reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Mamy 7, 8 i 9- latków -ZAPRASZAM DO ROZMOWY :)

Madlen witaj. A co o za brak weny?? Ja też mam brak weny do jakiejkolwiek pracy domowej :-D Wiosny już chce :-)
Naja ja wiem że Grunwald dużo później, tylko na żywo udało mi się właśnie średniowiecznych zobaczyć :tak:
Olka to delikatna, i nieśmiała osóbka, ale jak coś nie wychodzi to bardzo się wścieka, i rzuca czym się da nie chcąc robić zadania, dopiero po namowach robi i przeważnie z dzikim uśmiechem na ustach i zadowoleniem że jednak można i się udaje :-D Ale jak bardzo jej na czymś zależy potrafi i walczyć, choć rzadko.
 
reklama
witam,
ja jestem mamą 9-latka a właściwie niedługo 10-latka :)
Jeśli chodzi o oceny też u nas jest w formie opisowej i dobrze, niech już choć w pierwszych latach szkoły nie ma wyróżniania na lepszych i gorszych, co prawda oceny pani wstawia ale ogólnie jest opisowa semestralna. Miłosz wypadł bardzo dobrze :-D

U nas najgorsze jest to w tej jeździe na oceny, że to rodzice sami nakręcają dzieci, nie wiem jak u was w domach było ale u mnie np. moja mama gdy mówiłam uradowana, że dostałam 4+ z dyktanda pytała "a co dostała Dominika?" albo "a czemu nie 5". I ja wtedy zła na siebie i na mamę byłam, że wymaga ode mnie więcej niż mnie na to stać:crazy:.

Ja kładę nacisk na język obcy, z matematyką nie ma problemów i jeszcze z ortografią nie bardzo mu idzie:sorry2: Muszę mu chyba w domu takie mini dyktanda robić, to kiedyś było dobre, kazali się nauczyć słówek i potem było dyktando, teraz masakra ile dzieci błędów robią i to nie tylko Miłosz:baffled:
 
hej,
u nas tez na koniec semestru opisowa,ale na poprzedniej wywiadowce dostalam normanie z ocenami

Naja moja jak chce cos po swojemu,a ja mowie-nie,nie tak jak ona chce to tez sa złości
 
Ostatnia edycja:
Sylcia, wiem, że wiesz, ale tak wspomniałam, bo u nas są naprawdę ogromne różnice w mentalności:-D taka ciekawostka.

gaja, witamy:tak:

masz rację, że coś wybierasz spośród przedmiotów, myślę, że to najlepsza droga. we wszystkim dziecko nie może być dobre. sama też postawiłam na dwie rzeczy - angielski /niech się uczy i stąd wyjeżdża/ i matmę. poważnie - bo ang. Maciek uwielbia, był to jego w sumie pierwszy język, a matmy ja nie umiem i jakby co nie będę mogła mu pomagać, więc lepiej, żeby był z niej dobry;-) i na razie to jego dwa ulubione przedmioty.

Mozi, u nas młody też się buntuje, chyba takie ich prawo. ale mnie przeraża taki brak ambicji u Maćka. mam wrażenie, że niby mu zależy, ale jak coś mu nie wychodzi to nie zaciska zębów 'uda mi się', tylko robi głupie miny i próbuje bagatelizować problem, uciekać od niego. widać to w ćwiczeniach fizycznych. nie wiem czemu, ale jest w nich beznadziejny.

no a ja siedze jeszcze dziś w łóżku. może wstanę, bo mam dość, ale chciałam doleżeć to grypsko, żeby nie wróciło. ciekawe, czy mi się uda;-)
 
Gaja witaj, sporego masz już syna, to 3czy 4 klasa?

Naja to jak dasz radę to zostań jeszcze w łóżku, a może grypsko pójdzie i już nie wróci ;-) Co do różnic to na pewno ogromne w mentalności są w końcu to 500lat różnicy :-D Więc pewnie i cywilizacja u Was mnie rozwinięta, więcej prostoty we wszystkim?

Oj jak się cieszę dziś ostatni dzień szkoły przed feriami, będą 2 tygodnie bez biegania i wstawania wcześnie :-D
 
Sylcia, na pewno wszystko jest prostsze, a przede wszystkim nie obwarowane takimi regułami, jakie wprowadziło chrześcijaństwo;-)

oj, ferie.. też na nie czekałam, ale przy Maćka kaszlu aż się boję, co z nich będzie. ale okaże się za kilka godzin, co lekarz powie.

obejrzałam sobie w domo 'ucieczkę na wieś', oglądacie ten program może? ja uwielbiam. a potem mam doły, że w Polsce nie ma takich wsi i tęsknie za Irlandią, za atmosferą jaką tam miałam wśród sąsiadów, za 'swoim' pubem i sklepami, za kafejką do jakiej się szło na śniadanie.. coraz bardziej chce mi się wyjechać. madlen, wy w Belfaście tak chyba nie macie? jak jest w dużym mieście? bo ja mieszkałam albo w peryferyjnej dzielnicy Dublina, i to krótko, albo w wiejskim klimacie Dublin co., gdzie wszystko było 'nasze'. nawet kierowcy w autobusach... jak mi tego brak, szok.
 
jestem,dzisiaj mam troche wiecej energii,bo ostatnio zasypialam na stojaca..jakies przeslienie wiosenne mnie dopadlo chyba..nic mi sie nie chcialo..:zawstydzona/y:,w nocy spac nie moglam,a rano jak dzwonil budzik,bylam nieprzytomna :wściekła/y:
ide was nadrobic
naja przeczytalam twoj ostatni post i o cos pytasz..ale nie wiem o co, ?:zawstydzona/y:
musze doczytac,wzcesniejsze posty ;-)
 
madlen, pytam o klimat, jaki macie, czy też jest u was w dużym mieście takie poczucie wspólnoty, jakie ja miałam w Ie, a jakiego mi w Pl brak:-D
 
Naja juz doczytalam :tak:
w wiekszych miastach jest ciut inaczej,ale my akurat mieszkamy w takiej spokojnej dzielnicy..gdzie my rodzina Polakow,jest dobrze traktowana ;-) juz nas sasiedzi znaja,akceptuja i jest fajnie..cala ulica to jak jendna wielka rodzina :-D,wiem ze gdyby dziala nam sie krzywda,pomogliby..,w sklepach znamy sprzedawcow i oni znaja nas..nawet pan z resturacji,czy malego sklepiku,albo dostawca artykulow papierniczych,zagada..bo juz mnie znaja,codziennie dreptam chodnikiem w ta i spowrotem..a oni maja b.dobra pamiec do twarzy ..to jest mile,jak idziesz rano zaspana,a co chwile ktos ci mowi "czesc,jak sie masz "..rano czy popoludniu mijam te same twarze..chociaz sie nie znamy,ale zagadaja..w Pl.tego nie ma..a szkoda...
 
reklama
czyli jednak tak samo... tylko u was społeczność wsi zastępuje ulica, ale zasada identyczna. u nas też życie skupione wokół sklepów i pubu, wszyscy się znają, zagadają, no i te uśmiechy... kurcze, człowiek czuje się jak wśród przyjaciół, a w Pl mam wrażenie, że nawet przyjaciele są wrogami. i nawet, jeśli to tylko wrażenie to wolę takie jak miałam w Irlandii od tego, co jest w Pl.
 
Do góry