać chce jak rodzic przy takim roczniaku mówi, że dziecku nie smakuje bez soli i cukru. To rodzic uczy tego dziecko. Smak to smak. Do wyrobienia. A takie smakołyki typu mleczne kanapki, jogurciki i serki, ciastka, czekoladki, frytki czy co tam - owszem. Ale jako dodatek, od czasu do czasu, a nie stały punkt programu. Przecież ja też czasem z braku czasu (raz na 1-2 miesiące) kupuję gotowe pierogi w Biedronce, jak trzeba obiad na szybko to spagetti po bolońsku leci z sosem bolońskim ze słoiczka Pudliszki (dobry smak i skład ;-)), dziecku kupuję Kinder Jajko albo kolorowy jogurcik z cukierkami i żyjemy :-).
Justa, a co nie tak jest z tym materacem? :baffled:
Śliwka, trzymam kciuki i czekam na relację :-).
 
Ostatnia edycja:
reklama
@dzag82 no ja zawsze opiekam cebule do rosolu i zawsze mam jasny rosol? Ale dodaje tez kostki rosolowe, bo inaczej to on smaku nie ma i jak woda..

@.szkrabek no to sprytny tatus, nie dziwie sie, ze mlodemu smakuje, bo ze sloika maja ten taki swoj smak, ktory ja sama lubie. Ale moj G np jak robi spaghetti to robi od podstaw sam. I jest obłedny!!

@Śliwka91 no to trzymamy kciuki hihi. I oby ladnie buzke pokaxywala :)

@olciastrzelce no staram sie tak robic, ale jest ciezko bo co chwile wchodza palic do kuchni... Nawet jak jem. Pod nosem mi dym papierosowy lata, wkurza mnie to, bo nie pale w ciazy i nie chce truc dziecka ale to niemozliwe jak sie pali w domu... Na naszym mieszkaniu wczoraj tez dostalam szalu. Wchodze niespodziewanie, a maz tesciowej w kuchni pali i G tez chyba.. A pokoj dziecka obok i drzwi otwarte. Lozeczko skrecone, materacyk polozony i wszystko wciaga dym... Aaaa!!

Haha a te nalesniki na obiad @.szkrabek to ja tez zawsze mamie tak mowilam. Ze ja nie chce deseru na obiad, chce zupe albo ziemniaki z miesem i sosem :D
 
Do góry