Ja póki co nie mam zwolnienia, jeśli się źle czuję po prostu zostaję w domu. Studiuję w Sulechowie i na szczęści póki co nikt nie robił mi żadnych problemów :-) Niby wcześnie jeszcze na lenistwo ale u mnie co chwile jakieś komplikacje były, krwiaki pod kosmówkowe, teraz w wyniku przyjmowania luteiny lub wcześniej duphastonu zaatakowały mnie mięśniaki i nie ma co ukrywać, boli mnie brzuch czy leżę czy robię co kolwiek innego
No ale postanowiłam, że jakoś dobrnę do końca semestru (jeśli wcześniej mnie nie wywalą za nieobecności
) i później dziekanka na jeden semestr- w kwietniu rodzę a przede mną sesja i obrona ;-) Coś wyczuwam w powietrzu problemy na uczelni ale ... jakoś to będzie
Tak bardzo marzę już o rozwiązaniu, że kwestia bóli porodowych nawet mnie nie zniechęca
Wręcz przeciwnie, jest to dla mnie wyzwaniem i wiem, że co by nie było dam radę, czego się przecież nie zrobi dla małego brzdąca!?
e_milcia, a Ty jak żyjesz z myślą o tym, że niebawem wyskoczy z Ciebie maleństwo?
Masz cykora?
Sama widzę, że czas w ciąży gna jako szalony! Mam wrażenie jakbym wczoraj jeszcze była przed tym wszysytkim a teraz widzę piłeczkę zamiast brzucha i oczy z orbit mi wychodzą
Niemniej jednak, kwestia porodu... nęci mnie i kręci aby w końcu to przeżyć, zobaczyć dzidziusia ! Nie przeraża mnie wizja zarywania nocy, myślenia najpierw o dziecko a nie o sobie, odpowiedzialność ani nic, co niejedną przyszłą mamusię przeraża... Jestem tak zakochana w moim Kaziu, że mam wrażenie że mogłabym góry przenosić z ogromu tej miłości
Ależ się rozpisuję hihi, ale to dlatego chyba, że u mnie w domku ciąża jest tematem tabu a niestety żadna z moich koleżanek nie miała jeszcze dziecka ani się nie spodziewa
;-)
I jeszcze jedno e-milcia, wiesz, że po porodzie wszystko nam tu opiszesz?
Tak Cię tu przemaglujemy, że... no nie mogę się doczekać :-)